12:32

Tańszy odpowiednik kremu Pharmaceris | Lirene, Emulsja do opalania do skóry wrażliwej SPF 50+


Krem hydrolipidowy SPF 50+ Pharmaceris to mój osobisty hit, rzadko kiedy można natrafić na tak świetny krem z filtrem, który nie jest tłusty, zbyt ciężki i nie bieli, a ponadto jest świetną bazą pod makijaż.

Cena kremu Pharmaceris jest na ogół zachęcająca, tubka 50ml to koszt około 30 złotych, więc prawie o połowę taniej od matującej emulsji Vichy. Wraz z czasem cena okazała się dla mnie dosyć odczuwalna,z  tego względu, ze filtry zużywam bardzo szybko, 50 ml tubka wystarcza mi na średnio dwa tygodnie. Dlatego moje zainteresowanie przykuła jednak emulsja Lirene, która wyskoczyła mi podczas wklejenia składu w wyszukiwarkę. Okazało się, że skład produktu Lirene jest tak złudnie podobny, że nie miałam innej możliwości i zakupiłam kilka tubek za jednym zamachem.Dzisiaj mogę napisać, że to tańszy odpowiednik kremu Pharmaceris, choć są między nimi subtelne, ledwo dostrzegalne różnice.

Zacznę od ochrony. Emulsja Lirene jest dla mnie wystarczająca, według producenta ochrona przed promieniowaniem UVA wynosi aż 35 PPD, ale nie można tego brać zbyt poważnie z tego względu, że każdy producent inaczej taką wartość przelicza. Bądź co bądź, przeprowadzam kurację retinoidami, a do pracy dojeżdżam rowerem nie oszczędzając siebie przez około 30minut w jedną stronę. Nigdy nie wróciłam spieczona, a miejsca pokryte filtrem są zawsze blade, jest to dla mnie świetny argument przemawiający za tym, że ten krem naprawdę działa i nie odczuwam potrzeby przerzucenia się na coś mocniejszego.


W składzie znajdziemy filtry chemiczne i mineralne, niezbyt dobrej jakości, zwłaszcza kontrowersyjny Parsol, ale to właśnie kremy z  filtrami chemiczno-mineralnymi odznaczają się najwyższą skutecznością (gdyż działają na dwóch zasadach, a nie jednej). W składzie mamy aż 6 filtrów chroniących przed promieniowaniem UVA i UVB ( Ethylhexyl Methoxycinnamate, Octocrylene, Ethylhexyl Triazone, UVA: Parsol 1789 (Butyl Methoxydibenzoylmethane) oraz Tinosorb M (Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol (nano) i oczywiście mineralny dwutlenek tytanu) , w tym stabilny Tinosorb M. Jest to krem z gatunku chemiczno-mineralnych, a więc oprócz pochłaniania szkodliwego promieniowania i nie dopuszczania do głębszych warstw skóry, dodatkowo działa na zasadzie tarczy, która owe promienienie odbija. Sprawia to, że krem nadaje się dla każdego typu skóry, nawet dla cery naczynkowej i wrażliwej, u których filtry chemiczne nie są wskazane.

Poza tym używając filtrów, chcemy wyglądać normalnie, co z tego, że filtry La Roche- Posay mają najwyższą ochronę UVA wśród filtrów aptecznych,  jeśli nie zdają egzaminu w realnych warunkach, jakie panują latem? Lirene i Pharmaceris mają tę przewagę, ze zastygają na skórze i wcale nie tak łatwo znikająz powierzchni skóry wraz z potem,  a więc ochrona jest zdecydowanie wyższa, a to niesamowicie ważny aspekt zwłaszcza latem.


Aplikacja tego kremu jest niemalże identyczna jak w przypadku Pharmaceris. Konsystencja Lirene jest tylko nieco lżejsza,  gdy dochodzi do kontaktu ze skórą, staje się delikatna, wręcz wodnista i bardzo lekka. Pharmaceris jest bardziej.. śmietankowy, puszysty, jakoś lepiej się nim pracuje. Przy Lirene trzeba niestety troszeczkę się namachać, mianowicie smuży, maże się i zostawia białą poświatę, bardziej widoczną niż Pharmaceris. Trzeba poświęcić więcej niż 5 minut, by dobrze go nałożyć. Po około 10minutach pięknie wtapia się w skórę. Tak jak Pharmaceris świetnie sprawdza się nałożony pod makijaż, wręcz przedłuża jego trwałość :)

Nie będę ukrywać, że największą zaletą kremu jest to jak wygląda na skórze. Zostawia jedynie  delikatną białą poświatę, szybko zastyga i nie zostawia typowego matowego wykończenia, a raczej satynowe. Można to sprytnie zakamuflować, oprószając twarz podkładem mineralnym( na zdjęciu powyżej mam jedynie sam filtr,prawda, że wygląda całkiem znośnie?) Natomiast to, że zastyga nie ma samych zalet. Aby nałożyć krem ponownie, trzeba go usunąć z powierzchni skóry, gdyż inaczej zaczyna się rolować, okropnie bieli i wygląda naprawdę źle. To jeden z tych filtrów, które wyglądają najlepiej nanoszone na czystą skórę. Podobnie sprawa ma się z kremami nawilżającymi, Lirene i Phamraceris nie lubią się z kosmetykami pielęgnującymi, najlepiej zachowują się na oczyszczonej skórze, ponieważ pięknie się wtapiają, inaczej nie mają czego się przyczepić i ześlizgują się ze skóry, tworząc białe plamy.


Wadą, której ukryć nie mogę jest to, ze podkreśla suche skórki i nie nadaje się do suchej, odwodnionej skóry, oraz cery dojrzałej ze zmarszczkami. Zawsze, kiedy moja skóra zaczyna się łuszczyć, nakładam filtry Ziaja, ponieważ mimo że są tłuste, to świetnie nawilżają i ukrywają suchość skóry. Lirene podkreśla każdą suchą skórę, nie można go równomiernie nałożyć i powstają białe placki. Osoby z  tłustą i mieszaną cerą będą nim zachwycone. Emulsji używam nie tylko na twarz, ale na szyję, dekolt i dłonie.

Niezmiernie ważne jest to, że Lirene nie pogarsza stanu mojej cery. Nie jest tłusty, mogę łatwo usunąć go z powierzchni skóry, nie żółcieje na mojej skórze i nie brudzi ubrań co robi niestety Ziaja. Nie spowodował on żadnych wyprysków, ani zaskórników, jest zupełnie neutralny. Nie powoduje on u mnie podrażnień, ani zaczerwień, wręcz daje efekt chłodzenia i fajnie koi skórę :) Wady ujawniają się dopiero wtedy, kiedy moja skóra zaczyna się łuszczyć, ponieważ pogłębia efekt ściągnięcia i mam wrażenie, że odwadnia moją cerę.

Produkt zapewnia nam wysoką ochronę, ale oprócz tego posiada składniki pielęgnujące, takie jak alantoina, masło shea, czy witamina E. Łagodzą one ewentualne podrażnienia, nawilżają, oraz chronią przed wolnymi rodnikami. Ponadto emulsja jest bezzapachowa, nie zawiera alkoholu, ani substancji zapachowych i koloryzujących. Umieszczona jest w poręcznej, pomarańczowej 150ml (teraz w gratisie dostajemy 25ml) tubie. Plastik jest elastyczny, można go w razie konieczności przeciąć i wydobyć resztę produktu. Poza tym emulsja jest szeroko dostępna, widziałam ją nawet w Rossmannie w cenie 27 złotych.

Myślę, że takie niuanse jak trochę rzadsza konsystencja i ciut gorsza aplikacja nie przekreślają emulsji Lirene. Mnie przekonuje cena - 150ml kosztuje tylko 25 złotych, w cenie jednego kremu Pharmaceris, mam trzy razy większą pojemność Lirene. Stosunek ceny do pojemności jest genialny! Im dłużej używam kremów z filtrami, tym bardziej utwierdzam się z fakcie, że komfort jaki daje mi Lirene i Pharmaceris to chyba najwyższy level przy kremach z  filtrem, zwłaszcza, że musimy przestrzegać określonej ilości produktu. Jeśli jesteście zadowoleni z działania kremu Pharmaceris, to koniecznie spróbujcie emulsji Lirene.


INCI Lirene emulsja dla skóry wrażliwej: Aqua, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Propylene Glycol, Octocrylene, C12-15 Alkyl Benzoate, Dimethicone, Potassium Cetyl Phosphate, Cetyl Alcohol, Titanium Dioxide (nano), Ethylhexyl Triazone, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Hydrogenated Dimer Dilinoleyl / Dimethylcarbonate Copolymer, Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol (nano), Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Xanthan Gum, Stearic Acid, Tocopheryl Acetate, Alumina, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Allantoin, Decyl Glucoside, BHA, Simethicone, Methylparaben, Phenoxyethanol, Diazolidinyl Urea, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben.

INCI kremu Pharmaceris:  Aqua, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Octocrylene, Propylene Glycol, C12-15 Alkyl Benzoate, Dimethicone, Potassium Cetyl Phosphate, Cetyl Alcohol, Titanium Dioxide (nano), Ethylhexyl Triazone, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Hydrogenated Dimer Dilinoleyl/Dimethylcarbonate Copolymer, Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol (nano), Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Xanthan Gum, Stearic Acid, Alumina, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Decyl Glucoside, BHA, Simethicone, Methylparaben, Phenoxyethanol, Diazolidinyl Urea, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben


PS. Przepraszam za mały zastój, ale właśnie dostałam nową pracę :) Postaram się odpowiedzieć na wszystkie Wasze pytania do środy. 

54 komentarze:

  1. Właśnie ze względu na składy filtrów jeszcze od nich stronię. Choć teraz zbliża się lato i już się nie wymigam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No faktycznie składy filtrów to jedna wielka chemia, ale udowodniono, że stosowanie filtrów ma więcej zalet niż wad :)

      Usuń
  2. Ale masz przepiękny kolor oczu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zawsze mam problem z ich określeniem ;)

      Usuń
  3. Ewo, a filtry przenikające w tych składach Cię nie zniechęcają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu nie? ;) Naczytałam się tyle złego o nich, że mam zakodowane, że to ZŁO. A tymczasem Tobie nie przeszkadzają. Jak to więc z nimi jest? Czemu się nimi straszy?

      Usuń
    2. Bo nie zna się do końca ich wpływu na skórę i zdrowie człowieka, ale biorąc pod uwagę fakt, że filtry stosuje się głównie na bardzo małej powierzchni skóry (często twarz i szyja) to są nieszkodliwe. Nie ma żadnych konkretnych badań, które wskazywałyby na jednoznaczną szkodliwość filtrów przenikających.
      http://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2014/06/filtry-przenikajace-i-parabeny-w.html

      Usuń
  4. Niedawno odebrałam z apteki mój Pharmaceris, ale będę pamiętać o tym Lirene :) Czekałam na tę recenzję bo wspominałaś o niej już w poście (lub w komentarzach, nie jestem pewna) o Pharmaceris :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupiłam akurat Pharmaceris, zachwycona jego zachowaniem po wypróbowaniu próbki. :) Będę musiała zapamiętać ten wpis, choć pewnie będę się lekko obawiała użyć filtra z drogerii na twarz... (wiem, głuptas ze mnie...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma czego się obawiać, zwłaszcza że skład jest złudnie podobny :)

      Usuń
  6. Pharmaceris do twarzy i Lirene do ciała używam od dwóch lat w sezonie letnim i jestem bardzo zadowolona. Plus jeszcze mokre chusteczki alterra użyte przed ponowną aplikacją i jestem gotowa na cały dzień na dworze ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę zainteresować się tymi chusteczkami, które to dokładnie?

      Usuń
    2. pewnie te aloesowe :)

      Usuń
  7. Brzmi interesująco. Używałam kiedyś Pharmaceris, ale nie krem do twarzy tylko balsam do ciała i miło go wspominam. A co myślisz o kremie AA Sun SPF30? Używałam go zimą i bardzo go polubiłam za konsystencję - jest lekko żelowy, nie bieli i nie jest tłusty (a przynajmniej nie mam wrażenia, że posmarowałam twarz smalcem :) Zastanawiam się tylko czy nadaje się na lato, a PPD nigdzie nie znalazłam.... Skład: Aqua, Octocrylene, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Dibutyl Adipate, Dicaprylyl Carbonate, Arginine, Phenylbenzimidazole Sulfonic Acid, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Paraffinium Liquidum, Cetyl Palmitate, Cycopentasiloxane, Diosodium Phenyl Dibenzimidazole Tetrasulfonate, Glyceryl Stearate Citrate, Hydrogenated Dimer Dilinoleyl/Dimethylcarbonate Copolymer, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Tocopheryl Acetale, Panthenol, Bisabolol, Allantoin, Dimethicone, Acrylamide/Sodium Acrylate Copolymer, Trideceth-6, Ethylexylglycerin, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, Parfum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma niezbyt stabilne filtry, przydałoby się jednak coś lepszego na tę porę roku.

      Usuń
    2. Szkoda. A już miałam nadzieję,że się nada. Będę szukać dalej :) I dziękuję za szybką odpowiedź!

      Usuń
  8. Moim ulubionym filtrem jest Vichy Capital Soleil w wersji matującej, jest po prostu świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie powodował podskórne pryszcze i wyglądał okropnie na skórze, ale każdy ma inną skórę ;)

      Usuń
    2. A czym go zmywalas? Moze niewlasciwie?

      Usuń
  9. Dziękuję za tę recenzję. Mieszkam w Dubaju. Obydwa te produkty o dziwo są tu dostępne w jednej sieci aptek. Koniecznie przetestuje w warunkach temperatur grubo powyżej 40 st. Ps. Ten podobny skład pewnie łatwo wytłumaczyć faktem, że obydwie marki produkowane są przez laboratoria dr. Ireny Eris ��

    OdpowiedzUsuń
  10. No to juz wiem jaki filtr teraz kupie ;)
    A jak wyglada sprawa z innymui markami np Soraya spf 50?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dawno temu Sorayę 60 SPF, ale była bardzo kiepściutka. Jakoś nie mam odwagi testować filtrów z drogeryjnej półki, jedynie Lirene jest wyjątkiem :)

      Usuń
  11. "prawda, że wygląda całkiem znośnie?" Znośnie ? Kochana Twoja cera wygląda genialnie ! Ile ja bym dała za taki stan cery:( A co do filtra to musze wypróbować. Do tej pory używałam ziaje matujaca i z wit c :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do genialności to mi dużo brakuje, tutaj wygląda całkiem dobrze z tego względu, że to było dzień przed wylinką :) Dzisiaj strasznie mnie wypryszczyło, skóra schodzi płatami i wygląda to okropnie..

      Usuń
  12. Ja mam takie pytanie:czy nakładając zwykły(nie mineralny)podkład na te filtry nie zdestabilizuję ich zbytnio? Chodzi mi o to ,że jeśli zdestabilizuję np. parsol w składzie, to pozostałe filtry np. tinosorb będą mnie chronić wystarczająco?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Destabilizacja Parsolu to chyba temat numer jeden w przypadku stosowania filtrów i kolorówki. Obszukałam chyba każdy zakątek internetu i nie znalazłam ani jednego tekstu naukowego, który by jednoznacznie stwierdził, że kolorówka (m.in mika, tlenki żelaza) destabilizuje filtry przeciwsłoneczne. Ta anegdotka jest wszechobecna w polskiej blogsferze, ale im dłużej poszukuję, to mam wrażenie, że to bujda wyssana z palca. Parsol jest ustabilizowany innymi filtrami, nie spotkałam się jeszcze z filtrami chemicznymi, gdzie użyto by tylko Parsolu. Bardziej narażasz obniżenie ochrony przez samą czynność nakładania makijażu (bo możesz zmazać ochronną warstwę, albo nie odczekasz odpowiedniego czasu, by filtry chemiczne mogły połączyć się ze skórą) a nie przez destabilizację :)

      Usuń
  13. Hm, zainteresowało mnie to, co napisałaś o przeliczaniu PPD - nie wgłębiałam się wcześniej w temat, ale zakładałam, że muszą być jakieś dotyczące tego aspektu regulacje i raczej jedna jednostka powinna w każdym laboratorium oznaczać to samo... Skąd wiadomo, że tak nie jest?

    PS. Jesteś niezastąpiona w poszukiwaniu ciekawych produktów. Chyba tylko z Twoim blogiem mam tak, że jak pojawia się recenzja, to praktycznie od razu postanawiam dany produkt wypróbować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem są regulacje, ale niestety wartość PPD nie jest zbyt wiarygodną wartością. Jest ona zależna od wielu czynników, a także sprzętu dlatego najbardziej wiarygodnych pomiarów dokonują duże koncerny farmaceutyczne. Poza tym wysoka wartość PPD nie zapewnia świetnej ochrony, ważniejsza jest stabilność kompozycji filtrów. Dlatego najbardziej wiarygodne są normy australijskie, a nie europejskie, gdzie dopuszcza się duży margines błędu i często pomiary są przeprowadzane w warunkach laboratoryjnych, co ma się nijak do rzeczywistości..

      Usuń
  14. Czytasz bloga Ziemoliny? Po co stosowac jakies tanie podejrzane pseudo filtry produkowane przez firmy, ktore nie naja o tym pojęcia? Akurat Ziemolina jest strasznie przekupiona przez La Roche Posay i poleca w kolko ich produkty, ich filtry doslownie wszedzie i w kazdym komentarzu, co jest az nudne - probowalam tego Antheliosa i jest beznadziejny. Alw w kazdym razie u niej w komentarzach jedyną wartoscia tego bloga jest Patryk - on poleca swietne i super skuteczne japonskie filtry. Zamiast jakichs pseudofiltrow dr Eris (jakie polska firma ma pojecie o filtrach? Ziaja, Lirene, prosze Cie...) warto zainwestować w porządne sprawdzone i kochane przez Azjatki filtry spf 50 +++ nie bielace, nie rolujace sie, leciutkie, o cytrusowym zapachu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale filtry japońskie są słabo skuteczne pod kątem ochrony przed UVA. Co do nachalnej reklamy pewnego koncernu przez Ziemolinę to się zgadzam.

      Usuń
    2. Jakie podejrzane? Dla mnie podejrzane są filtry japońskie, w których nie ma podanej deklarowanej ochrony UVA i ilości preparatu, by taką ochronę uzyskać. Produkty z filtrami przechodzą jedne z najbardziej rygorystycznych badań, jakieś pojęcie laboratorium Dr Irena Eris i Ziaja muszą mieć, skoro znajdują się w sprzedaży detalicznej. Stosowałam kilka filtrów azjatyckich i powiem Ci, że wcale ich tak nie gloryfikuję, na mojej twarzy i tak pojawiał się mimo AZJATYCKIEJ ochrony rumień, więc nie wiem czy są tak super sprawdzone. Może są kochane przez Azjatki, ale nie przeze mnie. Powiem Ci coś więcej - najskuteczniejsze, najbardziej PRO są filtry australijskie, bo ich normy są najbardziej rygorystyczne i najbardziej wiarygodne, przeprowadzane w rzeczywistych warunkach, a nie laboratoryjnych, a nie jakieś azjatyckie mazidła. W Azji kosmetyki z filtrem to coś na pograniczu z kolorówką, z tego nigdy nic dobrego nie wyjdzie.

      PS.Szanuję Patryka, ma ogromną wiedzę, ale jego niektóre wypowiedzi to naukowy bełkot,w którym można próżno doszukiwać się sensu.

      Usuń
  15. Witaj Ewo,
    czytam Twojego bloga z ogromną przyjemnością. Bardzo jestem Ci wdzięczna za pracę jaką wkładasz w opracowanie postów. Cieszę się, że jest w sieci ktoś kto poświęca uwagę wszystkim półkom cenowym. Łatwo chwalić i ufać drogim, zagranicznym markom, trudniej poszukać czegoś na własnym poletku. Kiedy dotarło do mnie, że mój fototyp (chyba II) potrzebuje całorocznej ochrony SPF było już późno. Na stałe pojawiły się plamy i przebarwienia, które nie schodzą. O ile resztę ciała mam bladą to cera na twarzy jest ciemniejsza, Zaczęłam szukać porządnych kremów i nadziałam się na słynne koncerny, na które mnie nie stać. Czytając Twojego bloga skupiłam się na polskich kosmetykach (mamy naprawdę dobrych ekspertów, tylko żyjemy w przekonaniu, że zachodnie to na pewno lepsze).
    Do sedna:
    Pharmaceris S krem do twarzy SPF 50+, ma większego brata: Pharmaceris S SPF 50+ hydrolipidowy ochronny balsam do ciała 150 ml. Ja używam go również na twarz, pod makijaż i jestem naprawdę zadowolona. Pięknie się wchłania, nie bieli, mnie nie zatyka. W moim przypadku nie podkreśla suchych skórek, chyba, że mam w danym momencie problem z łuszczącym się plackiem po jakiejś wysypce. Cena zbliżona do balsamu z Lirene - ok. 30zł. Warto szukać promocji w drogeriach, bywa w superpharmie w opcji drugi za 50% ceny, czy nawet drugi za 1gr.
    Pisałaś wcześniej, że Iwostin Solecrin 50+ krem do twarzy nie przypadł CI do gustu. Ja również nie byłam zadowolona, bo mnie zapychał, był bardzo widoczny i świecił się nieziemsko. Nie współpracował z makijażem mineralnym - miejscami miałam efekt mazi. Natomiast bardzo fajny okazał sie Iwostin Lucidin do twarzy spf 50+ wybielający przebarwienia. Nie widzę tego efektu wybielenia przebarwień ale konsystencja, wchłanianie i współpraca z makijażem są naprawdę dobre. Warto spróbować, a i jeszcze jedno: nie podrażnia oczu! To pierwszy taki krem u mnie, bo i solecrin i pharmaceris mnie podrażniały a ten bez obaw pakuję pod oczy i na powieki.

    A teraz pytanie z innej paczki:
    Piszesz, że dojeżdżasz do pracy na rowerze, jak chronisz twarz przed słońcem? Jakiś kapelusz? Jeśli tak to jaki?
    Pozdrawiam i czekam na kolejne posty,
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, nie doceniamy naszych rodzimych marek, polscy przedsiębiorcy i tak są niszczeni przez polską politykę, a my dodatkowo wybieramy produkty zazwyczaj zachodnie. Wkurza mnie to, że np. jak wyżej zarzucane jest polskim producentom, że nie znają się na filtrach przeciwsłonecznych. Normy wobec produktów promienioochronnych są jednymi z najbardziej rygorystycznych, jeśli coś trafia do sprzedaży, na rynek konsumencki musi spełniać określone kryteria. Zresztą, rynek azjatycki bardzo chwali pielęgnację np. takiej polskiej firmy Ziaja, Azjatki wręcz przepadają za ich kosmetykami, to my szukamy dziury w całym. Nie wiem po co na siłę wynajdywać produkty, na które większości z nas nie jest stać, a działanie jest przeciętne. Jasne,że czasem skuszę się na coś z reszty świata, ale szanuję swoje pieniądze i wybieram zawsze tańszą opcję ;)

      Dzięki za cynk, filtr poleci do koszyka przy następnych zakupach :)

      Nie rozstaję się z kapeluszem z dużym rondem, okularami przeciwsłonecznymi, no i staram ubierać się na biało jak jadę rowerem :)

      Usuń
  16. Kochana, wypróbuj hydrolipidowy balsam do ciała pharmaceris s SPF 50+. zamówiłam go przez pomyłkę zamiast kremu do twarzy z tej samej serii i jest rewelacyjny! Niczym się nie różnią, a to 3x większa pojemność :)
    http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=52023

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za cynk, jak tylko zobaczę go w aptece, zaraz poleci do koszyka!

      Usuń
    2. chcialabym wiedziec czy ten balsam tez zawiera tylko filtry mineralne czy dodatkowo ma w skaldzie filtry chemiczne?

      Usuń
  17. Chcialabym sie odniesc jedynie do ceny kremu matujacego z Vichy SPF50. Owszem, kosztuje jakies 59zl w Superpharmie. W innych aptekach zazwyczaj juz kolo 46. Jezeli mieszkacie w wiekszych miastach polecam poszukac w internecie aptek internetowych z Waszej okolicy z mozliwoscia odbioru osobistego. Taka forma wysylko zazwyczaj nic nie kosztuje, a kosmetyki maja cene czesto duzo nizsza niz w samej aptece. Mnie wlasnie udalo sie kupic Vichy krem matujacy za 39,90, a dodatkowo dostalam 100ml mleczko po opalanii gratis :-) Takze polecam dobrze poszukac, jak sie chce to i da sie kupic taniej :-). Lirene i Pharmaceris nie uzywalam, ale krem matujacy Vichy SPF50 szczerze polecam. Mam cere tradzikowa/tradzikowa a po nim w ogole sie nie swiece. Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć, Ewa :-)

    Już drugi dzień wertuję internet w poszukiwaniu kremu z filtrem i nic mi nie pasuje -- prawdę mówiąc, obawiam się, że nie istnieje krem, którego skład by mi odpowiadał... Ale prawdopodobnie jestem przewrażliwiona. Mam jednak ogromne zaufanie do Twojej wiedzy, dlatego bez dyskusji natychmiast zakupię to, co mi polecisz :-) Mam też nadzieję, że rozwiejesz moje być może niesłuszne obawy co do tych składników, których chcę uniknąć.

    Mam cerę tłustą, trądzikową, z miliardami zaskórników i tendencją do wyprysków -- i boję się gliceryny, glikoli, PEG-ów i parabenów. Pytanie: czy istnieje krem z filtrem bez tych składników? Ewentualnie jestem skłonna zaakceptować glicerynę, jeśli nie jest zbyt wysoko w składzie.

    Pozdrawiam :-)

    G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. G. Mogę polecić Lirene, jest bardzo leciutki, ma konsystencję kremu, ale bardzo rozrzedzonego. Jeśli się nie sprawdzi, szukałabym w filtrach japońskich - mają silikonową, lekką, żelową formułę. Europejskie filtry zawierają sporo gliceryny i 90% z nich to tłuste, wstrętne mazidła :(

      Usuń
  19. Dzięki, Ewa, za szybką odpowiedź :-) Poszukam wśród filtrów japońskich.

    Znalazłam jednak jeszcze coś, co się nazywa Alphanowa Sun i jest w sprayu (30 SPF). Są tam, o ile się nie mylę, tylko filtry mineralne, nawet nie wiem, czy jest tam coś jeszcze poza dwutlenkiem tytanu, bo nie bardzo się znam. Jeśli tak, to chyba nie będzie to lepsze rozwiązanie od ukręconego własnoręcznie kremu z olejem z pestek malin i tlenkiem cynku, prawda? Czy ochrona samymi filtrami mineralnymi ma w ogóle sens? W każdym razie podaję Ci skład i byłabym wdzięczna, gdybyś mi doradziła, czy jest sens się tym smarować.

    aloe barbadensis leaf juice*, dicaprylyl capronate, titanium dioxyde, caprylic/ capric glycerides, glycerin, caprylic/ capric triglyceride, polyglyceryl-3 diisostearate, polyglyceryl-3 polyricinoleate, sorbatan isostearate, alcohol**, simmondia, chinensis oil*, aqua, isostearyl alcohol, polyglyceryl-2 sesquiisostearate, squalane, bentonite, butyrospermum parkii*, calophyllum inophyllum seed oil*, polyhydroxystearic acid, parfum, sodium chloride, sodium levulinate, stearic acid, glyceryl caprylate, aluminium hydroxide, alumina, sodium anisate, tocopherol, xanthan gum, linalool, limonene, benzyl benzoate, benzyl salicylate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z filtrami jest taki problem, że muszą być nakładane w odpowiedniej ilości, filtry mineralne łatwo się usuwają ze skóry, nawet z potem, dodatkowo zapewniają tylko ochronę przed zakresem UVB, a to UVA jest najbardziej szkodliwe i wywołuje przebarwienia, o filtrach pisałam tutaj:
      http://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2014/05/caa-prawda-o-filtrach-przeciwsonecznych.html
      http://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2014/05/caa-prawda-o-filtrach-przeciwsonecznych_11.html
      Spray to słaby wybór, bo ciężko jest kontrolować ilość nałożonego preparatu, jest też słabo przyczepny do skóry. Ochrona olejami, to żadna ochrona, takie preparaty są niestabilne i mało skuteczne, dlatego na dobrej ochronie przeciwsłonecznej nie warto oszczędzać i cudować, jedynie przebadane preparaty mają rację bytu - a są nimi wyłącznie przebadane filtry apteczne i wysokiej jakości filtry japońskie oraz australijskie:) Jestem daleka od tworzenia własnych kremów z filtrem, trudno jest rozpuścić filtry mineralne w domowych warunkach, do tego są niestabilne w takich preparatach, są bardzo tłuste i paskudnie bielą, efekt taki, jak po maściach cynkowych :) Jedynie puder z filtrami mineralnymi jest sensowną opcją, ale samodzielnie nie zapewni dobrej ochrony, najskuteczniejsze filtry to te z rodziny chemiczno-mineralnych i chemiczne.

      Usuń
  20. Hej Ewa :)
    Świetna recenzja. Moje pytanie odnosi się oczywiście o filtry. Człowiek nie ma takiej wiedzy jak Ty ;) Kupiłam zachwalane przez Ciebie Lirene i Ziaje Sopot Sun z wit. C. Używam też od tygodnia serum flavo z wit. C z BU. Dochodzę teraz do sedna ;) Czy mogę używać rano serum z BU, a na to Ziaje, czy się "pogryzą"? ;) Chodzi mi o to, czy ta dawka wit. C może jakoś zaszkodzić zamiast pomóc?
    Pozdrawiam Pati :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, możesz spokojnie używać serum z wit.C przed ziają i przed każdym filtrem, pamiętaj tylko, by serum całkowicie się wchłonęło przed nałożeniem filtra, inaczej będzie rozrzedzać konsystencję lub utrudniać połączenie się filtrów ze skórą, a więc zniżać ochronę :)

      Usuń
  21. troche mnie drażni jak kupuje krem z filtrem dla dziecka i tam jest "do opalania" podobnie abstrakcyjne kiedy jest to na kremie 50+ "do opalania"??!! aż mnie mierzi ...

    OdpowiedzUsuń
  22. Ewo: cera 30 lat, naczynkowa, mieszana (strefa T tlusta, policzki suche) - jaki filtr kupic? Zalezy mi na baaardzo wysokiej ochronie, poniewaz duzo jezdze na rowerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Pharmaceris S krem hydrolipidowy dla dzieci i dorosłych SPF 50+ + ochrona fizyczna (kapelusz, okulary)
      https://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2015/01/pharmaceris-s-hydrolipidowy-krem.html
      jeśli lubisz filtry glicerynowe, to polecam ultra lekki LRP, ma bardzo wysoką ochronę UVA, najwyższą na polskim rynku, ale jest to filtr wyłącznie chemiczny.
      https://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2015/09/ultra-lekki-fluid-od-lrp-la-roche-posay.html

      Usuń
  23. Dziekuje, jeszcze dzis kupie. Czy stosowac go na skore bezposrednio czy na krem (np. Pharmaceris gleboko nawilzajacy lub krem+kwas hialuronowy)? Mam skore mieszana i sporo suchych miejsc. Czytalam, ze pod filtry mineralne potrzebna jest baza w postaci kremu. A pod ten? To jest chemiczny czy mineralny?

    OdpowiedzUsuń
  24. Używam tego filtra od około 3 lat, zużyłam całą masę opakowań i niestety nie mogę podpisać pod tymi peanami. OK, jest to filtr bardzo dobry i dlatego od tak dawna go używam, ale niestety nie działa do końca dobrze.
    Bielenie- znikome, duży plus.
    Zostawia białe ślady na ubraniach, ale dopierają się, więc pół biedy (Ziaja trwale farbuje).
    Błysk- zimą do utemperowania pudrem bambusowym, latem niestety pływa po twarzy i trzeba go odtłuszczać chusteczkami, a to może osłabiać jego działanie. Byłam w stanie to znieść, byle tylko mieć ochronę.
    Podrażnia oczy, bardzo szczypią, muszę koniecznie nałożyć potem make-up lub chociaż puder.
    Roluje się na powiekach niszcząc cały makijaż, wygląda to fatalnie.
    Pozostawia buzię kleistą i zostawia ślady na przykład na telefonie, ale nie znam filtra, który by tego nie robił.
    Ma super cenę i opakowanie, starcza na długo, zachęca do używania dużej ilości. Wielki plus!
    Jest łatwo dostępny.
    Łatwo go rozprowadzić na skórze, trochę to wprawdzie trwa, ale nie zostają smugi.
    Mam wrażenie, że zapycha mi pory. Odkąd go używam mam masę zamkniętych zaskórników na brodzie, których dotąd nie miałam.
    I NAJWAŻNIEJSZE- nie zapewnia pełnej ochrony mimo grubej warstwy. Nie opalam się stosując go, ale jakiś czas temu mimo stosowania tego filtra latem pojawiło mi się na czole przebarwienie (ostuda, melazma). Przebarwienie już jesienią zaczęło blaknąć i myślałam, że mam z nim spokój. Niestety, zeszłego lata pojawiło się ponownie (mimo filtra). W tym roku niestety powtórka z rozrywki mimo noszenia kapelusza i chowania się w cieniu! Przegięcie, jak dla mnie.
    Z powodu dwóch ostatnich punktów testuję właśnie Ducray Melascreen i jestem pozytywnie zaskoczona: szybciej się wchłania, bieli słabiej, jest matowy tak do 25 st. C, potem niestety wyłazi połysk. Jest świetną bazą pod make-up, skóra wygląda po nim promiennie, wyrównuje OPTYCZNIE koloryt, taki filmowy efekt. Na powiekach roluje się w stopniu znikomym. Pierwsze 3 pompki wchłaniają się ekspresowo, kolejne 3 trzeba już wmasować. Najlepiej sprawdza się nałożony na żel hialuronowy bez olejku. Niestety ciężko go dostać i jest nieporównywalnie droższy, więc stosuję tylko na twarz, a na szyję dalej ładuję Lirene, bo mimo wymienionych wad i tak jest sto razy lepszy od Avene.
    Jeśli chodzi o Parsol, spytałam o to dystrybutora kremu Lirene- Biochemię Urody. Kazali się powołać na jakiś artykuł naukowy, sensowne źródło. Napisałam, że takie opinie krążą po necie, a ja chciałabym sprawę wyjaśnić „u źródła”. Nie odpowiedzieli mi już. Też szukałam jakiegoś sensownego źródła i jedyne co znalazłam to listę substancji, które ten filtr stabilizują.

    OdpowiedzUsuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!