07:00

Antipodes Aura Manuka Honey Mask


Nie musiałam (i nie byłam w stanie!) długo opierać się nowozelandzkiej firmie oferującej kosmetyki naturalne pod nazwą Antipodes. Mimo że mój stosunek do kosmetyków naturalnych jest mocno średni i nie stronię od szeroko pojętej chemii w kosmetykach, od której, zdaniem wielu, można umrzeć na raka i jeszcze dostać wrzodów  żołądka. Antipodes wyjątkowo urzekło mnie prostymi składami, brakiem zawartości gliceryny w większości kosmetyków, prostotą, skoncentrowaną formułą i brakiem wstrętnych zapychaczy, które są koszmarem każdej skóry trądzikowej.

Zanim przejdę do głównego, wręcz sztandarowego produktu Antipodes, chcę Was zachęcić do bliższego zapoznania się z marką, mimo że ceny jak na polskie warunki są wysokie, po raz pierwszy nie mam poczucia straconych pieniędzy i przeświadczenia, że mogłam zrobić to taniej. Bardzo długo błądziłam i szarpały mną różne emocje, trzęsło mną na samą myśl o kolejnych kosmetykach naturalnych. Większość z nich po prostu nie działała (albo w odwrotnym kierunku, szkodziła), a wymagam widocznych efektów. Jestem także posiadaczką skóry problematycznej, potrzebuję specjalistycznej, łagodnej, ale i skutecznej pielęgnacji. Niestety, moje preferencje i wymagania rzadko kiedy szły w parze z tym, co zapewnia większość naturalnych produktów i zawsze czułam rozczarowanie lub niedosyt. Moja skóra jest zbyt wymagajaca, by stosować kosmetyki, które  jedynie pozostawiają ochronny film i nie robią nic więcej. Zmieniłam zdanie, gdy tylko bliżej poznałam produkty Antipodes.

Moje już martwe nadzieje co do polskich kosmetyków naturalnych, ostatecznie pogrzebała Orientana, wysyp leczyłam długimi tygodniami i w końcu poddałam się. Dopóki nic się nie zmieni w mentalności i podejściu producentów ani mi się śni wracać do polskich korzeni.

Pielęgnacja Antipodes nie jest tania, ale jest zdecydowanie warta swojej ceny. Póki co, jedynie jeden produkt został przeze mnie niedopasowany do potrzeb skóry, choć nie mogę powiedzieć o nim ani jednego złego, gdy moja cera była w fatalnym stanie, jedynie on wyleczył mnie z atopii i działał dokładnie tak, jak obiecuje producent (o kremie Vanilla Hydrating Cream napiszę niebawem). Pozostałe produkty spisują się doskonale i nie mam żadnych oporów, by zainwestować kolejne pieniądze w dobrą, skuteczną i odpowiednią dla mojej cery pielęgnację, która jest doskonałym uzupełnieniem półproduktów i sprawdzonych pojedynczych kosmetyków. 

Antipodes to coś zupełnie nowego w mojej pielęgnacji. To kosmetyki skuteczne, bajeczne w obsłudze, to doskonała, lekka konsystencja i koncentracja składników aktywnych, niezwykłe walory pielęgnacyjne i naturalne, niebanalne, przyjemne i rozluźniające kompozycje zapachowe, wyłącznie z naturalnych składników. Znajduję z marką Antipodes wspólny mianownik. Kosmetyki działają i pachną jak naturalna, wysokopółkowa pielęgnacja, odkąd pamiętam, unikałam perfumowanych i aromatyzowanych kosmetyków.. nadmiar aromatów zawsze podrażniał moją skórę i oczy, w przypadku Antipodes nie ma to miejsca, a stosowanie kosmetyków jest namacalną i węchową przyjemnością :)

Maska Aura Manuka to moje odkrycie roku. To doskonały przykład, jak naturalne  kosmetyki mogą być skuteczne. Genialne w swej prostocie połączenie naturalnego bogactwa natury: cennego, płynnego miodu manuka, oleju avocado, soczystych, skąpanych w słońcu winogron i kwiatów pohutukawa. Oczywiście wszystkie składniki pochodzą z Nowej Zelandii, innego, bajkowego świata, który zawsze kojarzył mi się z zielonymi, wyboistymi wzgórzami, głęboką wodą, magią, i głębokim żarem pragnienia odwiedzenia tych miejsc, który tli się w moim sercu od czasów dzieciństwa. Głównym składnikiem maski jest drogocenny miód manuka, będący symbolem drugiego końca świata. Stosując kosmetyki Antipodes, czuję się wyjątkowo. Tak, jak wyjątkowa jest Nowa Zelandia.

Cudowna, niespotykana, kremowa konsystencja, naturalny zapach wanilii w cytrusach i doskonałe nawilżenie, bez wyprysków, zaskórników i podrażnień. Mimo że unikam kremowych masek i kompresów, Aura Manuka Mask to ewenement w tej kategorii. To czysta perfekcja.

Przyznam, że nie miałam pojęcia jak obsługiwać się maską Aura Manuka - ile jej nakładać, jak długo trzymać, czy zmywać, czy też pozostawić na noc .. moje wszystkie wątpliwości zostały rozwiane podczas pierwszego kontaktu z maską. Zawsze, na samą myśl o kremie, aż mną wzdrygało, natomiast produkt Antipodes to sama przyjemność, ma on niebywale lekką i delikatną konsystencję. Od razu czuć, że cena ma swoje uzasadnienie w jakości, produkt rozprowadza się jak marzenie, gładko i przyjemnie, zaśnięcie z kompresem nawilżającym jest u mnie kwestią czasu. Magicznie otula skórę delikatną, kremową, treściwą, acz delikatną warstewką, do tego cieszy nozdrza, koi umysł, pozwala zapomnieć o błahostkach... Nie jest to typowa kremowa konsystencja, bardzo przypomina mi domowy, pyszny krem, który wyjadałam ostrożnie paluszkami, za każdym razem gdy babcia zdążyła się odwrócić.

Początkowo, przy bardzo dużych podrażnieniach, maska powoduje delikatne podszczypywanie - nie jest to mocne pieczenie, nie powiedziałabym także, że jest nieprzyjemne i uciążliwe, zanika bardzo szybko. Nie wynika to z mocnego działania maseczki, zaręczam, że jest wyjątkowo delikatna dla nawet wrażliwej skóry, nie powodując żadnych zaczerwienień, wysypek i zmian o podłożu alergicznym. Uczucie to zanika zaledwie po kilku minutach, maska działa jak kompres łagodzący, w cudowny sposób koi skórę, nie dając o sobie znać. Nie wiem do końca jak opisać działanie tej maski podczas noszenia, ale bardzo relaksuje, odpręża i uspokaja skórę. Po maskach oczyszczających, które bardzo lubię, często mam wrażenie zestresowanej skóry - Antipodes zapewnia mi dotąd nieodkryty przeze mnie wymiar stosowania masek, nie wiem do końca który składnik tak na mnie działa, ale po zmyciu maski czuję się zdrowsza, zrelaksowana i odprężona.

Niecodziennie jest to, że skóra doskonale absorbuje maskę i dokładnie taką ilość, jakiej potrzebuje. Im moja cera jest bardziej odwodniona, tym mniejsza ilość maski zostaje na powierzchni naskórka. Nie jest to tłusty, ohydny film, ale bardzo przyjemny, gładki krem. Maskę trzymam średnio na twarzy od 30 minut do godziny, wszystko zależy od stopnia odwodnienia mojej cery. Nigdy nie spowodowała u mnie szczypania i nieprzyjemnych objawów w trakcie i po zmyciu okładu (oprócz początkowego, chwilowego, delikatnego podszczypywania) Bardzo łatwo się spłukuje pod bieżącą, ciepłą wodą, podczas zmywania, czuję, jak okład jest delikatny i doskonale gładki. Nie zostawia gołej, podrażnionej cery, ale także nie wyczuwam tłustego filmu. Jest możliwość pozostawienia maski na całą noc.

Po zmyciu maski efekty nie są piorunujące. Skóra jest delikatnie nawilżona, lekko natłuszczona, pory, nawet są delikatnie poszerzone. Generalnie, nie jest to mocny świeży wygląd jak po maskach oczyszczających.Nie przywykłam do takiej formy masek, wiec byłam zawiedziona bezpośrednio po spłukaniu okładu. Nie chcę kłamać, ale efekt były bardzo średni, skóra wyglądała trochę lepiej, nie na tyle, bym piała z zachwytu. Zaniepokoiły mnie rozszerzone pory, po tylu nieudolnych próbach okiełzania mojej cery polskimi kosmetykami naturalnymi, coś mi mówiło, jakiś wewnętrzny głos, by umyć jednak skórę łagodnym syndetem. Moja cera nie lubi takiej dawki nawilżenia, postanowiłam jednak dać szansę Aura Manuka Mask.

I o niebiosa, to, co ujrzałam po przebudzeniu przechodzi moje nawet najśmielsze oczekiwania. Cera idealnie gładka, nawilżona, bez tłustych, poszerzonych porów, stany zapalne - przygaszone. Byłam przygotowana na wysyp pryszczy, ale produkt w żadnym stopniu nie przyczynił się do gorszego stanu mojej cery. Nawilżenie jest idealnie wyważone, choć bezpośrednio po zabiegu, miałam zupełnie odwrotne wrażenie. Co ważne, nie obudziłam się z tłuszczem na skórze - naskórek jest idealnie zmiękczony, gładki, skóra lśni zdrowym blaskiem. Uwierzyłam na nowo w działanie naturalnych kosmetyków, poważnie.

Maskę stosowałam o różnych porach dnia, ale zdecydowanie najlepiej, mojej skórze oczywiście, służy zastosowana wieczorem, mam nieodparte wrażenie, że absorbuję ją przez kilka godzin i na końcowe efekty muszę poczekać dłużej, niż po maskach oczyszczających, gdzie efekt jest widoczny od razu. Stosując ją o poranku, moje odczucia nie były aż tak pozytywne (maska spełnia swoje zadanie, ale moja skóra nie jest w tak dobrej kondycji jak po przespaniu się z maską :)). Był okres, gdy emolienty stosowane na noc zapewniały mi niemal zawsze nieświeży wygląd po przebudzeniu, maska Antipodes współpracuje wzorcowo z moim trudnym typem skóry i służy mi najbardziej stosowana bezpośrednio przed snem.

Nawilżenie jest odczuwalne i widoczne - maska działa głęboko nawilżająco, a nie tylko powierzchownie. Cera aż lśni zdrowym blaskiem mokrej, nawilżonej skóry. Myślę, że tak naprawdę każdy rodzaj skóry będzie zadowolony z jej działania, Aura Manuka Mask stosuję raz w tygodniu, czasami nawet raz na dwa tygodnie, używam jej wówczas, gdy potrzebuję dużej dawki nawilżenia ale bez ryzyka zapchania porów i nadprogramowych wyprysków. Skutecznie wymiotła większość pielęgnacji odpowiedzialnej za nawilżenie, dzięki niej jestem w stanie, stosując silny retinoid, opierać się wyłącznie na beztłuszczowej emulsji Post Acte Avene stosowanej raz na jakiś czas i wodnym serum. Moja pielęgnacja jest więc bardzo lekka, ale naskórek wciąż jest doskonale nawodniony. Doskonale likwiduje nieprzyjemne uczucie ściągnięcia Nie jest to chwilowe nawilżenie - jeśli jakiś produkt jest w stanie w takim stopniu nawilżyć moją cerę bez skutków ubocznych, to czuję się zobligowana do okrzyknięcia go moim hitem.

Aura Manuka Mask jest także bardzo wydajna, jestem oszczędna w stosowaniu kosmetyków.. ale jej po prostu nie da zużyć się w przeciągu 2-3 miesięcy, tak, jak myślałam :) Przy moim zużyciu i częstotliwości stosowania z pewnością wystarczy mi na pół roku, czyli zgodnie z terminem przydatności po otwarciu.


Antipodes dba nie tylko o walory użytkowe, ale także przyjemność w odbiorze. Wszystkie kosmetyki są umieszczone w uroczych, zielonych, wykonanych z dobrej jakości papieru opakowaniach. Grafika jednoznacznie sugeruje bliski kontakt z naturą, nie mogę mówić o minimalizmie, ale jest to zdroworozsądkowe bogactwo składników - a etykiety są jedynie potwierdzeniem zawartości. Wszystkie kosmetyki umieszczone są w szklanych opakowaniach z ciemnego szkła lub porządnych tubkach, wykonanych z wysokiej jakości tworzywa. Producent zadbał o każdy element, nawet zapach.

Kosmetyki naturalne w większości.. śmierdzą, albo ich zapach jest bardzo subtelny i niemal niewyczuwalny. Często bywa, że jestem osaczona aromatem kosmetyków i nie jestem w stanie ich używać ze względu na podrażnienia, które wynikają z aromatyzowania kompozycji dużą ilością olejków eterycznych. Mój nos jest także bardzo wybredny, nie znoszę mydlanych nut, tak jak przesadnie słodkich, mdłych, wręcz prostackich kompozycji, zwłaszcza gdy zapach nie ulatnia się szybko i towarzyszy mi przez kilka godzin. Nie obraziłabym się na kosmetyki pachnące leśną polaną, świeżością, świeżo zerwaną lawendą i kwaśną porzeczką, mimo zupełnie innego kierunku, kompozycje Antipodes są dla mnie naprawdę przyjemne. Aura Manuka to połączenie słodkiej mandarynki z delikatną wanilią. Nie jest mdło, ale też i soczyście, wyczuwam kwaśną mandarynkę, wanilia nie dominuje, nie uderza w nozdrza, jest spokojna, stonuje i łagodzi wibrujące cytrusy. Gdzieś wyczuwam też gardenię. Podoba mi się.

Aura Manuka Honey Mask jest dopracowana w każdym calu - dokonała konsystencja, delikatność, skuteczność. Nawilżenie jest odczuwalne i nie zanika po zmyciu maski, jestem w stanie potwierdzić doskonałe walory nawilżające i odżywcze maski, mój naskórek jest doskonale nawodniony i odżywiony do nawet dwóch tygodni (muszę jednak wspomnieć, że nie mam suchej skory, wówczas prawdopodobnie należałoby zwiększyć częstotliwość stosowania maski) Samo używanie maski jest także przyjemnością - poręczna tubka, wykonana z dobrej jakości tworzywa, cudowny, orzeźwiający, ale stonowany cytrusowy zapach maski i niesamowite właściwości relaksujące. Z pewnością nie jest to moje ostatnie opakowanie, Aura Manuka Honey Mask to pozycja jak najbardziej godna polecenia.

Koszt: 110-130zł/ 75ml 
Dostępność: Lavande, Ecco Verde, feelunique, lookfantastic

INCI: Aqua (water), leptospermum scoparium mel (manuka) honey Active 20+, persea gratissima (avocado) oil, glycerin, cetearyl alcohol, stearic acid, glycerol stearate, gluconolactone, sodium benzoate, calcium gluconate, vitis vinifera (vinanza grape grapeseed) extract, daucus carota sativa (carrot) oil, metrosideros excelsa (pohutukawa flower) extract, tocopherol  (vitamin E), essential oil fragrances of vanilla & mandarin: coumarin**, d-limonene**, linalool**.
** component of essential oil


Wpis nie jest sponsorowany. 

Pozdrawiam serdecznie,
Ewa

86 komentarzy:

  1. Widze ze odkrylas kolejny kosmetyczny hit:) Chętnie skusilabym się ale ta cena...Ewo mam prośbę-chcialabym zrobic twoje slynne serum z glukonolaktonem ale zamiast niego uzyc kwasu mlekowego(max 10%).Tylko mam problem bo mam kwas z ecospa 88% i gubie sie w przeliczeniach.Pisalas ze formule powtarzasz z kw.mlekowym.Mam wit B3, pantenol, kwas hialur., alantoine...Jak to wszystko zestawic w całość? Pomoooocy:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam ten przepis (drugi):
      https://www.zrobsobiekrem.pl/pl/i/Tonik-oczyszczajacy-przeciwzaskornikowy-kwas-mlekowy-aloes-wit-B3-by-Lorri/51

      Tylko Lorri bierze pod uwagę 80% kwas mlekowy z zsk, możesz dać jednak tyle samo kwasu 88%, po prostu stężenie kwasów w toniku będzie wyższe, nieco ponad 7%. Jeśli będziesz robić tonik na wodzie, to pamiętaj o regulacji, pH powinno być na poziomie 4-5.

      Usuń
  2. Nie znam tej marki, choc brzmi fantastycznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto zainwestować w kosmetyki Antipodes, są świetne jakościowo :)

      Usuń
    2. Maseczka jest ok tylko irytuje mnie jej kleistość na skórze ale jak komuś to nie przeszkadza to jest super.

      Usuń
  3. kochana, proszę o pomoc!
    moja skóra doprowadza mnie do rozpaczy... może nie mam (odpukać)problemu typu ropne krostki i typowy trądzik, ale w wieku 23lat (teraz mam 25) zaczęły się u mnie pojawiać zaskórniki zamknięte, cała ich plaga :( nie wygląda to dobrze gdy mam makijaż (ogólnie ludzie mówią że nie rzuca się to w oczy, ale ja spoglądając "pod światło" widzę miliony małych kropeczek :( i co więcej jak złapie doła to wyciskam do cholerstwo. Z racji tego że moja skóra mimo wszystko jest wrażliwa, to po takim wyciskaniu zostają mi "piękne" czerwony ślady, które już wgl niczym nie mogę zakryć i które zdobią moją buzię przez kolejne miesiące :(
    zakupiłam sobie peeling na noc do cery tłustej z iwostinu i stosuje już jakieś 2tyg, wcześniej stosowałam skinoren, ale niestety ani po jednym ani po drugim nie widziałam efektów...

    co dalej? w którą str iść? jak się pozbyć tego, co wzmaga u mnie kompleksy? może jestem głupia ale przez stan buzi nie mam nawet ochoty nigdzie wychodzić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielokrotnie powtarzam, że kwasy to nie rozwiązanie problemu. Są pomocne przy zaskórnikach, ale są na nic, gdy kuleje pielęgnacja. Na początku radzę przyjrzeć się swojej skórze i obecnej pielęgnacji, może to jakieś produkty wywołują te zaskórniki? Może nie oczyszczasz dokładnie skóry? Jakiś krem, podkład zapycha pory ?

      Dużo wskazówek znajdziesz w tych postach:
      http://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2016/02/cera-tusta-zmeczona-poszarzaa-obciazona.html
      http://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2016/02/podstawy-dobrej-przemyslanej-pielegnacji.html

      Takie zmiany to bardzo często wynik nieodpowiedniej pielęgnacji, postaraj się wyłączyć produkty, które szkodzą Twojej skórze. To cały proces, żaden kwas nie przyniesie poprawy, jeśli nie zaczniesz od zmian w codziennej pielęgnacji :)

      Usuń
  4. Ewo, a jakie serum wodne używasz obok tej maseczki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie Serum Worship Antipodes i równoległe serum z witaminą C marki LIQ CC :)

      Usuń
    2. O! Koniecznie napisz jak się spisuje! :) Mam na celowniku w sumie i jedno, i drugie, choć kwasu askorbinowego nieco się obawiam, więc raczej sięgnę prędzej czy później po Worship. :) Co prawda - chodzą pogłoski, że antyoksydanty to jednak niekoniecznie takie anti-aging (nie wczytywałam się bardzo, ale z tego co pamiętam, sa wykonywane badania, które przeczą aktualnie przyjętej teorii nt. wolnych rodników), ale narazie mam zamiar stosować.

      Pozdrawiam,
      R.

      Usuń
    3. Neestix, już mogę powiedzieć, ze serum Worship jest świetne, bardzo leciutkie, ale muszę stosować na niego okluzję, inaczej odwadnia naskórek. Efekty - znakomite - cera jest jaśniejsza, przebarwienia jakoś magicznie znikają, działa na mnie lepiej niż serum z witaminą C. LIQ CC- muszę wyrobić sobie jeszcze o nim opinię.. nie wiem czy kupię ponownie, ponieważ planuję peelingi azelainowo-askorbinowe, a serum jest dobre, ale szczególnie mnie nie porwało. Lubię stosować na serum LIQ CC serum Worship. Wtedy jest moc ;)

      Usuń
  5. Kurcze, kusisz ;) Ala jakoś obawiam się tego składu, jest taki bogaty! A moja skóra, jak i Twoja, jest bardzo kapryśna i od przybytku zdecydowanie boli ją głowa ;) I chciałabym i boję się ;)

    A z innej beczki - Ewo, czy miałaś kiedyś do czynienia z kolagenem NTC? Od roku to jakiś hit na blogach, wszystkie blogerki wychwalają go pod niebiosa, ale wszystkie otrzymały go w prezencie, więc nie do końca im ufam :P Jest bardzo drogi, więc szkoda mi było kupować w ciemno. WIęc w końcu zamówiłam próbki. Stosuje od tygodnia, raz dziennie i przyznam, że nawilżenie jest wyraźnie odczuwalne. Innych efektów nie mogę dostrzec, bo za mało czasu minęło. Mam też kilka maleńkich zmian na czole i zastanawiam się, czy to nie jego sprawka.
    Strasznie jestem ciekawa, co Ty byś o nim powiedziała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolagen stosowany zewnętrznie może tylko i wyłącznie nawilżyć skórę.

      Usuń
    2. Również się bałam, ale kosmetyki Antipdoes są genialne jakościowo. Aktualnie posiadam krem, maskę i serum,a myślę nad masłem do oczyszczania i żelu oczyszczającym. Jestem z nich bardzo zadowolona, a szczególnie z maski Aura Manuka, jest bogata i odżywcza, ale dla mojej trądzikowej skóry - odpowiednia :) Np. już krem Vanilla przestał mi służyć, gdy skóra odzyskała nawilżenie i zaczęło mnie po nim wysypywać.

      Niestety nie miałam, ale kolagen stosowany zewnętrznie ma tylko walory nawilżające, podobnie jak elastyna, proteiny jedwabiu - pozostawia nawilżający film i wiąże wodę w naskórku. Żadnych innych cudów bym się nie spodziewała. To samo sądzę o kolagenie podawanym wewnętrznie, reklama czyni cuda, a efekty są bardzo przeciętne lub żadne.

      Usuń
  6. Cześć!
    Mam pytanie odnośnie retinoidów. Słyszałaś lub miałaś styczność z żelem Acnatac? Jest to połączenie tretynoiny z antybiotykiem. Jeśli tak to co o tym sądzisz?
    Mi ten lek zapisała dermatolog, stosuję 4 miesiące ale na razie efekty nie są spektakularne,jak np. u osób stosujących Atrederm (w tym także piękne efekty u Ciebie, oczywiście z odpowiednią pielęgnacją) Aby dokończyć kurację muszę kupić kolejną tubkę, ale zastanawiam się tym razem nad Atrederm, chociaż pani dermatolog stwierdziła, że najlepsze działanie będzie w połączeniu z antybiotykiem, czyli Acnatac. (Jestem świadoma że nie u wszystkich retinoidy działają. Chociaż w moim przypadku i tak z 985659 maści dają najlepsze efekty, no ale jednak cały czas walczę z problemem.)
    Pozdrawiam i podziwiam Twoją wiedzę oraz to jak się tym dzielisz i pracujesz na tym blogu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja używałam tej maści i efekty były całkiem fajne (poza łuszczeniem ;), chociaż całkowicie trądziku nie zlikwidowała. Może akurat ten rodzaj antybiotyku się u Ciebie nie sprawdza, używałaś kiedyś innego?

      Usuń
    2. Acnatac ma ważność 3 miesiące od dnia otwarcia, a pod koniec już mi bardzo słabo działał, praktycznie wcale, może dlatego nie daje u Ciebie spektakularnych efetów. U mnie w połączeniu z tonikiem z glukonolaktonem było super :) niestety kilka tygodni po odstawieniu maści zaczęło wracać trochę

      Usuń
    3. Kochana, lek Acnatac ma inne podłoże, tretinoina na alkoholu szybciej penetruje naskórek (ale i bardziej go podrażnia), ale najważniejsza jest tutaj tolerancja retinoidu, częstość i regularność stosowania oraz pielęgnacja. Każdy inaczej reaguje na substancje czynne, u mnie efekty mogą być świetne, u kogoś innego - ledwo dostrzegalne.

      Nie wiem czemu Twój lekarz tak zaciekle broni Acnatac, ale nie znam też Twojej sytuacji i stanu skóry. Maści łączone mają swoje plusy i minusy, zwłaszcza gdy leczy się trądzik zapalny, ale po takim czasie stosowania tretinoina zdążyła się już rozłożyć w preparacie (2-3 miesiące w żelowych produktach to max, zwłaszcza gdy produkt otwiera się często),regularne stosowanie antybiotyku na duże powierzchnie twarzy również nie ma sensu, skóra uodparnia się na działanie antybiotyku po jakimś czasie.

      Warto podkręcić działanie retinoidów działaniem innych substancji czynnych - kwasów, czy też witaminy C. Albo przerzucić się na coś mocniejszego, jeśli faktycznie efekty nie są satysfakcjonujące i mogłyby być jednak lepsze. Możesz przerzucić się np. na preparaty oparte na jednej substancji czynnej, np. łagodniejszy tezaroten (Zorac), musisz mieć jednak na uwadze, że jest większe ryzyko pojawienia się stanów zapalnych w takich pojedynczych preparatach.

      Usuń
    4. Dziękuję Wam za odpowiedzi. :)
      Tak, mam świadomość ważności 3 miesiące, niestety 1.5 miesiąca czekałam na wizytę( niestety jest jedyny w pobliskim mieście, wizyta nie jest prywatna), akurat jestem umówiona na piątek, także zobaczymy co tym razem wyniknie, mam nadzieję że opracujemy aspekty dalszego , skuteczniejszego planu.
      Ogólnie cerę mam raczej odporną, ponieważ nie czuję podrażnienia, szczypania, łuszczy się bardzo delikatnie w okolicy brody i nosa.
      Jako antybiotyk stosowałam w przeszłości klindacin t co dwa tygodnie, oraz erytromycyna w zineryt także co dwa tygodnie wymiennie z innym preparatem, a poza tym już nic więcej nie przypominam sobie z antybiotyków. Do dermatologa chodzę od półtora roku.
      Z retinoidów stosowałam także epiduo (pamiętam, że mocno podrażniało, efekty były ale nieznaczne).
      Także jak każda z nas szukam złotego środka i najlepszej drogi do osiągnięcia sukcesu w świadomej pielęgnacji skóry. Jeśli się uda na pewno dam znać. :)

      Usuń
    5. W takim razie trzymam kciuki! Na Twoim miejscu przerzuciłabym się na preparat jednoskładnikowy, nie musi to być tretinoina, ale np. żelowy preparat na retinoidach III generacji np. Zorac.

      Usuń
  7. Od dawna przyglądam się tym produktom, pewnie w końcu się skuszę ;-)
    (Nie wiem czy wiesz, ale w SuperPharm jest dzisiaj -50% m.in. na markę Avene - skusilam się dzięki Tobie na Post-Acte :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, a może stety ?:D nie mam SP w okolicy :) Mam nadzieję, że będziesz równie zadowolona!

      Usuń
  8. Ewo, mogłabyś spojrzeć na ten krem http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=21428 , nada się do skóry wysuszonej ale jednoczenie skłonnej do zapychania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie potrafię Ci pomoc, każda skóra reaguje inaczej na kosmetyki, a podatność na powstawanie zaskórników jest bardzo indywidualne. Skład jest bogaty, ale dużo działa formuła. Nie znam produktu bliżej, wiec nie mogę nic więcej powiedzieć na jego temat.

      Usuń
  9. Ewo jakie produkty polecasz do oczyszczania twarzy? Do tej pory używałam olejku z bu i mydła afrykańskiego. Zauważyłam że cera po umyciu jest baaardzo sucha. Zatem tutaj moje pytanie, czym zamienić mydlo afrykanskie ? Po komentarzach widzę ze polecasz isana 5.5 ph. Czy jest ona w stanie domyć resztki olejku myjącego? Czy może polecasz jakis kremowy zel np Ziaja ulga? :)
    Z góry dziękuję za odpowiedź

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak, isana nie zawiera mydła, ale świetnie doczyszcza skórę po olejku myjącym. Po kremowym żelu zawsze zostanie jakaś wyczuwalna warstewka, możesz spróbować z tą isaną, to koszt 3 zł - a myję nią nie tylko twarz, ale dłonie i ciało ;)

      Usuń
    2. Właśnie pierwszy raz wypróbowałam kostkę myjącą :) Po umyciu nie nałożyła nic aby sprawdzić jak na nią zareaguje. Rzeczywiście skóra jest o wieeele mniej ściągnięta niż po mydle afrykańskim wiec jestem bardzo zadowolona :) Od jutra testuje avene cicalfate który polecałas :) pozdrawiam

      Usuń
    3. Mam nadzieję, ze będziesz równie zadowolona :) Również serdecznie pozdrawiam ;)

      Usuń
  10. Chętnie bym się na niego skusiła, ale niestety cena jak dla mnie za wysoka..;<

    Ewo, mam pytanie. Studiuje kosmetologie i za niedługo będziemy uczyć się masażu twarzy, oczywiście będziemy wcierać sobie w pyszczki jakiś krem do masażu marki Bandi. Prowadząca powiedziała, że oczywiście wysyp może sie pojawić... No i jak możesz się domyślić chciałabym bardzo owego wysypu uniknąć, bo moja cera dopiero co wyszła na prostą ( zresztą dzięki Tobie :) ). Dowiedziałam się jednak, że możemy przynieść na te zajęcia coś swojego, sprawdzonego, co nas nie zapcha, ale oczywiście ma to dawać jakiś poślizg. No i tu mam dylemat, nie mam sprawdzonego oleistego produktu, myślałam żeby zabrać olejek kokosowy, bo chyba i tak wolałabym mieć wcierane w twarz coś naturalnego zamiast tego badziewnego kremu. Co radzisz?? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko - olejki myjące. To tylko dwa składniki - olej słonecznikowy i emulgator, warto dodać do mieszanki olejku z drzewa herbacianego, czy lawendowego, aby chociaż działać przeciwzapalnie. Przy tak długich masażach, wysyp jest niemal gwarantowany, zwłaszcza, że dopiero się uczycie i często masuje się skórę z różnym naciskiem, pobudza krążenie, limfę... Jeśli masz dostęp do takich olejków, to polecam te z e-naturalne, biochemiiurody, naturalissa, można oczywiście użyć samego oleju, ale nie będzie miał on aż tak dobrego poślizgu i co ważne - ciężko będzie go spłukać. Można też użyć talku, ale w wielu przypadkach powoduje zbyt mocne podrażnienia i wysypy.

      Usuń
  11. Niedawno trafiłam na Twój blog i muszę przyznać, że to prawdziwa skarbnica wiedzy, podobnie jak z blogiem Ziemoliny zresztą, dzięki Wam dowiedziałam się o Atredermie i chciałabym wobec tego zapytać czy jeśli zacznę go stosować teraz aż do wakacji (czerwiec/lipiec) to czy to w ogóle będzie miało jakiś sens i przyniesie efekty czy lepiej jednak poczekać do jesieni i wtedy się z tym zmierzyć?

    Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelino będą efekty, ale musisz pamiętać o stabilnej ochronie przeciwsłonecznej i częstej aplikacji kremu z filtrem - rozsądniej jest zacząć jesienią i skończyć wczesną wiosną, kiedy dzień jest krótszy, a natężenie promieniowania nie jest tak wysokie jak np, latem. Możesz zacząć, ale ochrona, ochrona i jeszcze raz ochrona przed słońcem.

      Usuń
  12. droga Ewo...
    moją buzie dręczą zaskórniki zamknięte, ogólnie buzia jest zanieczyszczona, szara, bez blasku itp... czy winą po części może być brak robienia peelingu? używam jedynie mydła czarnego (nakładam na 10min - ma działać jak peeling enzymatyczny)... chciałabym spróbować czegoś innego - myślałam o peelingu enzymatycznym z e-naturalne (ten który polecałaś) plus jakaś maska oczyszczająca - możesz mi coś polecić? może jakaś glinka, algi, nie wiem :> dodam że moja buzia jest jednocześnie wrażliwa i łatwo o podrażnienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak, skórę należy regularnie złuszczać, tak zwany nieświeży wygląd może być spowodowany przez kumulację martwego naskórka. W takim razie polecam łagodny i skuteczny peeling enzymatyczny z e-naturalne oraz glinkę białą i błoto termalne z siarką - są delikatne, ale skuteczne w działaniu. do tego możesz dodać np. kapsułkę z węgla aktywnego, który oczyści skórę. Peelingi mydłem są bardzo drażniące dla skóry i to one mogą powodować brzydki efekt - lepiej pozostać przy krótkim oczyszczaniu mydełkiem raz na jakiś czas ;)

      Usuń
    2. widzę białą glinkę dostanę na tej samej str co peeling... a gdzie zakupie błoto termalne plus węgiel aktywny w kapsułkach?
      i jeszcze jedno pytanko: jak często stosować aby móc zobaczyć efekty i oczyścić cerę z tych cholernych zaskórników?

      Usuń
    3. Błoto termalne z siarką dostaniesz na mazidłach (warte każdej złotówki:),a węgiel aktywny w każdej aptece, nawet sklepie spożywczym. Polecam kupować ten w kapsułkach, więcej o węglu aktywnym znajdziesz w poprzednim poście :)

      Problem zaskórników jest problemem złożonym - każdy element pielęgnacji ma wpływ na zaskórniki, tak jak dieta i zmiany hormonalne. Regularne oczyszczanie skóry twarzy i stosowanie takich okładów przyniesie widoczną poprawę, ale trzeba nastawić się na długą walkę i przyjrzeć się całej pielęgnacji, która powinna być lekka, zapewniać nawilżenie, ale i dobre oczyszczenie.

      Usuń
  13. Produkt godny zainteresowania :) Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, Aura Manuka Mask jest genialna i warta swojej ceny, mimo że zawsze unikałam kremowych masek, ta ma już zapewnione stałe miejsce przez długi czas w mojej pielęgnacji ;)

      Usuń
  14. Droga Ewo,
    z jakim kwasem połączyć kuracje retinoidami? (epiduo,locacid) w celu wygladzenia/ nawilzenia/ rozjasnienia cery?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam łączyć z witaminą C lewoskrętną (liq cc, nufourtain, auriga) do stosowania codziennie o poranku, w razie potrzeby możesz dorzucić peeling glikolowy raz w tygodniu (niskie stężenia, do 7-10% na noc z ustabilizowanym pH na poziomie 3-4), takie peelingi w swojej ofercie ma m.in iwostin i liq cc :) Jest też możliwość dorzucenia zamiast peelingów glikolowych lekkiego toniku z kwasami, ale jednak kwas glikolowy świetnie wygładza powierzchnię naskórka, a witamina C - rozjaśnia.

      Usuń
    2. Dziękuje za odpowiedź. Mam jeszcze pytanie- jak przyrządzic taki peeling?
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Produkty, które podałam należy jedynie nałożyć na noc, jak serum, na oczyszczoną skórę twarzy i już nic więcej na nie nie nakładać. Jeśli chcesz zrobić sama coś podobnego, niezbędny jest zakup półproduktów - wody demineralizowanej (a najlepiej do iniekcji), kwasu glikolowego i kwasu hialuronowego. Taki roztwór trzeba ustabilizować za pomocą papierków lakmusowych na poziomie 3-4 pH ;) Jeśli jesteś zainteresowana, mogę podać recepturę.

      Usuń
    4. Poki co włacze do kuracji serum z witamina C. Słyszalam duzo dobrego na temat serum lig cc i pewnie na nie sie zdecyduje. Słyszałaś może i czy masz wyrobioną opienię na temat serum z witaminą C z Bielendy? o nim równiez słyszałam wiele dobrego. Co sadzisz?

      Usuń
    5. LIQ CC to pozycja godna uwagi, serum Bielendy zawiera nową pochodną witaminy C. Serum zbiera dobre opinie, ale wielokrotnie widziałam jak serum po otwarciu ściemniało (utleniona witamina C) i nie przynosiło super efektów. Nie zdecydowałabym się jednak na pełnowymiarowe opakowanie.

      Usuń
  15. Odnośnie olejków myjących i mydła afrykańskiego. Używam codziennie wieczorem do demakijażu jednego i drugiego. Olejek myjący robiłam sama z glyceryl cocoate. Dodałam 0,5% kwasu LHA (strasznie długo rozpuszczało się to cholerstwo, na szczęście zaopatrzyłam się w podgrzewacz do butelek dla niemowląt z elektrycznym czytnikiem), dodałam kwasu salicylowego, ok. 1% (nie pamiętam dokładnie) i odrobinkę olejowej witaminy C (nie wiem po co, nawet nie wiem czy ona mi tam wytrzymała podczas podgrzewania, chociaż mogłam poczekać aż ostygnie). Codziennie myję buzię takowym olejkiem dwa razy od razu spieniając na buzi, potem wycieram do sucha i wykonuję masaż przy użyciu tego olejku (raz albo dwa razy po 5 minut). I powiem tak - dopóki mój olejek składał się tylko z oleju bazowego, glyceryl cocoate i wit. E i wykonywałam mycie 2 razy spieniając od razu na buzi albo robiąc masaż - nie dłużej niż 10 minut i potem przecierałam wodą różaną - moja buzia nie była tak pierońsko ściągnięta i wysuszona jak po olejku myjącym z kwasami i mydle afrykańskim. To w ogóle inna bajka. A jeszcze dodam, że nie miałam problemów z pryszczami kończąc demakijaż olejkiem i wodą różaną. Po prostu mi nie wyskakiwały. Problemy zaczęły się wraz z zastosowaniem Atredermu i od momentu kiedy go odstawiłam, moja buzia jest zdecydowanie wrażliwsza i nie służy jej dodatek kwasów do olejku myjącego ani mydło afrykańskie. Podstawowa wersja była w zupełności wystarczająca. Kolejny olejek zrobię bez kwasów i może powrócę do tej wersji na lato, kiedy zaczną się upały. W przybliżeniu widać na mojej twarzy takie trójkąciki :D Nie wiem jak to nazwać.. Takie linie, w których zbiera się podkład mineralny na zbyt wysuszonej twarzy mimo, że wcześniej została potraktowana żel-kremem albo serum olejowym. Mojej buzi ewidentnie brak nawilżenia, jednakże chwilowo nie stać mnie na maskę z Antipodes (chlip... :( ) Sytuację ratuje woda termalna, ale nawet i ona sama w sobie jest za słaba, muszę ratować się jeszcze podrasowanym przeze mnie żel-kremem z Dermedic. Skóra go pije, zanika ściągnięcie i suchość, ale jest mięciutka tylko przez kilka pierwszych chwil. Wolałabym nie stosować ekspresowego serum - olej + żel hialuronowy codziennie, rozpulchnia mi to pory. Tak szczerze mówiąc, to już nie mam pomysłów na to, co zrobić, żeby buzia była taka milusia w dotyku. Taką milusią ma moja siostra pomimo stosowania reitnoidów (skóra tłusta, ale nie przetłuszczona jakoś specjalnie) i moja siostra cioteczna (cera normalna, w kierunku suchej, nawet ona ma milutką, a żadnej specjalnej pielęgnacji nie stosuje). Chciałabym wrócić do minimum pielęgnacji, tylko tak muszę ustawić kwasy (bez nich moja cera po czasie się pogarsza; przy podstawowej wersji olejku myjącego używałam toniku z glukonolaktonem i on ładnie trzymał mi cere, ale coś mi obrzydł ostatnio). Czy uważasz Ewo, że tonik z kwasem laktobionowym pomógłby mi w utrzymaniu nawilżenia? Czy on jest w stanie zwalczać pryszcze, zaskórniki, trzymać cerę w ryzach?

    Przepraszam za tak zawiły komentarz :) To jakoś tak no tego.. Samo się pisało :)

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam jeszcze dodać, że opuściłam ostatnimi czasy peelingi enzymatyczne ze względu na podrażnienie któregoś razu - odrzuciło mnie na kilka dobrych miesięcy. Po prostu zbyt se starłam naskórek wcześniejszym masażem i peelingiem z użyciem korundu. Udało mi się dorwać 10 gram peelingu z e-naturalne stacjonarnie, chociaż za sporą cenę, bo 11zł... Raz użyłam mniej, raz więcej, chociaż pisze, żeby użyć całe 10 gram, co dla mnie jest nie do przejścia. Taki peeling będzie niewydajny. Zbyt słaby i niewydajny go skreślają. Zdecydowanie wole sama sobie taki przygotować, przypuśćmy 100 gram i mam na hoho, a działa zdecydowanie lepiej :) To taka moja mała opinia, jak komuś pasuje, to fajnie :)

      Usuń
    2. Fretka ,
      Szkoda, ze olejek myjący z kwasami nie sprawdził się u ciebie. widocznie było tego za dużo, nie ma co się mordować, jak oliwka z kwasami nie sprawdza się. U mnie świetnie oczyszcza i doskonale obkurcza pory i nie odczuwam mocnego ściągnięcia :/ No ale to przykład na to, jak każdy z nas inaczej reaguje na kosmetyki. Zwłaszcza, że takiej oliwki używałaś codziennie, nawet dwa razy dziennie..

      Niestety, każdy reaguje inaczej na dane środki :/ Moja skóra kocha Atrederm i mydło afrykańskie i mam znacznie lepiej nawodnioną skórę od mojej siostry, która również ma trądzikową cerę, ale nie stosuje tak mocnych środków.. Myślę, że duży wpływ ma tu ogólnie układ hormonalny i dieta bogata w dobre tłuszcze, kiedy mam gorsze dni i stresujący czas, moja skóra wygląda fatalnie i nie jestem jej w stanie nawodnić w żaden zewnętrzny sposób. Pijasz odpowiednią ilość płynów?

      Ech, Atrederm może zrobić dużego złego, jeśli nie jest dopasowany do typu skóry :/ Przykro mi.

      Ja bym tu dorzuciła bogaty tonik nawilżający lub tonik mgiełkę. Możesz oczywiście zastosować kwas laktobionowy, ale kwasy PHA zostawiają taki.. nieprzyjemny film, a laktobionowy porządnie napina skórę. Może ukręciłabyś coś na podobieństwo toniku z Norela z kwasem migdałowym i lakrobionowym/glukonolaktonem. Tylko dorzuciłabym do tego proteiny jedwabne, wit.B3 i aloes. Tonik stosowałabym samodzielnie na skórę pod krem albo na krem - bardzo polubiłam mgiełki nawilżające, możesz stworzyć np. dwufazę z takiego toniku i dodać tak w 1-3% skwalenu/naturalnego, lekkiego oleju lub kompleksu silikonowego, który bardzo lubię. Aktualne dopracowuję formułę, ale małe ilości emoleintow tłustych można fajnie rozpuścić w propanediolu. Możesz też zdecydować się na tonik salicylowy na betainie, cosrx ma coś takiego w swojej ofercie, natomiast ervish podawała recepturę na swoim blogu. Kwas salicylowy jest łagodniejszy, nie podrażnia w takiej formulacji, a działa przeciw zaskórnikowo i trądzikowo. Możesz np. po takim toniku z salicylem nałożyć lekki nawilżacz. Kluczem do dobrego nawilżenia są trzy kroki: wspieranie naturalnej ochrony bariery naskorkowej (lipidy, skwalen, cermaidy), wiązanie wody w naskórku (humektanty) i lekka okluzja, aby wszystko zamknąć w naskórku i zabezpieczyć przed utratą wody. Pominięcie chociaż jednego kroku nie daje dobrego nawilżenia. Może za bardzo odwadniasz skórę podczas mycia, albo coś pomijasz w pielęgnacji i narażasz tym samym naskórek na odwodnienie?

      Do złuszczania świetnie sprawdza się domowa pasta migdałowa, ale jak nie masz stanów zapalnych. Świetnie zmiękcza naskórek i nie zostawia gołej, suchej skóry. ;)

      Usuń
    3. Dziękuję Ci Ewo za tak fajną i wyczerpującą odpowiedź :) Nie liczyłam na taką, a tutaj proszę.. Super! Wiesz, zamiast olejku z kwasami używałam jeszcze naprzemiennie na noc Acnederm i Effaclar Duo i nie nawilżałam specjalnie buzi przy tym, sama się podkopałam. Chciałam używać do nawilżania toniku z glukonolaktonem, ale jak wspominałam obrzydł mi, po prostu mam go dość, a dlaczego? Może przez to lepienie, może nie widziałam już takich efektów jak wcześniej, miałam też wrażenie, że mnie zapycha, bo po nocy z buzią przetartą takim tonikiem, miałam na buzi kilka takich małych, malutkich pryszczyków z białą wydzieliną i jestem święcie przekonana, że to jego sprawka, bo w inne dni moja buzia tak nie reagowała. Podejrzewałam o to obecność kolagenu z elastyna (naturalissa), ale nie tak dawno przeczytałam, że kolagen (nie wiem jak elastyna) działa tylko i wyłącznie nawilżająco. Mam też kolagen z elastyną w podrasowanym kremie-żelu z Dermedic. Podrasowałam go też ekstraktem z lukrecji (naturalissa), kilka kropli olejku z zielonej herbaty, kilka kropli olejku z pestek wiśni, panthenol, żel hialuronowy, więcej nie pamiętam. Trochę tego jest, ale krem nic a nic mnie nie zapycha, a może jeszcze się przekonamy? Zauważyłam, że całkiem fajne jest połączenie - krem na buzię, a potem taką posmarowaną kremem spryskujemy wodą termalną, buzia przecudownie mięciutka, tylko że troszkę krótko :/

      Zwróciłaś mi słuszną uwagę na płyny. Nie wiem czy to też się liczy, ale pijam codziennie minimum litrowy sok (bananowo-truskawkowo-pomarańczowo-brzoskwiniowo-marchwiowo; przeróżne są kombinacje, oczywiście kupuję). Myślę, że tak 1,5 litra dziennie jest, chociaż ostatnio w tym się opuściłam, bo jestem chora i chwilowo mnie odrzuca.

      A co powiesz na to? http://sklep.norel.pl/index.php?pg=productdetail&c=8059&p=100900 Mogłabym go podrasować swoimi półproduktami? Chociaż bardzo kusi mnie dwufazowy tonik i kwas salicylowy :) Szczerze mówiąc, to nigdy go chyba jeszcze nie stosowałam jako głównej pielęgnacji, zawsze były to kwasy LHA, azelainowy, glukonolakton. Chciałoby się wszystkiego naraz, ale można sobie tylko zaszkodzić. Obecnie nie mam zbytnio pieniążków, al nie wszystko co wymieniłaś z półproduktów mam u siebie, więc na początek, gdy pokończę to co mam, zdecyduję się na tonik Norela albo to mazidło na noc z Iwostinu. Jako lekka okluzja sprawdza się fajnie np. kompleks silikonowy z BU jak rozumiem? Mam nadzieję, że podzielisz się z nami swoją formułą, to byłaby super sprawa :)

      Myślę, że to czego najbardziej potrzebuję teraz, to porządny peeling enzymatyczny i więcej nawilżenia. Będę ratować się tym co mam, a gdy pokończę pokieruję się Twoimi sugestiami. Nie jeden raz uratowałaś mi buzię za co jestem Ci ogromnie wdzięczna :)

      Usuń
    4. No to faktycznie, było za dużo tych wszystkich kwasów, czasami lepiej ograniczyć się do jednego, dwóch środków.. zwłaszcza, że masz skłonności do odwodnienia :( Elastyna i kolagen zostawiają ochronny film, ogólnie sam tonik z glukononlaktonem jest bardzo treściwy i zostawia ochronną warstewkę, prawdopodobnie to on jest winowajcą tych krostek. Warstwowa pielęgnacja sprawdza się również i u mnie - często aplikuję krem na zwilżoną skórę, albo właśnie spryskuję skórę tonikiem po wklepaniu kremu nawilżającego. Efekt ten przedłużyłaby mgiełka nawilżająca - woda termalna odparuje i skóra znowu zaczyna się odwadniać.

      Niestety soki w takiej ilości odwadniają organizm, pij więcej wody, warto pod językiem rozpuścić szczyptę soli po wypitej szklance, aby dobrze nawodnić organizm.

      Norel jest ok..ale jeśli tonik z glukonolaktonem się nie sprawdza, to nie rzucałabym się na Norela. Też jest lekko lepki i zostawia wyczuwalną warstewkę przez żelową konsystencję.

      Tak, kompleks silikonowy z BU jest świetny, rozpuszcza też się w wodzie. Robię czasami szybką mgiełkę z hydrolatu, wit.B3, protein jedwabnych i kompleksu, wszystko rozpuszcza się w wodzie ;)

      Trzymam kciuki :)

      Usuń
  16. Ewa, jakie Twoim zdaniem będą niezbędniki przy pierwszym zamówieniu przy cerze wrażliwej, mieszanej? I czy można utrzymywać wilgoć maseczek z glinki wodą mineralną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak najbardziej można :)

      Podstawy: kwas hialuronowy 1%, aloes zatężony lub sok, glinka biała, spirulina, błoto termalne z siarką, olejek z drzewa herbacianego i lawendowy, ekstrakt z wierzby białej i lukrecji gładkiej, lekki olej do masek (np. malinowy, truskawkowy, jeżynowy) i witamina B3 :)

      Usuń
    2. I może jeszcze pantenol :)

      Usuń
  17. Ewa, pomóż, proszę…
    Jak odróżnić czy to, co pojawia się na skórze to reakcja na kwasy (wychodzi, to co w środku), czy na filtr, czy może hormony?

    Od jakiegoś czasu (1,5 tyg, może 2) stosuję na noc peeling glikolowy z Iwostinu. Nie łuszczę się po nim, czasem skóra jest suchsza. Włączyłam go bo, chcę się pozbyć blizn i zaskórników, wyrównać fakturę skóry.

    Zanim zaczęłam ten peeling robiłam czasem peelingi salicylowe na spirytusie, a tak normalnie stosowałam na noc krem z LHA z zsk, rano Twoje serum mieszane z żelem aloesowym Equilibra (lekko zmodyfikowane, a ostatnio już wersję podstawową ) i krem Fiotomed 11, na to podkład Ecolore i krzemionka. Myłam żelem rumiankowym Sylveco, a popołudniu olejkiem diy (olej lniany, slp, lawendowy zmieszany z Facelle na ręce) i żelem albo olejkiem/micelem lipowym i mydłem afrykańskim. Czasem mnie to podrażniało, skóra była zaczerwieniona, rumiana, a czasem nie. Mam teorię, że moja cera nie lubi trójglicerydów, silikonów, zbyt dużej ilości czystych olei i gliceryny. Filtry też jej nie odpowiadają.

    Zanim zaczęłam peeling Iwostin miałam zaskórniki otwarte i zamknięte głównie w okolicach nosa, kaszkę na brodzie, czasem coś na policzkach, żuchwie i czole, ale głównie nos i broda.
    Teraz razem z peelingiem włączyłam resztkę filtru Pharmaceris, który szybko się skończył i na jego miejsce od kilku dni używam LRP ultralekki. Do tego od kilku dniu zażywam silne leki p/bólowe na kręgosłup i jestem w okolicy owulacji. A moja twarz z dnia na dzień wygląda gorzej – jest więcej zaskórników w różnych miejscach, na brodzie kaszka się powiększa, na policzkach i czole jest ich więcej, pojawiają się górki, i ropne gule, albo jakby zmiany naciekowe w dole twarzy.

    Czy to reakcja na kwas – wychodzi to, co siedzi w skórze? I jak długo może trwać? Czy filtr nie odpowiada cerze? A może jeszcze coś innego? Jak to rozpoznać i co z tym zrobić?
    Poradź coś, bardzo Cię proszę :)

    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo czynników miało wpływ na stan Twojej cery, sama zdajesz sobie z tego sprawę ;) To, co polecam zrobić to poczekać. Poczekaj aż minie okres owulacji, silne leki przeciwbólowe i problemy ze zdrowiem również mają ogromny wpływ na stan cery. Daj sobie dwa tygodnie, polecam włączyć do pielęgnacji w postaci okładów węgiel aktywny i błoto termalne z siarką z olejkiem z drzewa herbacianego. Do zmian naciekowych - możesz kupić taki płyn z rezorcyną Afronis - warto jednak poprosić znajomego farmaceutę, czy też najlepiej, lekarza, o stworzenie płynu z rezorcyną, świetnie leczy zmiany naciekowe.

      Jeśli po dwóch tygodniach stan cery w ogóle nie ulegnie poprawie - a nawet, pogorszeniu, myślę, że najlepszym krokiem będzie metodą eliminacji odkładać każdy produkt po kolei - na początku odłożyłabym kwas glikolowy, następnie - krem z filtrem. Świetny jest krem Lirene emulsja wodoodporna do skory wrażliwej spf 50+, pisałam o nim na blogu, to tani zamiennik kremu z filtrem z Pharmaceris ;)

      Po odłożeniu, powinnaś zaraz zauważyć poprawę, a na pewno w przeciągu tygodnia, maksymalnie dwóch. Niestety ciężko jest cokolwiek powiedzieć, bardzo lubię krem LRP, ale dużo osób nie znosi gliceryny w takiej ilości. Równie dobrze mógł te zmiany nasilić kwas glikolowy - ale być może to coś innego. Daj sobie czas i eliminuj produkty po kolei, a do pielęgnacji warto włączyć środki o silnym działaniu antybiotycznym (trikenol, olejek z drzewa herbacianego, olejek manuka) i detoksykującym (błoto termalne z siarką i węgiel aktywny)

      Usuń
    2. Oj zdaję, zdaję ;) Dziękuję za radę :) Te dwa tygodnie wprawdzie będą blisko okresu, więc też stan raczej nie będzie się poprawiał, ale może po prostu dodam przemywanie kozieradką i coś się poprawi. Jeśli nie, to włączę te produkty, o których mówisz i sukcesywnie będę odstawiać dotychczas używane.

      A próbowałaś może tej mgiełki (toniku) z Vianka? Też ma glicerynę w składzie, ale może właśnie nawilżenia i tonizowania brakuje mojej skórze? Co Ty na to? :)

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że znajdziesz przyczynę problemu. Dużo rzeczy się na siebie nałożyło i ciężko cokolwiek jednoznacznie obarczyć winą za taki, a nie inny stan skóry. :)

      Właśnie nie próbowałam, ale jest na mojej liście. Chyba dam jej szansę, podoba mi się ten skład, bo oprócz gliceryny są lekkie emolienty, więc nie będzie tak odwadniać naskórka.

      Usuń
  18. Dziewczyny, czy któraś z Was stosowała ten krem? SYNCHROLINE AKNICARE CREAM. Chce go stosować rano pod makijaż, bo większość kremów mnie zapycha a on według producenta ma działać nawilżająco ale jednocześnie nie zapychać ze względu na kwas. Jak macie jakieś doświadczenia to proszę o opinię.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. O jak bardzo przydałby mi się teraz ten produkt... Robię peelingi salicylowe i skóra łuszczy mi się w pewnych miejscach bardzo mocno. Nie umiem tego opanować, trochę pomaga mi krem Make Me Bio różany, ale i tak czasem jest taka "skorupka" zamiast normalnej skóry. Krem kupiłam głównie dla nawilżenia, bo skórę mam tłustą, ale nic złego mi się po nim nie dzieje, jednak w okresie stosowania kwasów nawilżenie nie jest wystarczające.
    Szkoda, że kosmetyki Antipodes są takie drogie...
    Też zawsze chciałam odwiedzić Nową Zelandię, fascynowała mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, cena jest wysoka, ale to kosmetyki warte swojej ceny :) Świetnie zmiękczają naskórek, a ostatnio również miałam problem z dawką nawilżenia podczas suchego okresu zimowego.

      Usuń
  20. http://zielonyklub.pl/wegiel-drzewny-farmaceutyczny.html#/pojemnosc50g

    Co myślisz o tym? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś robi zakupy na zielonym klubie, to fajna opcja, ale trzeba doliczyć ewentualne koszty wysyłki. Wybieram węgiel w kapsułkach ze względu na dostępność :)

      Usuń
  21. Hej, hej :)
    Co myślisz o dodaniu jednej łyżeczki węgla aktywnego do żelu do mycia buzi (chociażby sylveco rumiankowego)?
    I czy oliwa z oliwek w mydle Aleppo nie powinna zapychac, skoro z tego, co czytałam, ma wysoki stopień komedogennosci? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są zmydlone tłuszcze, olej pełni funkcję myjącą, nie zostawia on tłustego filmu na skórze. Aleppo to naturalne mydło, jest stworzone z naturalnej oliwy.. ale jest ona zmydlona i nie ma potencjału komedogennego.

      Jasne, że można, ale to bardziej do głębokiego oczyszczania, zbyt często stosowany węgiel może odwodnić naskórek. :)

      Usuń
  22. Bardzo bym chciała wypróbować tą maseczkę ale boję się oleju awokado w składzie. Kiedyś przez 3 dni serwowałam sobie na twarz maseczkę z miąższu z awokado. Efektem była pięknie rozświetona, odżywiona skóra ale niestety z całą masą podskórnych grudek ��. Ewo jak myślisz, czy przy Twojej maseczce mogła by moja skóra również zareagować wysypem? Z gory dziękuję za odpowiedź.
    Wanilia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wanilia, niestety, zawsze jest ryzyko, że coś nie sprawdzi się na naszej skórze, każdy jest inny. Ogromne znacznie ma formuła preparatu. Może maska okaże się dla Ciebie zbyt bogata, warto jednak spróbować, maskę zmywasz i nie ma ona tak tłustej konsystencji jak rozgniecione avocado. Nie warto też stosować tej maski zbyt często, może wysyp był spowodowany za dużą dawką odżywienia? Mogłabyś taki okład aplikować raz w tygodniu, a nie codziennie przez 3 dni.. ;)

      Usuń
  23. Ewo wspomniałam o ataku gronkowca ? jak sobie radzisz z taką sytuacją ? tak jak we wpisie o radzeniu sobie z wysypem ? czy coś od wewnątrz? bo ja sobie kompletnie nie radze:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wspomnialas*

      Usuń
    2. Byłam u dermatologa, wykonałam posiew i wyleczyłam gronkowca antybiotykiem. Nie wykryto u mnie oporności, dlatego zdecydowałam się na szybkie leczenie antybiotykiem. Po około dwóch tygodniach nie było śladu i powróciłam do sprawdzonej pielęgnacji. Bardzo pomogło mi przemywanie twarzy roztworem z olejku manuka i drzewa herbacianego oraz maska aura manuka antipodes, ale i tak mój problem wyleczyły głównie antybiotyki. Nie wiem niestety jak jest u Ciebie, warto się badać, jeśli to szczep nieoporny na leczenie antybiotykiem, należy podjąć się specjalistycznego leczenia:)

      O gronkowcu MRSA (opornym na leczenie) pisałam tutaj: http://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2015/04/staphylococcus-species-czyli-o-tradziku.html

      Usuń
    3. Pani dermatolog zrobiła wymaz mi ze zmian skórnych i wyszedł gronkowiec. Wtedy przypomniało mi się, że w okolicach gimnazjum wykryto u mnie gronkowca złocistego z wymazu z gardła i nosa. Mama wtedy wdrożyła jakieś naturalne metody i po powtórnym wymazie nie było już śladu gronkowca. Na lata o tym zapomniałam. Od października leczę się antybiotykami od dermatologa zewnętrznie i wewnętrznie. Badanie wykazało, na które antybiotyki mój gronkowiec jest wrażliwy i Pani dermatolog po kolei przepisuje mi antybiotyki z tej listy. Po około 1,5 tygodnia zażywania antybiotyku zawsze widzę poprawę (każdy antybiotyk biorę około miesiąca). Gdy antybiotyk mi się kończy Pani dermatolog zaleciła żeby zewnętrzny stosować jeszcze jakiś czas i przyjść na wizyte. I tak w kółko. Chyba już 4 antybiotyki zażywałam. Problem w tym, że po jakimś czasie od odstawienia doustnego antybiotyku następuję straszne pogorszenie stanu cery....wtedy idę na kolejną wizytę i tak w kółko. Trochę mnie przeraża bycie tak długo na antybiotykoterapii... Olejek herbaciany mam, na pewno zaopatrzę się w Manuka a maseczka stracznie mnie zachęciła - pięknie wygląda i na pewno gdy będę miała możliwość to się zaopatrzę ( jak przestanę wydawać tysiące na dermatologa ;-) )

      Usuń
    4. Z wykrywaniem gronkowca wiążą się różne historie, gronkowiec występuje normalnie w jamach nosowych i na powierzchni skóry, ciężko jest wykryć patologizm i przerost gronkowca, dlatego najlepiej poznaje się go po specyficznych zmianach i reakcji na antybiotyki. Gronkowiec złocisty jest niestety bardzo uporczywy w leczeniu, szybko nabywa oporność, może obrać formę oporną na leczenie. Polecam włączyć do pielęgnacji olejek manuka (lub trikenol) i z drzewa herbacianego, dodaję olejki do żelu, czy też wkraplam do piany z mydła, olejku myjącego.. sama stosuję retinoidy i jestem bardzo podatna na infekcje, więc mogę potwierdzić, że akurat olejki eteryczne mają genialne, naturalne działanie antybiotyczne i nie uszkadzają naturalnej bariery ochronnej skóry. Bardzo przyspieszyły moje leczenie. Warto też włączyć dzięgieć brzozowy i naturalną betulinę do pielęgnacji. Czasami do okładów błotnych dodaję odrobinkę dzięgciu, redukuje nie tylko nadmierny łojotok, ale to bardzo silny środek o działaniu antybiotycznym, dzięgieć ma bardzo ostry zapach, którego nie cierpią gronkowce.

      Bardzo współczuję ciągłego latania po lekarzach :( U mnie problem był prosty, była to typowa infekcja, co jest normą przy silnych kuracjach dermatologicznych.

      Usuń
    5. Bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź-bede probowac. To super że znajdujesz czas dla czytelników:) Pozdrawiam:)

      Usuń
    6. Ja pokonałam gronkowca opornego na antybiotyki liściem oliwnym w kapsułkach, w sporych dawkach, co kilka h. Naprawdę polecam sprawdzić tę drogę - bo liść oliwny nie zaszkodzi, a może pomóc. A z dodaną wit c i D3+K2 może być jeszcze lepiej.

      W poście z 25 marca 2016 napisałam w komentarzu spory wywód na temat swojej walki ;)

      Usuń
  24. Jak zwykle post bardzo ciekawy i wyczerpujący! :)

    Ewo czy mogłabyś mi doradzić tak przy okazji? Od września złuszczam się Locacidem jestem już przy końcówce jednak nie do końca jestem zadowolona.. Przez swoje "cudowne" rączki dorobiłam się przebarwień, którym locacid nie podołał, od 1 stycznia rano dorzuciłam tonik z glukonolaktonem 5% jednak efektów brak przebarwienia nadal są skóra też jest pogorszyła w ok. brody (oprócz mydła stos. filtr LRP i aleppo) od zeszłego tyg. dorzuciłam błoto z mazideł z siarką jednak na razie czekam na ew. efekty. Nie wiem jak teraz "zaprogramować" swoją pielęgnację jak wykończę Locacid. Zastanawiałam się żeby za miast locacidu na noc st. tonik z Norela a rano wit.C + ukręcić peeling z kw. azelainowy ale nwm czy ryzykować na wiosnę czy może kupić acne derm? (mam skórę naczynkową)
    Poradź jak zabrać się za te przebarwienia jeszcze przed latem? Są to typowe przebarwienia po trądziku różowe "płaskie" + parę ciemno fioletowo-brązowych nie wiem jak je wgl. ruszyć żeby zniknęły w minimalnym stopniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam kwas azelainowy w formie liposomalnej (Hasco) i stabilne serum z witaminą C (LIQ CC, NuFourtian, Auriga), ewentualnie można dorzucić lekki tonik salicylowy na betainie (przepis podawała Ervish, gotowy produkt oferuje firma COSRX) . Kwas azelainowy i witamina C bardzo dobrze rozjaśniają przebarwienia pozapalne, sama stosuję taką kurację już 3 raz w okresie wiosenno-letnim i u mnie sprawdza się najlepiej. Mocne kwasy, to duże ryzyko przebarwień i uwrażliwienia skóry, w słonecznych miesiącach warto tego unikać :)

      Usuń
  25. Ewo,
    czytam że dwa składniki maski - Stearic acid i Glycerol stearate są 'coconut derived' i troche sie obawiam eksperymentować z nią, bo cokolwiek z kokosem położe na twarz kończy się wypryskami....możesz coś poradzić, czy te składniki moga być tak samo 'trądzikotwórcze' jak olej kokosowy???
    dzięki :)
    Kika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kika, również źle reaguję na emulgatory i kwasy tłuszczowe z kokosa.. ale maska sprawdza się u mnie fenomenalnie. Niestety, zawsze jest ryzyko zapchania porów. Trudno mi cokolwiek powiedzieć, myślę jednak, ze warto spróbować, maska jest często na promocjach :)

      Usuń
  26. no właśnie....nie mogę ryzykować (moja idealna - kiedyś - cera jest jedynym dobrym punktem mojego wyglądu) jestem hardcore i zdecydowałam się jednak kupno samego miodu - naczytałam się i nasłuchałam opowieści o wyleczonych ranach więc chyba to będzie bardziej efektywny zakup...może mniejsze poczucie rozpieszczenia maziając się miodem :) (choc ceny podobne!) ale jednak ja jestem umysł ścisły i raczej suche fakty mnie przekonują...
    będę Cię jeszcze prosiła do skutku o wpis o trądziko-pochodnych problemach, np. rosacea, dermatozach okołoustnych, atopii, ŁZS, kandydozie skóry, i innych...czuję że z Twoim naukowym zacięciem i kosmetyczną ciekawością, coś dobrego z tego wyjdzie :)
    ja na razie walczę z dziwnymi malutkimi zmianami, które są w okolicach nosa i brody/ust. takie małe cóś, troche swędzące, troche z ropką, ale bez czopa :) 'wypalam' to TTO, troche maścią na drożdżaki/kandydozę, ELidela wolę już nie ruszać, bo mnie nastraszyła dermatolog. No i teraz zobaczymy jak Manuka honey sobie poradzi!!! pozdrawiam ciepło :)

    Kika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :) Również boję się nowych produktów.. ale czasami warto się przemóc ;) Jak to mówią, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana :)

      Mam takie wpisy już w wersjach roboczych, na pewno się pojawią, przyznam, że nie w tym miesiącu, mam już wszystko zaplanowane.. ale pod koniec kwietnia, maja, coś takiego na pewno się pojawi, zwłaszcza seria o rosacea, ale nie chcę nic zdradzać :)

      Może to podrażnienie mieszków włosowych?

      Usuń
  27. Nie mogę się doczekać wpisów więc. Myślę że u mnie to kilka rzeczy jednocześnie, ale najpewniej, po obserwacji diety, jest to kandydoza skóry (moja skóra jest bardzo reaktywna...od nabiału mam hormonalne gule, gluten dal mi trądzik różowaty...). Ale spieszę donieść ze jestem po pierwszej aplikacji manuka honey na twarz! Zostawiłam cieniutką warstwę na zmianach na całą noc i dziś obudziłam się z pięknie ekspresowo zaleczonymi skórkami, wygładzona i rozjaśnioną skóra! Krostki tez jakby się wchłonęły! Wygląda na to że po oczarze, srebrze koloidalnym i olejku drzewa herbacianego manuka honey to mój następny bohater naturalnej pielęgnacji :)
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Kika

    OdpowiedzUsuń
  28. Na początku w opisie pochwała, że w tych kosmetykach nie ma gliceryny, a tu jednak jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W większości, jeśli chodzi o te kosmetyki. Ciężko znaleźć bez niej kosmetyk :)

      Usuń
    2. W większości kosmetyków Antipodes nie ma gliceryny, jest jedynie w kosmetykach spłukiwanych ze skóry - maskach i peelingach, a w takiej formie jest najmniej szkodliwa :)

      Usuń
  29. A ja niestety od 1,5 tygodnia leczę wysyp po tej masce :( To pierwsza taka masakra na mojej cerze od 2 lat, bo od takiego właśnie czasu trzymam trądzik totalnie w ryzach. Teraz ciekawość wzięła górę, zamówiłam, dwa miesiące czekałam na przesyłke, natychmiast nałożyłam i ... klops. Wysyp masakrycznych, czerwonych, bolących gul pod skórą. Nic innego nie zmieniło się w mojej pielęgnacji ani stylu życia przez ostatnie tygodnie, także niestety mam pewność, że to ona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro :( Na mojej skórze maseczka sprawdziła się doskonale i zamierzam uzupełniać zapasy, żałuję, że nie było tak u Ciebie :( Ale co skóra, to reakcja :(

      Usuń
    2. I ja mam podobnie :(
      Uwielbiam tą maseczkę, ubóstwiam wręcz jej zapach i nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli,że mogłaby mi zaszkodzić.
      Moja cera ma się raz lepiej, raz gorzej, ewentualne wypryski traktowałam jako "wypadki przy pracy".
      Natomiast teraz w trakcie kuracji acnelekiem dostałam po niej dwa razy takiego wysypu bolesnych pryszczy, jaki ostatnio miałam na przedprożu poretinoidowego zapalenia skóry po kilku miesiącach z Atredermem....
      Tak, że wiadomość chyba właśnie dotarła ;)

      To chyba nie produkt dla mnie, choć szczerze ubóstwiam go, perfekcyjna maska w każdym calu.

      Usuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!