15:00

JAK SKUTECZNIE POZBYĆ SIĘ WĄGRÓW (ZASKÓRNIKÓW OTWARTYCH)? | CZĘŚĆ TEORETYCZNA


Wędrujące w ekstatycznym tańcu palce, żrący klej tapicerski, zabarwione soczystą purpurą mięsiste, bawełniane ręczniki. To nie jest kolejny odcinek CSI, a na miejsce zbrodni nie wkroczy rudowłosy Horatio Caine ze swoją niezawodną ekipą. Nie mnie pierwszej i ostatniej puszczają nerwy i towarzyszą ociężałe wyrzuty sumienia, gdy podczas dobrze zapowiadającego się wieczornego seansu z kubkiem pełnym popcornu, ujrzę czarne, gnieżdżące się zuchwale pod skórą istoty.

Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie dopuścił się tych nikczemnych i brutalnych tortur, nie wytaczając najcięższych dział przeciwko zaskórnikom. To jedna z najczęściej wyszukiwanych fraz w internecie - wągry, jak się ich pozbyć? No właśnie, jak? 

CZYM SĄ ZASKÓRNIKI OTWARTE

By zrozumieć sens wdrażanych działań terapeutycznych mających na celu skuteczną likwidację zmian zaskórnikowych, należy przede wszystkim znać mechanizm ich powstawania - nawet krótka, oględna i dość powierzchowna lekcja powinna dać do zrozumienia, że z zaskórnikami należy walczyć całościowo, przewartościowując całą pielęgnację, bez wzniosłych oczekiwań uzależnionych od jednego elementu, który może jak najbardziej bilansować, ale także i rozregulowywać zupełnie pielęgnację, co spowoduje w istocie jedynie narastanie problemu. To wyjaśnia niską skuteczność i krótkotrwałość jakichkolwiek terapii wymierzonych w te małe, czarne, aroganckie poczwary - trzeba włożyć mnóstwo wysiłku, by cieszyć się gładką cerą, choć nie zawsze zorientowane działania przynoszą oczekiwane rezultaty - czasami zaskórniki towarzyszą i będą nam towarzyszyć przez całe życie.

O ile trądzik zapalny, ropny, naciekowy może mieć swoje wewnętrzne przyczyny, tak powstawanie zaskórników jest najczęściej wynikiem powierzchownych, nieodpowiednich działań lub pośrednim skutkiem nadmiernego łojotoku i nadpotliwości - zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku, prócz szeroko pojętych zanieczyszczeń i złogów martwego naskórka, kluczową rolę odgrywa nadmiar lipidów, które pod wpływem wielu czynników - peroksydują.

Problem trądziku zaskórnikowego może być niezauważalny aż do momentu wdrożenia czegokolwiek, co istotnie nasila procesy oksydacyjne i uwidacznia treści zaskórnicze poprzez ich stwardnienie i zmianę zabarwienia. To także ten typ trądziku, który może rozwinąć się na skórze, która nie przejawia i nie przejawiała nigdy wcześniej tendencji do rozwoju jakichkolwiek dermatoz, w tym trądziku pospolitego. Przebieg choroby charakteryzuje się zarówno stopniową, jak i napadową ekspansją, co jest podstawową różnicą między klasycznym trądzikiem zaskórnikowym zamkniętym, wymagającym postępowego, dłuższego czasu rozwojowego. Oznacza to tyle, że z zaskórnikami otwartymi może zmagać się absolutnie każdy z nas, ale w zależności od wiodącej przyczyny problemu, droga może być mniej lub też bardziej wyboista i wymagać zupełnie innych metod leczniczych, stąd tak zróżnicowane opinie na temat środków, które mają ten problem skutecznie niwelować.

Treści zalegające w kanalikach mieszków włosowych na skutek peroksydazy, zmieniają swoje właściwości fizykalne - tworzą treści twarde, mniej plastyczne oraz zmieniają swój kolor na ciemniejszy. Do nadmiernego utleniania się, czyli uwalniania wolnych rodników, dochodzi na skutek wielu czynników, choć najważniejszymi z nich są: nadmiar tłuszczów na powierzchni skóry oraz wzmożone procesy oksydacyjne, na przykład na skutek naturalnego starzenia się skóry, ekspozycji słonecznej, dymu papierosowego, zanieczyszczeń w powietrzu, chorób przewlekłych oraz stosowania kosmetyków powodujących wzmożoną oksydację.

JAK Z NIMI WALCZYĆ?

Problem zaskórników może dotyczyć w zasadzie każdego - może on pojawić się na niemalże każdym typie i rodzaju cery oraz w każdym możliwym czasie, a jego przyczyny bywają oczywiście odmienne. Z pewnością z zaskórnikami będą zmagać się posiadacze skóry tłustej, łojotokowej, porowatej (łatwość zagnieżdżania się treści zaskórniczych) z tendencją do nadmiernego przetłuszczania się, u tych osób też walka z zaskórnikami będzie znacznie bardziej przeciągać się w czasie: jest o wiele dłuższa, wymagająca i prawdopodobnie, jeśli łojotok nie ma przyczyny zewnętrznej (ulegającej łatwej i sprawnej modyfikacji) - będzie on obecny przez cały czas, z mniejszym lub też większym nasileniem.

W nieco lepszej sytuacji odnajdują się skrzywdzeni przez niewłaściwe, zbyt rozbudowane i nieprzystosowane działania pielęgnacyjne - za ciężkie formuły, zbyt agresywne środki oczyszczające lub też za lekkie i warstwowe aplikacje zbędnych produktów, które doprowadzają do rozregulowania skóry. Można łatwo wywnioskować, że u każdej tej osoby walka z zaskórnikami będzie przebiegać zupełnie inaczej, zadowalające efekty przyniosą również rozbieżne produkty, dlatego też nie sugerowałabym się opiniami w internecie, a własnymi obserwacjami i dążeniem do optymalnej normalizacji - na kogoś zbawienny wpływ będzie mieć seria zabiegów u kosmetyczki z silnymi kwasami, a innej osobie spektakularne efekty przyniesie zwykła zamiana środka myjącego. I jedna, i druga osoba może mówić prawdę.

KROK PIERWSZY: Zrównoważona pielęgnacja i przystosowane działania, mające na celu redukcję łojotoku wywołanego i napędzaną hiperkeratynizację.


Zaskórniki to zmiany skórne niezwykle zależne od przeprowadzanych działań, w tym stosowanych produktów i ich sposobu użytkowania. Zmiany tego konkretnego typu nie występują bowiem na skórze znormalizowanej - jeśli problem łojotoku (zarówno endogennego, jak i egzogennego) nie istnieje, a Twoja skóra nie jest powlekana nadmiarem tłuszczów, problem zaskórników otwartych nie powinien Ci doskwierać na co dzień. Uświadomienie sobie własnych błędów bywa trudne, jednak pozwala na rezygnację z utartych i bezmyślnych kroków pielęgnacyjnych na rzecz działań zrównoważonych, sensowych i efektywnych.

Pielęgnacja zrównoważona to optymalne działania pielęgnacyjne, gdzie każdy krok wypełnia po brzegi model pielęgnacyjny i prócz wiodącego działania, zapewnia coś znacznie więcej - przygotowuje skórę najlepiej jak to tylko możliwe na kolejne kroki, ograniczając ich przeprowadzaną ilość. Za pojęciem nie kryje się ani skrajny minimalizm, ani też przesadny warstwowy schemat postępowania - to rozsądna ilość produktów, która pozwala zachować jak najlepszy stan skóry. Zawsze to powtarzam: mnogość produktów na półce to w zdecydowanej większości jedynie potwierdzenie problemów skórnych.

Wszystkie przeprowadzane działania rzutują bezpośrednio na każdy aspekt naszej działalności - bez zrównoważonych działań każda próba regulacji jest obarczona bardzo wysokim ryzykiem pogorszenia stanu skóry. Kreśli to schemat błędnego koła. Niewłaściwe oczyszczanie, nadmiar okluzji, permanentne odwodnienie - to wszystko napędza problemy skórne i wymaga pierwszorzędnej reakcji.

To co martwi mnie najbardziej, to fakt, że schematy postępowania jednak w znacznej mierze są nieadekwatne do zastanej sytuacji - zamiast większej uważności podczas wprowadzania kolejnych produktów i budowania mocnych podstaw, są ślepe i często nietrafione poszukiwania błyskawicznego rozwiązania na zastane problemy. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak ogromną siłę sprawczą może posiadać zwykły, niepozorny żel myjący, wodniste serum (bo przecież jest lekkie), podkład, tonik kwasowy - tak! Nieprawdopodobne jak jeden środek może narobić tyle szkód lub też całkowicie zoptymalizować kondycję cery! Prawie nikt nie analizuje swojego postępowania, nie doszukuje się w nim błędów, nie szuka mocnych stron. To takie ludzkie - własne niechlujstwo lub niewiedzę, bronić zaciekle beznadziejną podwójną helisą lub miejskim smogiem. Nie na tym polegają mądre działania - jak mają nie pojawiać się zaskórniki, jeśli preparat, który ma za zadanie je usunąć generuje tak duże podrażnienia, że albo pojawia się wzmożony łojotok i rogowacenie, albo rodzi się potrzeba stosowania preparatów silnie natłuszczających? Skóra efekcie zanieczyszcza się jeszcze bardziej, a oprócz zaskórników, mogą pojawić się toksyczne zmiany zapalne, czy naprawdę to ma sens?

KROK DRUGI: Dokładne i komfortowe oczyszczanie skóry.

Oczyszczanie skóry to jeden z najważniejszych etapów, głównie dlatego, że rzutuje projekcje na dalsze kroki pielęgnacyjne. Wielokrotnie to powtarzam - to nie jest etap, na którym warto oszczędzać. Równie często ronię krokodyle łzy, gdy wśród bezmiaru produktów pielęgnacyjnych, brakuje dobrych i jednocześnie tak kluczowych elementów, stanowiących podstawę do jakiegokolwiek działania.

Oczyszczanie skóry ma na celu nie tylko usunięcie powierzchownych zabrudzeń, ale również pozostawienie szeroko pojętego komfortowego wykończenia. I z tym jest już problem. Otóż zarówno zbyt agresywne kosmetyki, jak i za delikatne oraz nieefektywne, będą generować problemy skórne. Etap myjący złudnie przypomina ślizganie się po przyprószonym warstwą śniegu, lodowatym, zdradzieckim gruncie - potrzeba lat praktyki, by nie wywinąć ostentacyjnego orła, choć nabyta wiedza i zmysły nigdy nie zapobiegają gromkim upadkom.

Podstawowym błędem wielu osób jest próba rozwiązania jednego, nieudolnego kroku pielęgnacyjnego (najczęściej mycia) innym, a nie likwidacją generatora nieszczęśliwych reakcji. Niestety, ale tak to nie działa. Jeśli Twoje mycie nie jest współmierne do ilości zabrudzeń organicznych, kosmetycznych, stopnia zanieczyszczania się i jednoczesnego odwadniania się skóry, zawsze będą problemy, niezależnie od nawet mistrzowsko dopracowanych kroków późniejszych. To będzie zawsze wymuszone działanie. Działanie ponad Twoje potrzeby. Inteligentne oczyszczanie może w większości przypadków zastąpić pielęgnację dystalną, natomiast produkty niespłukiwane, pielęgnacyjne, nigdy nie zastąpią tak ważnego etapu jakim jest prawidłowe i adekwatne oczyszczanie cery!

Oczyszczanie skóry odznacza się dużą ruchomością - otóż nie istnieje w tym konkretnym zagadnieniu coś takiego jak rutyna. Etap myjący niemal zawsze będzie ulegał modyfikacjom - inaczej będzie przebiegał w przypadku braku makijażu, a konkretnej sztaludze produktów kolorowych na skórze. Nie każdego dnia Twoja skóra również będzie przejawiać taki sam, identyczny model potrzeb - to najczęściej utarte działania usypiają czujność i bardzo często powodują narastanie problemów skórnych!

KROK TRZECI: Ograniczenie peroksydazy tłuszczowej.

By zniwelować do optymalnego minimum ryzyko utleniania się treści zaskórniczych zalegających w porach, należy przede wszystkim zminimalizować ilość tłuszczów obecnych na skórze - to jest ograniczyć nadmierny łojotok i/lub zmniejszyć ilość tłuszczów oraz związków powlekających dodatnich o charakterze zewnętrznym (kosmetyki z fazą tłuszczową oraz substancje silnie powlekające, filmotwórcze).

Na tym etapie bardzo korzystne i miarodajne są wszelkie testy obserwacyjne - szczególnie pod kątem wzmożonego przetłuszczania się skóry. Odpowiedz sobie na następujące pytania: o której porze dnia, Twoja skóra prezentuje się najlepiej? W jakim tempie pojawia się nadmierny film na skórze? Jaki kosmetyk ogranicza znacznie przetłuszczanie się skóry w skali powyżej 4 godzin, a który znacząco je przyspiesza? Czy nadmierne przetłuszczanie skóry nie jest równoznaczne z jej odwodnieniem i wzmożoną reaktywnością? Wykonuj wszelkiego rodzaju próby, wyłączając jeden element z pielęgnacji, zapisuj swoje wnioski. Mając przed sobą proste, wykalkulowane zapiski, łatwiej o refleksję, nowe pomysły, dostrzeżenie własnych błędów i przede wszystkim - realnych potrzeb skóry.

Czynnikami znacznie wyzwalającymi peroksydazę są wszelkie związki o potencjale oksydacyjnym - może być to zjełczały tłuszcz, tłuszcz roślinny o słabych wiązaniach (omega-3, omega-6), niestabilny kwas askorbinowy, domowe, nieustabilizowane formuły, skończywszy na użytkowaniu produktów po upływie terminu ważności (szczególnie kremów ochronnych, podkładów, kosmetyków, które mają długi i codzienny kontakt z cerą). Potencjał oksydacyjny będzie również posiadał łój ludzki (sebum), zatem wszelkie produkty, które nasilają jego ilość lub ściśle przylegają do skóry, będą jednocześnie sprzyjać nie tylko powstawaniu zaskórników, ale również przyspieszać procesy starzenia się skóry. Jest to kolejny element popierający tezę, że udana pielęgnacja przeciwtrądzikowa jest również udaną terapią przeciwstarzeniową.

W tym miejscu warto włączyć do pielęgnacji środki o działaniu detoksykacyjnym i silnie wiążącym (węgiel aktywny, olejki eteryczne, dziegieć brzozowy, zioła bogate w alkaloidy, na przykład glistnik jaskółcze ziele), które usuną pożywkę wolnorodnikową oraz stabilne antyoksydanty, najlepiej w formie o zwiększonej wchłanialności. Tematem trudnym są natomiast kremy przeciwsłoneczne - bowiem z jednej strony skuteczne i stabilne preparaty zmniejszają całą kaskadę procesów zapalnych oraz hamują nadmierną hiperkeratynizację, z drugiej zaś, formuła preparatów sama w sobie może sprzyjać ich powstawaniu. Kluczowe znaczenie odgrywa w tym miejscu zdecydowanie konsystencja i współpraca preparatu ze skórą, jednak oczywiste jest to, że niezależnie od osobniczych reakcji, skórę przed nadmiernym promieniowaniem należy chronić na wszelkie możliwe sposoby - począwszy od celowej, długotrwałej ekspozycji, a skończywszy na rozsądnej ochronie fizycznej.

KROK CZWARTY: Systematyczna, dopracowana regulacja chemiczna i/lub mechaniczna.

Nie popadaj w panikę, otóż nie zawsze wystarczające okazuje się dopięcie codziennych działań, będących trzonem dla pozostałych, dokonywanych kroków, szczególnie, gdy symultanicznie na skórze aktywne jest rogowacenie naskórka. Nic nie jest czarno-białe, a na pewno nie w rozsądnym postrzeganiu tego świata i zjawisk mu towarzyszących.

Rogowacenie jest naturalnym procesem fizjologicznym, jednak bardzo często, pod wpływem wielu, niekorzystnych warunków, narasta. Relatywnie częstą przyczyną takiego stanu rzeczy jest celowe odwadnianie skóry, uszkodzenie naskórka oraz stosowanie okluzyjnych, niedostosowanych preparatów, co jest sporym utrudnieniem szczególnie w etapach, które narażają skórę na wysuszenie. Czasami system obronny skóry jest tak głęboko zacietrzewiony, że niestety, nawet dopracowane podstawy pielęgnacyjne samodzielnie nie przyniosą spektakularnych, normalizujących efektów. W takiej sytuacji niezbędna może okazać się już konkretna regulacja skóry.

W zależności od stopnia odwodnienia naskórka, jego tolerancji oraz zaawansowania rogowacenia, należy dobrać właściwy sposób regulacji. Kluczowe znaczenie odgrywa nie tylko wybór metody normalizacyjnej i substancji aktywnej, ale przede wszystkim baza i siła preparatu oraz częstotliwość stosowania.

Przewodnią zasadą regulacji jest postępowanie zgodnie z zasadą primum non nocere - jest to element dodatni, który wyrównuje obecne patologie, nie będących wynikiem niewłaściwych kroków pielęgnacyjnych, przy generowanych stosunkowo niskich stratach. Znaczy to tyle, że regulacja nie uzależnia skóry oraz nie wywołuje nagłych, nieprzewidywalnych reakcji - musi być to etap przemyślany oraz przede wszystkim współgrający z rzeczywistymi potrzebami naskórka oraz bieżącą pielęgnacją (dobra, przystosowana regulacja nie dyktuje apodyktycznie kroków pielęgnacyjnych, ona je upraszcza). Z pewnością na cerach z dużą tendencją do odwodnienia i łojotoku wywołanego, lepiej sprawdzają się działania efektywne, ale na tyle rzadkie, by nie wymuszać na skórze żadnych, dodatkowych działań. Na cerach mniej problematycznych, z mniejszą tendencją do łojotoku, warto przedłożyć właściwe działanie mechaniczne nad chemicznymi - mechaniczne złuszczanie naskórka w wielu przypadkach okazuje się mniej drażniące, z mniejszym potencjałem wysuszającym, a przez efektywne obkurczenie porów, ogranicza znacznie zagnieżdżanie się treści w strukturach skóry. Na cerach zaś z tendencją do organicznego łojotoku, korzystne może okazać się mądre wdrożenie regulacji zasadowej.

Najważniejsza i jednocześnie najtrudniejsza w całym tym zawiłym etapie jest systematyczna obserwacja własnej skóry. Intuicyjne wyczucie, na ile i jak często można sobie pozwolić. Złapanie tego bilansu to często łapanie wiatru w dłonie, ale nabycie tej unikalnej umiejętności pozwala na osiągniecie maksymalnych i przede wszystkim trwałych efektów.

KROK PIĄTY: Przystosowany makijaż.

Wbrew pozorom, makijaż może naprawdę wiele komplikować, nawet jeśli jest on stosunkowo lekki i mało inwazyjny, to zawsze wymaga chociaż najmniejszych, dodatkowych zmian w pielęgnacji - rozbudowania kroków pielęgnacyjnych oraz wzmocnienia siły mycia.

Nie zawsze najlepszym rozwiązaniem jest również brak makijażu, otóż istnieją pewne przypadki, gdy przystosowane kosmetyki kremowe koloryzujące wspaniale zapełniają istniejące zapotrzebowanie na emolienty i tym samym równoważą pielęgnację oraz sypkie, czyste mineralne pyły dzięki swym właściwościom pochłaniającym, normalizują cerę z tendencją do przetłuszczania. Problemy są wówczas, gdy niezależnie od stosowanego produktu, po zmyciu makijażu zawsze pojawiają się problemy, których na co dzień zwyczajnie nie ma - ściągnięcie, łojotok, nieświeży wygląd skóry, podrażnienia, rumień.

Warto mieć również na uwadze fakt, że mineralne, pozbawione substancji dodatkowych, nie zawsze są jednoznaczne z lepszym wyborem dla Twojej skóry. Mimo że należę do grona fanów naturalnego makijażu i prowadzę w tym zakresie zdecydowanie największego bloga tematycznego, wiem, że kosmetyki mineralne mają również i swoje ciemne strony, których nie zakrywam nikczemną kurtyną milczenia. Kosmetyki mineralne mogą być równie toksyczne i niebezpieczne dla skóry co standardowe produkty z drogerii, jeśli generują silny, napadowy łojotok, podrażnienia, czy wzmagają tak często tolerowane odwodnienie. Podobnie jest z kremowymi kosmetykami - ich kiepski skład nie jest zawsze równoznaczny z jednoczesnym pogorszeniem stanu cery, ale jak najbardziej może również generować ropną drogę mleczną w miejscu zastosowania. Warto ocenić, skupiając się wyłącznie na faktach i własnych obserwacjach, co jest najlepsze dla Twojej cery.

KROK OSTATECZNY: Leczenie ogólnoustrojowe.

Gdy wszelkie metody zawiodą, jedynym, rozsądnym wyborem jest leczenie ogólnoustrojowe. Dotyczy ono zarówno leczenia napadowego, endogennego łojotoku, jak i histerycznie narastającego rogowacenia. Dopuść do swojej głowy myśli, że czasami problemy skórne to subtelny sygnał nieprawidłowości, do jakich dochodzi w tak skomplikowanej maszynie, jakim jest organizm ludzki, a wszelkie działania terapeutyczne o charakterze zewnętrznym bezpowrotnie uszkadzają i niszczą Twoją delikatną skórę, nie przynosząc pożądanych rezultatów. W tym miejscu warto obserwować własnego siebie - diagnostyka to jedynie wypadowa mediana liczb, Twoje objawy somatyczne często są w stanie powiedzieć znacznie więcej o Twojej chorobie niż pobranie krwi!


ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.

Pozdrawiam ciepło,
Ewa

60 komentarzy:

  1. Dziękuję za ten artykuł Ewo, jesteś niesamowita.

    Mam do Ciebie pytanie o tak zwane przywracanie pH sķórze. Uczysz nas, żeby pielegnacja była świadoma a moja intuicja podpowiada mi, że coś tu nie gra.

    Wszędzie czytam, że jest to niezbędny i istotny krok ale coś mi nie gra. Te same źródła podają, że można użyć do tego zwykłego hydrolatu (obojętniw jakiego). No i teraz tak, sama woda nie przywróci pH ale woda z dodatkiem (nieważne jakim) już tak?

    Chciałabym poznać Twoje zdanie na temat tonizacji i tej idei używania do tego celu obojętnie czy toniku czy hydrolatu i obojętnie jakiego rodzaju hydrolatu.

    Z góry dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skóra po jakimś czasie sama ustabilizuje sobie pH. Jeżeli nie oczyszczasz skóry bardzo zasadowymi produktami, to nie widzę potrzeby tonizowania. Z hydrolatami jest tak, że to po prostu zwykła woda-pierdółka z dodanym olejkiem eterycznym, który sam często podrażnia skórę. Nie widzę sensu ich stosowania. Tonizowanie wcale nie jest niezbędne.

      Usuń
    2. Tutaj jest nawet wzmianka o zasadowym pH, jako sposobie regulacji skóry:
      http://www.ewaszalkowska.com/2018/07/zasadowe-mydo-metoda-regulacji-skory.html
      Myślę więc, że te wszystkie toniki to taki pic na wodę. Rozbudowywanie poziomów pielęgnacji, nakręcanie konsumpcjonizmu i obrotów firmom.

      Usuń
    3. Na wielu typach skóry tonizowanie się nie sprawdzi, to kolejny etap oczyszczający o dużym potencjale wysuszająco-drażniącym. Większość produktów pielęgnacyjnych i myjących posiada pH neutralne, a nawet jeśli odczyn jest typowo kwasowy lub zasadowy, żaden produkt magicznie nie przywróci właściwego pH - jest wręcz duże ryzyko, że aplikowanie czegokolwiek, zwłaszcza o tak lekkiej konsystencji, a szczególnie z ektrakcjami roślinnymi, spowoduje podrażnienia i będzie nasilało reakcję zapalną skóry. Nie opowiadam się za jedynym i słusznym modelem postępowania, bowiem tonizowanie skóry w niektórych sytuacjach i na niektórych typach cery będzie przynosiło pozytywny rezultat, ale na pewno nie jest to rozsądny krok w bardziej rozbudowanych działaniach, po wielokrotnym oczyszczaniu i na cerach z tendencją do odwodnienia.

      Usuń
    4. Dzieki Anonimki i Ewo za odpowiedź!

      Usuń
  2. Ewo, chciałam dziś zapytać o Twój obecny sposób stosowania retinoidów.

    Z tego, co wiem, raz na miesiąc stosujesz Atrederm jako peeling retinoidowy.
    Przez ile dni go nakładasz na twarz? Czy to u każdego może się sprawdzić?
    A Epiduo Forte też się sprawdzi jako taki peeling?
    Do Atredermu nie mam dostępu.

    Ale do sedna: pytam, bo ja mam tak, że oblicze jest bez pryszczy wtedy, gdy jest przesuszone i najczęściej podrażnione oraz z rumieniem (albo po Epiduo Forte/TriAcneal, albo po różnych ziołach w postaci naparów, albo po oliwie magnezowej, albo po żelu aloesowym). Tak, wtedy raczej pryszczy nie ma. Za to rumień i podrażnienie.
    Jeśli uda mi się już zniwelować pieczenie i rumień i uzyskać ogólny komfort na twarzy - wówczas pojawiają się wypryski. Nieliczne ale jednak. I tak już zaobserwowałam przez ostatni rok. Próbowałam maseczek z jogurtem i kropelek z bakteriami - dają komfort ale i ,,wysypuje'' mnie po nich.
    Dodam jeszcze, że Cicalfate z Avene nie daje mi komfortu; mam wrażenie, że jest dla mnie za suchy.
    Co byś doradziła? Czy da się jakoś w ogóle pomóc tu w komentarzu, czy powinnam się zgłosić do Ciebie na konsultacje w tej sytuacji?
    Z góry dziękuję za odzew.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy czytałaś http://www.ewaszalkowska.com/2016/08/peelingi-retinoidowe-po-co-i-jak.html

      Na końcu jest fragment:
      W moim przypadku problem rogowacenia jest dosyć mocno zaawansowany, dlatego stosuję retinoidy dwa razy pod rząd w tygodniu, a następnie normalnie dbam o skórę - gdy mam taką potrzebę, nakładam krem z filtrem, gdy naskórek jest już praktycznie złuszczony, wykonuję dokładny masaż olejem, aby usunąć w bardzo łagodny sposób złogi keratyny (planuję niebawem ciekawy wpis o bardzo łagodnym metodach manualnego usuwania naskórka), a następnego dnia wykonuję peeling lub maskę, albo łączę te dwa zabiegi w jeden. Często wypada to na dwa dni przed kolejną aplikacją retinoidu, więc ryzyko podrażnień jest naprawdę bardzo małe, szczególnie, gdy retinoidy są bardzo dobrze tolerowane. Zdarza się, że w początkowej fazie stosuję retinoid trochę częściej, ale z tego względu, że przy mocnych rogowaceniach warstwa rogowa musi być po prostu efektywnie złuszczona - następnie stabilizuję poziom stosowania tretinoiny i nie przesadzam z jej częstotliwością nakładania na skórę. Taka forma stosowania retinoidów utrzymuje skórę w normie, złuszczanie nie jest wcale tak ogromne, o jakim można przeczytać w wielu miejscach, jest normalne - często uwidacznia się wieczorem, przy demakijażu, a przy takim schemacie nawet bym powiedziała że jest znacznie subtelniejsze niż przy większości regularnie stosowanych kwasów - bez problemu można wieść normalne życie towarzyskie i wyglądać atrakcyjnie na wieczorowej imprezie ze znajomymi. Dobrze tolerowane i umiejętnie stosowane retinoidy nie robią bajzlu na skórze i wcale nie są tak drażniące, tylko nieodłącznym elementem dobrze poprowadzonej terapii jest dobra pielęgnacja, która przy rogowaceniach nie zawsze wystarcza i wymaga efektywnego złuszczania warstwy rogowej, co zapewniają pochodne witaminy A.

      Usuń
    2. Dziękuję, Anno.
      Tak, czytałam artykuł. Ale gdzieś, w wakacje chyba, w komentarzach było napisane, że raz w miesiącu. Oczywiście coś mogłam pomylić i źle zrozumieć.
      Zatem będę kombinować ze schematami nakładania retinoidów.

      Usuń
    3. Nie, nie sprawdzi się to u każdego, nie ma idealnego rozwiązania dla każdego typu i rodzaju cery. Peelingi tretinoinowe to bardzo dobre rozwiązanie dla osób, których skóra błyskawicznie rogowacieje i odwadnia się, ale jednocześnie źle reaguje na zmiany pielęgnacyjne, rozbudowywanie pielęgnacji i generalnie służy jej dość oględny minimalizm.

      Powiem szczerze, że nie do końca wiem w czym tkwi problem, musiałabym zebrać cały wywiad, wydaje mi się, że wychodzą tutaj pewne braki w pielęgnacji i niewłaściwy sposób regulacji. Twoja cera wymaga normalizacji, ale z Twojego komentarza wynika, że nie przebiega ona prawidłowo.

      Usuń
  3. Oj, zgodzę się, doświadczyłam właśnie wysypu zaskórników przez swoje zaniechania, ale już wracam na dobre tory, w dużej części dzięki Twoim radom Ewo, za co dziękuję.

    Ewo mam pyt., mam trochę wgłębień na twarzy po wielu już latach walki z trądzikiem, zakupiłam atrederm 0,025. Nie chcę przechodzić standardowej kuracji tym lekiem, tylko myślałam o tym, żeby użyć raz na 3 lub cztery tygodnie, po to, że zeszła skóra i w ten sposób pobudzić kolagen i może chociaż trochę zmniejszyć te dołki. Myślisz, że ten pomysł ma sens?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam, że bardzo zależy mi na tym, aby po takim jednym zastosowaniu nie było żadnego wysypu pryszczy, a jedynie złuszczenie naskórka. Myślisz, że skóra przy stosowaniu atre raz na miesiąc może zareagować wysypem?

      Usuń
    2. Nie daję gwarancji, z bliznami zanikowymi bardzo ciężko się walczy. Bardzo łądnie spłycają się w momencie intensywnego gojenia (obrzęk naczyniowy), później zazwyczaj jakiekolwiek działania można porównać do walki z wiatrakami. Bardziej polecałabym już mechaniczne, inwazyjne sposoby spłycania blizn, na utrwalone wgłębienia bardzo dobrze działają lasery frakcyjne, dermabrazje, szczególnie w połączeniu z TCA. Zdaję sobie sprawę, że każda blizna i skóra jest inna, dużo zależy od kąta takiej blizny i jej głebokości, sama mam jedną zmianę po ospie i mimo ładnego wyrównania większości blizn potrądzikowych, zmiana utrwalona w moim przypadku mimo tak wielu lat stosowania Atredermu pozostaje w stanie nietkniętym.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Ewo,
    szperając po sieci natrafiłam na taki popularny i osławiony produkt, jak witamina C w proszku.
    Oto link do produktu:https://cosibella.pl/product-pol-878-The-Ordinary-100-L-Ascorbic-Acid-Powder-Witamina-C-w-Proszku-20-g.html
    Piszę z zapytaniem o to, czy rekomendowany na stronie sklepu sposób użycia tego półproduktu kosmetycznego jest w stanie zapewnić w ogóle jego działanie na skórę? (cytuję: Niewielką ilość produktu wymieszać z innym produktem pielęgnacyjnym. Aplikować na oczyszczoną skórę twarzy rano i/lub wieczorem.)
    Zawsze myślałam, że aby witamina C działała na cerę potrzeba jakichś specyficznych zakresów pH, odpowiedniego środowiska, substancji nośnikowych i Bóg wie czego jeszcze. A tu chlast, plast i gotowe...
    Uprzejmie proszę o odpowiedź.
    Z góry dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i bardzo dobrze myślałaś. Formuły The Ordinary są słabe, nieprzemyślane, jednotorowe, monotonne. Reklamują swoje produkty jako nie wiadomo co, jak to oni nie rozwalili systemu sprzedając tanie kosmetyki - za ceną w większości przypadków idzie jakość. Witamina C musi być ustabilizowana by działała, nie bez powodu Skin Ceuticals opatentowali swoje serum.

      Usuń
    2. Nigdy nie miałam ich kosmetyków (The Ordinary) ale mam na nie chrapkę. Zasmuciłeś mnie, Anonimku. A może w prostocie jest siła? W tej jednotorowości? Nie wiem, mam cerę przede wszystkim reaktywną (zwłaszcza zimą) i poszukuję czegoś, co jej może nie tyle pomoże, co nie zaszkodzi. Wiecie, jak to jest...
      Dzięki za odzew.

      Usuń
    3. Hej Anonimie,
      Olejowa witamina c, o której Ewa często mówi. Ok 10 zł za 1 ml, który wystarcza na kilka miesięcy. DZIALA. Nie drażni, jak kwas askorbinowy. Banalnie prosta w obsłudze - minimalna ilość zmieszać na palcu z kremem/olejem/żelem czy czego używasz i na twarz :) poszukaj sobie wpisów na blogu, pojawia się we wpisach i komentarzach.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
    4. Dziękuję bardzo. :-*

      Usuń
    5. Może za bardzo się uniosłam, bo trochę czytuję na zagranicznych stronach i o tych całych dramach z tą firmą, no zdania mi nie zmienicie, firma i jej produkty w ogóle mi się nie podobają. Moim zdaniem, nie jesteśmy w stanie zapewnić konkretnej ochrony antyoksydacyjnej jedną substancją, to nie możliwe. Musi być ich przynajmniej mix, mało tego muszą współgrać ze sobą i być ustabilizowane, żeby trochę przetrwały na tej skórze.

      Jeżeli chodzi o prostsze produkty, ale nie takie całkiem w stylu woda + substancja + konserwant, to polecam biochemię urody, czy zrób sobie krem. Jeżeli chodzi o sera do twarzy itd. bo olejek do demakijażu i kremy mi zjełczały. :I Ot los.

      Usuń
    6. Dziękuję za odzew, Anonimku. Każda rada jest przydatna.
      Jeszcze raz dzięki. :-)

      Usuń
    7. Kwas askorbinowy będzie zakwaszał intensywnie formuły kosmetyczne, przez co mogą stać się źródłem wolnych rodników oraz szkodliwych metabolitów, ponadto obawiałabym się, że nie rozpuścisz dokładnie tej witaminy "tak na szybko", przez co mechanicznie i chemicznie podrażnisz sobie cerę. Moim zdaniem do użycia "od zaraz" znacznie lepiej sprawdzają się bardziej stabilne formy witaminy C, np. tetraizopaltymian askorbylu albo chociaż kropelki apteczne z witaminą C, które znajdują się na dobrych nośnikach.

      Usuń
  6. Ewo,
    mam pytanie bardziej ogólne, nie dermatologiczne.
    Chodzi mi o wszelkie środki typu inhibitory pompy protonowej i np. ranitydynę.
    Stwierdzono u mnie refluks żółciowy ale dość sporą poprawę i ulgę przynoszą mi właśnie ww. leki. Mam je przyjmować, bo w miarę pomagają.
    Ale wiadomo, że jest druga strona medalu, mianowicie pewnie wszystko, co dobre z pożywienia nie wchłania się i może skutkować niedoborami.
    Pytanie jest właśnie o to, czy dobrze rozumuję? I co robić, żeby oddalić niebezpieczeństwo niedoborów?
    Wiem, że moje wątpliwości bardzo odbiegają od ogólnej tematyki bloga ale liczę na Twoją wyrozumiałość i chęć dzielenia się wiedzą i doświadczeniem, Ewciu.
    Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę dwa rozwiązania: albo odstawić leki i zadbać o dietę z eliminacją pokarmów wzmagającymi nadkwasotę, albo (jeśli Twój stan jest naprawdę ciężki i nie pomagają ani modyfikacje dietetyczne ani drenaże ułożeniowe) ograniczyć ilość węglowodanów i białek, które są trawione w żołądku i nadal przyjmowac leki, ale w zmniejszonej dawce. Diety wysokotłuszczowe doskonale odbarczają żołądek, bardzo pomocne mogą okazać się również zioła gorzkie, które wspomagają wydzielanie enzymów trawiennych. Każdy długotrwale przyjmowany lek ma skutki uboczne, ale miej na uwadze fakt, że refluks żołądkowo-przełykowy to również poważny stan chorobowy - nieleczony prowadzi do wielu powikłań zdrowotnych - uszkadza szkliwo, rani przełyk, powoduje chorobę wrzodową i wiele, wiele innych. Warto też zastanowić się co powoduje refluks żołądkowo-przełykowy, IPP leczą jedynie objawy, a jednak nie są obojętne dla zdrowia.

      Usuń
  7. Ewo czy mogłabyś polecić jakiś krem z węglem ma codzien ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że węglowa poświata, to nie najlepsza opcja na co dzień :P Węgiel aktywny warto wykorzystać w kosmetykach, które ze skóry spłukują się całkowicie - żele, maski oczyszczające.

      Usuń
  8. Śnieg za oknem, śnieg u Ewci na blogu. :-*
    Ponieważ nadchodzą święta i trzeba ogarnąć trochę wokół, to pomyślałam, czy nie dobrze byłoby zrobić emulsję do mycia naczyń DIY.
    Miałaby ona składać się z nadmiarowego oleju ciekłego i zwykłego klarownego płynu do mycia naczyń o silnych właściwościach czyszczących.
    Jak myślisz, czy stworzenie takiego kosmetyku do czyszczenia zastawy nie kłóciłoby się z zasadami unikania wolnych rodników generowanych przez ciekły olej? I czy zrobienie go na zapas (ok 250 ml) nie stanowi niebezpieczeństwa skażenia bakteryjnego gotowego płynu?
    Wykorzystałabym w ten sposób te wszystkie ciekłe oleje, o których już kiedyś tu wspominałam. Przez Czarszkę i Agnieszkę Niedziałek uzbierało mi się ich całkiem sporo. A odkąd odkryłam Twojego bloga Ewo, oczy mi się otworzyły na świadomą pielęgnację (cały czas się uczę tego) i jestem już głucha na wszelkie porady ekomaniaczek i w ogóle maniaczek zakupowych, bo to do tego się sprowadza właśnie.

    Pozdrawiam Cię i czekam na odzew, jeśli chodzi o tę emulsję do mycia garów.
    Już teraz życzę Tobie Wesołych, Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej, tylko polecam dodać dla pewności solubilazatora, by na naczyniach nie zostawał tłusty nalot. Świetnym pomysłem jest też dodatek olejków eterycznych. Solubilizator+olejek eteryczny to również genialny, tani i ekologiczny sposób na pachnące pranie. Nadmiar oleju możesz również dodawać do żeli, mydeł w płynie i wszystkich kosmetyków, które powodują ściągnięcie i wysuszenie skóry.

      Przy większej ilości warto by było jednak całą mieszankę zakonserwować. Dodatek oleju też sprawdzi się przy bardziej zwartych, żelowych płynach o konsystencji galaretki.

      Usuń
  9. Hej Ewo,

    Mam pytanie, planuje zakupić produkt z kwasem azelainowym bo jako jedyny faktycznie przynosi u mnie widoczne efekty i nie wykańcza skóry. Dotychczas używałam acnederm oraz skinoren ale zastanawim się nad jakąś lżejsza formułą, i kusi mnie produkt ordinary:

    https://cosibella.pl/product-pol-766-The-Ordinary-Azelaic-Acid-Suspension-10-Kwas-Azelainowy.html

    Czy patrząc na skład myślisz, że to ma sens? I jeszcze biorąc pod uwagę, że kwasu jest 10% a nie 20.

    Skład:

    Aqua (Water), Isodecyl Neopentanoate, Dimethicone, Azelaic Acid, Dimethicone/Bis-Isobutyl PPG-20 Crosspolymer, Dimethyl Isosorbide, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Polysilicone-11, Isohexadecane, Tocopherol, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Isoceteth-20, Polysorbate 60, Triethanolamine, Ethoxydiglycol, Phenoxyethanol, Chlorphenesin.

    Jeśli nie ordinary to mialas moze stycznosc z produktem hasco-derm lipozel?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jeszcze znalazłam taki produkt, kwas azelainowy 30%

      https://beauty-partner.pl/strona-glowna/122663-apis-kwas-azelainowy-30-30ml.html?gclid=EAIaIQobChMI0rCs3cWm3wIVCaWaCh0I4Qv1EAQYASABEgL51PD_BwE

      Dodam, że próbowałam peelingow azelainowych ale wolę jednak mieć gotowy produkt.

      Usuń
    2. Ja jak słyszę Skinoren, to mi skóra cierpnie. Acnedermu aż boję się używać. Taki rumień i świąd.nie wiem, czy to znaczy, że skóra jest podniszczona?

      Usuń
    3. Niestety nie znam powyżej formuły, natomiast lipożel Hasco jest dosyć drażniący - intensywnie wysusza skórę oraz nawet przy nieregularnym użytkowaniu, mimo dobrej pielęgnacji, może powodować spore podrażnienia, a nie jest to żadne rozwiązanie na dłuższą metę.

      Usuń
  10. Hej,

    Mam pytanie o olejek myjący z Biochemii Urody - Słonecznikowy z wit. E, o którym robiłaś kiedyś wpis. Czy nadaje się on do codziennego mycia twarzy, jeśli się nie maluję ? Do tej pory myłam żelem micelarnym z BeBeauty, następnie nakładam hydrolat różany z Biochemii Urody i z tej samej firmy kwas hialuronowy z pantenolem i na to olejek migdałowy Nacomi lub masło shea. Rano nie myję twarzy lub myję tylko wodą. Mam odwodnioną skórę, brakuje jej też elastyczności. Jest to spowodowane kuracją Izotekiem, którą skończyłam 4 miesiące temu. Boję się nawrotu, czasem wyskoczy mi gdzieś kropeczka, maleńka lub mikro biały syfek i widzę gdzieniegdzie małą grudkę. Nie maluję się i mam wrażenie, że to po zmianie pielęgnacji na tą, którą opisałam wyżej (stosuję jakieś 3 tygodnie). Kupiłam też peeling enzymatyczny, ale jeszcze nie użyłam. Czy mogę prosic Cię o wskazanie, czy coś robię źle? Nie chciałabym po jakimś czasie wrócic do problemu z trądzikiem przez własną głupotę :( Mam 24 lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dodatku po kuracji moja twarz dostaje rumieńców szybciej niż kiedyś i mocniejszych, gdy ćwiczę lub na zimnie. Widze kilka naczynek, które delikatnie prześwitują i mam trochę rozszerzone pory.

      Usuń
    2. Nie chcę się wtrącać ale też mam podobnie, choć retinoidy tylko miejscowo stosuję. Też na serum hialuronowe źle reaguję.i na wszystkie perfumowane kremy. Poczytałam u Ewy nt. rosacea i ona się tak chyba w swoich początkach objawia. :-/

      Usuń
    3. To zależy od typu i rodzaju cery, ale ogólnie olejek myjący, jeśli nie masz na skórze żadnych, większych zabrudzeń będzie konsystencją problematyczną - będzie potencjalnie skórę wysuszał i natłuszczał bardziej, niż gdyby miał przed sobą do usunięcia pokaźną ilość fazy tłuszczowej. Po części Twoja cera jest odwodniona zapewne po kuracji, ale aktualnie również popełniasz sporo błędów i nie nawadniasz swojej cery - wcześniej intensywnie ją wysuszałaś warstwową i bardzo lekką pielęgnacją, a następnie obciążałaś oleistymi formułami, natomiast aktualnie stosujesz niedopasowany preparat myjący, który będzie Ci prawdopodobnie burzył całą pielęgnację. Olejki myjące to nie są najlepsze formuł dla odwodnionej cery, szczególnie, gdy Twoja pielęgnacja jest relatywnie lekka i nieobciążająca.

      Usuń
  11. Droga Ewo,

    Bardzo Ci dziękuję, że jesteś, że stworzyłaś tego bloga. Wydawałoby się, że co to za filozofia dbać o skórę twarzy, przecież wystarczy jakoś ją umyć, jakiś krem nałożyć i gotowe. Jednak okazuje się być to bardziej skomplikowane. Ważna jest wiedza teoretyczna, należy poznać poszczególne składniki używane w kosmetykach, aby później móc znaleźć zastosowanie w swojej pielęgnacji, a co najważniejsze dobrać je do rodzaju i typu cery. Wcześniej robiłam wszystko na ślepo, dlatego stan ojej cery zaczął się pogarszać z miesiąca na miesiąc. Wywołałam przez swoją nierozsądną, przesadzoną pielęgnację odwodnienie i początek trądzika różowatego (na szczęście bez grudek i krostek). Byłam zrozpaczona... W mojej głowie pojawiały się myśli: "przecież dbam o skórę, więc dlaczego wygląda ona tak brzydko, staro, jest sucha i taka zniszczona a zarazem tłusta, a przecież jestem jeszcze młoda".

    Odkąd zaczęłam czytać Twojego bloga wnikliwie, analizować punkt, po punkcie, robić notatki z niego, nagle mnie olśniło, że przecież moja pielęgnacja jest kompletnie nieprzemyślana, bez sensowna. Ślepo zawierzyłam obietnicom producentów naturalnych kosmetyków. Niepotrzebnie zaczęłam stosować same oleje na twarz i tłuste kremy... Biję się teraz w pierś, że nikt wcześniej mnie przed tym nie powstrzymał, bo prawdopodobnie uniknęłabym tych wszystkich problemów, a przede wszystkim takiego spadku samooceny. Moja twarz wyglądała okropnie, a ja nie wiedziałam co robić. Byłam zagubiona...

    Ale dzięki Tobie Ewo, to się zaczęło zmieniać. Oczywiście poszłam do dermatologa, żeby ocenił stan skóry i jeżeli będzie trzeba to przepisał odpowiedni preparat. Dostałam na szczęście tylko Soolantrę (bałam się, że zniszczenia są zbyt duże, więc i leczenie będzie inwazyjne i kosztowne). Ale wiem, że sam kosmetyk przepisany przez dermatologa by mnie nie wyleczył, gdybym nadal ślepo nakładała te wszystkie mazidła na twarz i nie zastanawiała się głębiej czy jest mi to potrzebne, czy nie, i ślepo wierzyła obietnicom kosmetyków naturalnych. Nie neguję ich, ale jeżeli są niedobrane do potrzeb skóry, sieją spustoszenie, bo większość z nich to tak na prawdę tłuste mazidła i po za okluzją nie robią chyba nic. A nie było też mnie stać, by wyrzucić 300 złoty na krem.

    Ewo, jeszcze raz Ci dziękuję! Nie wiem co bym bez Ciebie i bez Twojego bloga zrobiła. Jestem Ci ogromnie, ogromnie wdzięczna. Dobra z Ciebie kobieta. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze, zasługujesz na to. Pomagasz tak ogromnej liczbie ludzi. To jest niesamowite. Jesteś niepowtarzalna, wyjątkowa i takie też jest to miejsce.

    Dziękuję za wszystko, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę bardzo mi miło, czasami zastanawiam się nad dalszym sensem prowadzenia bloga, takie komentarze jak Twój udowadniają mi, że jednak warto. Serdeczne dzięki!

      Usuń
    2. Ewcia, nie zastanawiaj się i rób swoje, uratowałaś wiele z nas, każdy kto tu trafił szukał głosu rozsądku i ratunku.

      Usuń
  12. Podpisuję się pod podziękowaniami - rękami i nogami! Robisz tyle dobrego Ewo, naprawdę :)
    Pozdrawiam, K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również serdecznie dziękuję! Wszystkiego dobrego!

      Usuń
  13. Ja też się podpisuję. Dzięki Twojemu blogowi Ewuniu, zaczęłam słuchać potrzeb mojej skóry.
    Naprawdę wizja wywołanego rosacea w przypadku regulowanych skór jest realna i tylko u Ciebie jest o tym mowa.
    Żaden medyk ani farmaceuta nie naświetla tego problemu. Trzeba się wiele naszperać w sieci, by znaleźć coś o związku acne z acne rosacea...Za to jestem szczególnie wdzięczna, że uświadamiasz nam, iż każda skóra ma swoje limity wytrzymałości. I że raz zniszczoną ciężko jest doprowadzić do ładu.
    Jeszcze raz dziękujemy!

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzięki za świetny artykuł:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ewo, zwracam się do Ciebie z prośbą. Masz coś, co możesz polecić osobie z cerą naczynkową w sezonie zimowym? W lato nie mam kłopotów z cerą, ale teraz to jest koszmar. W domu mam kaloryfery prawie zimne, więc moja buzia jest okej, ale na uczelni jest kilka stopni więcej i codziennie zmagam się z czerwoną, rozpulchnioną, opuchniętą, szczypiącą skórą. Zmiany temperatur są dla mnie zabójcze. Nie mam prawie w ogóle problemu ze zmianami zapalnymi, używam więc dość tłustych, ciężkich kremów, one trochę pomagają, nie czuję się taka "wysuszona" na uczelni, ale czerwoności nie blokują. Przez te dosyć ciężkie formuły mam wrażenie, ze trochę rozpulchniają mi się pory. Chciałabym tego uniknąć, ale bez nich wysuszam się od razu przy takich warunkach. Nie wiem co robić. Moja dieta jest niskowęglowodanowa. Myję twarz co kilka dni mydłem, na co dzień tylko spłukuję wodą. Z góry dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam, że nie noszę żadnego makijażu.

      Usuń
    2. Hej, a jakie to kremy? Na noc też takie ciężkie stosujesz?
      Bo może brak Twojej skórze nawilżenia. Okluzja jest ale gdzie nawilżenie skóry?

      Usuń
    3. Może spróbuj złagodzić etap myjący, dostarcz więcej nawilżenia w formie splukiwanej, specjalnej np.maski kremowej i stosik lżejsze konsystencję lepiej wiążące wodę? Tym sposobem lepiej nawodnisz skórę, a mniej obciazysz.

      Usuń
  16. Nawilżam, nawilzam. Stosuję na bieżąco trzy kremy: Avene cicalfate ten cięższy-super koi, avene tolerance extreme creme rich - mój krem nawilżajacy, wbrew nazwie -dla mnie- lekki, a-derma exomega emollient cream- pół na pół nawiża i natluszcza. Lekkiego kremu w zimę nie zostawiam na buzi "samego", bo wyciaga ze mnie wodę. Trudno mi znaleźć lepszy zestaw, bo tez duuuzo rzeczy mnie podrażnia. A to mydło rzadko, ono mi reguluje rogowacenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może kwasy pha w formie kremu? Beda świetnie wiązać wodę, emolienty blokować ucieczkę wody, wycisza nieco rumień i będą również regulować rogowacenie. Polecam mleczko Neostrada pha :)

      Usuń
    2. Dzięki Ewo!! :)

      Usuń
  17. Witaj Ewo �� chciałam zapytać czy przetestowalas krem SVR Sebiaclear Active? Jak się u ciebie sprawdził?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Testuję nadal, potrzebuję co najmniej 3-4 miesięcy regularnego użytkowania do ocenienia efektów.

      Usuń
  18. Czy pod pojeciem "łojotok wywołany"rozumiesz kompensacyjną nadaktywnosc gruczolow lojowych?
    Bo jeśli tak, to liczyc się z faktem, ze nie ma na to zadnych dowodow naukowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jednocześnie należy mieć na uwadze fakt, że obserwacje kliniczne są równie wartościowym źródłem informacji co udokumentowane analizy badawcze ;) Poleganie tylko na artykułach medycznych to przeciętna i mało odkrywcza praca naukowa ;)

      Usuń
    2. Smuci mnie fakt, że wciskasz ludziom mit, ktory został obalony w 1958 roku. Zresztą mit ten nie ma najmniejszego pokrycia w fizjologii skory, wytłumacz proszę w jaki sposob dochodzi do aktywacji gruczolu lojowego w wyniku "wysuszenia skory"?
      Oczywiscie, ja nie twierdze, że skora nie moze byc bardziej tlusta w takim przypadku, ale wynika to z innych procesów, gdzie produkcja loju sie nie zmienia. Polecam zbadać dokładniej temat bo masz fajny blog a tym jednym niedociągnięciem troche to niszczyć.
      Polecam poczytwc prace chociazby G. Pierarda czy A. Kligmana.

      Usuń
    3. A mnie smuci intelektualizacja wrogości jaką ziejesz w tym komentarzu. Znam doskonale powyższe prace i co więcej, Twoja wypowiedź zawiera w tak krótkiej formie sporo sprzeczności. Dzięki za docenienie mojej pracy, ale nie będę wchodzić z Tobą w dalszą dyskusję :)

      Usuń
    4. Usunęłam Twój komentarz i spotkasz się ponownie z taką reakcją, jeśli nie będziesz przestrzegać regulaminu, który akceptujesz, wchodząc na moją stronę. Jeśli nie rozumiesz istoty problemu - wyjdź, nie ma tutaj dla Ciebie miejsca. Udzieliłam Ci już odpowiedzi, a swoje zawistne wynurzenia zachowaj dla siebie.

      Usuń
  19. Bardzo dziękuję za wartościowy wpis. Dzięki Tobie, zmieniłam myślenie o pielęgnacji skóry. Czekam na kolejne wpisy :).

    OdpowiedzUsuń
  20. Wow, właśnie odkryłam twój blog i jest świetny! Muszę doczytać pozostałe artykuły, napewno zostanę na dłużej.

    Odnośnie artykułu, chciałabym zapytać: jak poradzić sobie ze skórą po zjechaniu jej retinoidem?

    1,5 roku temu załatwiłam swoją skórę kwasem Atrederm. Nic nie wiedziałam o pielęgnacji skóry, popełniłam wszystkie możliwe błędy. Stosowałam go w celu pozbycia się przebarwień.nadal problem z udami(z tyłu), pośladkami i ramionami(triceps). Tutaj używałam najwięcej Atredermu, skóra odchodziła mi płatami.
    Od długiego czasu w tych miejscach pojawia mi się kaszka, która jest chyba efektem rogowacenia okołomieszkowego. Wygląda to jak małe krostki w kolorze skóry, coś jak oskubana kura. Próbując wycisnąć taką krostkę (do celów naukowych) mam wrażenie, że wychodzi z niej czop i mały włosek.

    Jakie podjąć kroki pielęgnacji? Jakich składników używać? Czy dobrze zakładam, że muszę odbudować naturalną ochronę skóry? Czy traktować te miejsca jak twarz i wylewać na siebie litry serum z to?

    OdpowiedzUsuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!