Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mineralne cienie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mineralne cienie. Pokaż wszystkie posty

07:00

BROW LIKE WOW | NOWA PALETA CIENI PRASOWANYCH DO BRWI ANNABELLE MINERALS

BROW LIKE WOW | NOWA PALETA CIENI PRASOWANYCH DO BRWI ANNABELLE MINERALS

Brow Like Wow to nowość w szeregach Annabelle Minerals. Kompaktowa forma, łatwość i szybkość stosowania oraz sprasowana postać cieni może okazać się zachęcająca nawet dla nieugiętych oponentów naturalnych kosmetyków do makijażu. Mogę Was zapewnić, że nim zweryfikowałam jakość cieni, ostudziłam swój przodujący entuzjazm, by uniknąć zbyt rozegzaltowanego charakteru niniejszej recenzji. 

WŁAŚCIWOŚCI

Cienie (docelowo do brwi, lecz również przysłużyć się mogą upiększeniu każdego innego rejonu skóry) Annabelle Minerals cechują się zaskakującą miękkością i ujmującą aksamitnością. Znakomita przyczepność cieni pozwala na wykonanie ultra szybkiego, bezpretensjonalnego makijażu. Cienie są miękkie (momentami aż za miękkie), doskonale napigmentowane i, co stanowi dla mnie niemałe zaskoczenie, bezproblematyczne w aplikacji - nie osypują się nadmiernie, bardzo dobrze rozcierają się, nie tworzą nieestetycznych smug i prześwitów. Ten typ cieni miękkich (w których można zanurzyć palec przy mocniejszym nacisku), nie należy do szczególnie wydajnych, lecz w tym konkretnym przypadku stanowi zgodnie z moimi prywatnymi obserwacjami charakterologicznie najlepsze rozwiązanie - brwi podkreślone za pomocą palety Brow Like Wow zachowują swoją naturalność i wdzięk, pigmenty nie osiadają niekorzystnie we włoskach oraz nie są zbyt tłuste i woskowate, stąd efekt osiągnięty cieniami wielce daleki jest od tandety i przesadyzmu. 


Trwałość produktów mineralnych i naturalnych, zresztą, jakichkolwiek produktów do makijażu, jest kwestią niezwykle indywidualną. Tak naprawdę za finalną użytkowość i akceptowalną estetykę makijażu odpowiada tak wiele czynników, że prawdziwą sztuką byłoby wymienienie poniżej chociaż części z nich i ich wzajemnych zależności. Zmierzając ku meritum, Brow Like Wow oceniam czysto subiektywnie - na moich brwiach, oczach i generalnie rejonach bliskim mojemu narządowi wzroku, kosmetyki w formie pyłu okazują się być najbardziej przeciwstawne wobec upływającego czasu i cieszą się tym samym najbardziej satysfakcjonującą trwałością - przez 10 godzin nie widzę znaczących zmian w wyglądzie mojego makijażu w tym konkretnym rejonie - owszem intensywność makijażu łagodnieje, lecz użyte cienie z palety Brow Like Wow wciąż stanowią stelaż dla łuków brwiowych. Jest to efekt na tyle subtelny i zdrowy, że traktuję wręcz takie właściwości cieni za awers.

KOLORYSTYKA

Paleta składa się z trzech, nasyconych cieni - dwóch kolorów matowych definiujących kształt łuków oraz jednego cienia rozjaśniająco-rozświetlającego. Brązy należą do tych z grupy przygaszonych, lecz nie nienaturalnie chłodnych bądź też ciepłych - doceniam coraz bardziej ten brak skrajności, poświadczający o sporym wyczuciu kolorystycznym, bowiem paleta rzeczywiście ma szansę sprawdzić się zarówno na włoskach jasnych, jak i typowo ciemnych, a także na zupełnie różnych typach kolorystycznych.

Brąz środkowy jest kolorem zdecydowanie najchłodniejszym oraz najbardziej uniwersalnym - przystosowuje się do zastanych warunków niczym kameleon. Uniknąć chcę jakichkolwiek wynurzeń, więc dodam jedynie, że właśnie ten niepozorny cień jest najmocniejszym punktem palety Brow Like Wow. Brąz środkowy jest odrobinę cieplejszy, ale na skórze nieznacznie się wychładza. Stanowi idealny wybór dla osób, które lubią mocniej zdefiniowane łuki brwiowe lub też posiadają cieplejszą i ciemniejszą karnację. Rozświetlacz to przełamana, lecz chłodna biel. Bez drobin, z naturalnym, akceptowalnym połyskiem.

Efekt osiągnięty za pomocą cieni można dowolnie stopniować.


SKŁAD, DOSTĘPNOŚĆ, CENA. 

Cienie Brow Like Wow bazują na naturalnych składnikach - pigmentom mineralnym akompaniują naturalne glinki, przyczepny azotek boru oraz naturalne, roślinne oleje. Cienie nie zawierają talku, silikonów oraz konserwantów innych niż naturalna, pielęgnująca witamina E.

Składniki cienia do rozświetlania łuku brwiowego: Mica, Titanum Dioxide, Boron Nitride, Kaolin, Argania Spinosa Kernel Oil, Persea Gratissima Oil, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil

Składniki cieni do brwi: Kaolin, Mica, Boron Nitride, Argania Spinosa Kernel Oil, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Persea Gratissima Oil, CI 77499, CI 77491, CI 77492

Koszt palety stanowi wydatek 64.90 zł. Producent przewiduje możliwość uzupełniania metalowych wkładów w sklepie stacjonarnym na Mokotowskiej 42/44 w Warszawie. Paleta jest dostępna on-line, jak i w sklepie stacjonarnym.

Trwałość cieni określono na 12 miesięcy od otwarcia, gramatura 1.3 g na jeden, pełny wkład.

Czy warto? Moim zdaniem stosunek ceny do jakości jest jak najbardziej zasadny. Szczególnie, że produkt fizyczny to nie tylko materia, to również wartości oraz cele, które bliskie są nam samym. Cenię transparentną działalność marki Annabelle Minerals oraz aktywność społeczną jaką podejmuje, zatem, chociażby ze względów czysto ideologicznych - po Brow Like Wow będę sięgać z przyjemnością i na pewno,z  pełnym przekonaniem, będę polecać dalej.

ARTYKUŁ POWSTAŁ PRZY UDZIALE MARKI ANNABELLE MINERALS. 

Pozdrawiam ciepło,
Ewa

23:00

FESTIWAL KOLORÓW | CIENIE MINERALS ANNABELLE MINERALS [PEŁNA GAMA KOLORYSTYCZNA]

FESTIWAL KOLORÓW | CIENIE MINERALS ANNABELLE MINERALS [PEŁNA GAMA KOLORYSTYCZNA]
Gdy zanoszę się z zamiarem zakupu jakiegokolwiek, gotowego produktu o konsystencji innej niż sypki, mineralny pył, po chwili beztroskiej ekscytacji, natychmiast pojawia się uciskający klatkę piersiową lęk. Tworzę zawiłe, mrożące krew w żyłach scenariusze i gorączkowo rozpoczynam poszukiwania krótkoskładnikowego odpowiednika, w efekcie nierzadko wykreślając dany produkt z listy życzeń. 

Już szmat czasu temu zrezygnowałam z tradycyjnych, prasowanych i paletkowych cieni. To był mój pierwszy, zdecydowany krok w stronę optymalizacji posiadanych zasobów. Boleśnie uświadomiłam sobie, że większość zalegających i kurzących się rzeczy to fizyczny, nieodparty dowód mojego nieroztropnego marnotrawstwa, a oferowane, mineralne cienie spełniają w zasadzie większość postawionych, nie ukrywam, dość wysokich wymogów. Silna argumentacja opowiadająca się za możliwością indywidualnego doboru kolorów oraz bezterminowością czystych pyłów doprowadziła nieuchronnie do radykalnych porządków w kosmetycznej komodzie. 

Niezaprzeczalnie klasyczne cienie Annabelle Minerals należą do moich ulubionych. Miękkie wykończenie, fantastyczna łatwość w obsłudze i dobra trwałość sprawiają, że nie mam im zbyt wiele do zarzucenia. 

CIENIE MINERALNE ANNABELLE MINERALS 

Cienie wyróżnia miła, aksamitnie gładka konsystencja. Świetnie przyczepiają się do pędzla. Mimo sypkiej postaci nie są trudne w użyciu, nadmiernie nie osypują się i nie pylą (choć ze względu na sypką formułę i dużą gramaturę, niestety, ale cienie brudzą intensywnie otaczające środowisko). Pigmentacja średnia, dobra w budowaniu. Wyczuwam w nich znamienną już dla Annabelle Minerals suchość, co jest akurat w przypadku cieni ogromną zaletą, gdyż doskonale rozcierają się, nie tworząc nawet przy nieporadnych ruchach smug, plam i zacieków. Powtarza się pewna, niepisana zasada: nieznacznie gorszą przyczepność posiadają kolory ciemne i jaskrawe. Pomijając ten szkopuł, między poszczególnymi kolorami nie istnieją duże dysproporcje pod względem jakości, pigmentacji i współpracy, a sam dobór cieni nie staje się rosyjską ruletką - odróżnia je jedynie stopień roziskrzenia. Wykończenie satynowe, z delikatnymi, świetliście odbijającymi wiązki światła, drobinkami.

Po latach spędzonych wspólnie z marką Annabelle Minerals odważnie stwierdzam, że spośród wszystkich dostępnych mineralnych cieni, pracuje się z nimi najłatwiej i najprzyjemniej. Są to kosmetyki stworzone z myślą o zarówno nowicjuszach, jak i kaście zabieganych wyjadaczy, oszczędzających swój ograniczony czas. Większość oferty stanowią klasyczne barwy na całą powiekę, a przy ich zastosowaniu staranny makijaż zajmuje mniej niż pięć minut z zegarkiem w ręku. Z tego tak prostego powodu cienie towarzyszą mi podczas każdej podróży i wyjazdów studenckich, a w moim sercu kwitnie lekkie poczucie winy, że wspominam o nich dopiero teraz, po ponad 5 latach prowadzenia witryny.

W porównaniu do cieni glinkowych [pełna recenzja tutaj>], które posiadają zdecydowanie bardziej specyficzne właściwości, a przez zawarty w nich kaolin mogą nastręczać nieuchronnych problemów, szczególnie z konsystencjami mokrymi, o tyle cienie w wersji tradycyjnej są nastawione na bezproblemową współpracę z większością struktur niepowiązanych z ideą czystego makijażu. Cienie doskonale chwytają się gęstych, smolistych kredek, wspaniale reagują na dodatek wilgoci (bardziej błyszczący, mokry efekt, większa głębia koloru), przy czym sprawdzają się bez zarzutu stosowane samodzielnie, bez żadnego, wyjątkowego uprzedniego przygotowania powiek.

Trwałość cieni zależna jest od sposobu aplikacji, bazy oraz samej skóry powiek. Powtarzam to do znudzenia, ale moje potwornie tłuste powieki nie są miarodajnym wskaźnikiem, bowiem każdy cień, niezależnie od formuły i postaci, jest w stanie przetrwać u mnie maksymalnie 2-3 godziny. Cienie Annabelle Minerals cenię za to, że wraz z upływem czasu bledną i giną na powiekach bez tworzenia plam i zrolowanych, dziwacznych elementów.

GAMA KOLORYSTYCZNA

Większość kolorów to odcienie idealne na co dzień, nie brakuje jednak barw o dużym potencjalne energetycznym, mogącym ożywić każdy, nudny makijaż.

Podoba mi się to, że odcienie nie są nazbyt wyszukane i idealnie podkreślają słowiańską, przygaszoną, delikatną urodę. Warto obrać za cel Annabelle Minerals, jeśli poszukujesz cieni, których na pewno będziesz używać w codziennym makijażu, wówczas ich ogromna gramatura (aż 3g!) na pewno Cię nie przytłoczy. Na uznanie zasługują szczególnie ugłaskane do poziomu używalności kolory żywe i jaskrawe, tworząc spójną gamę kolorystyczną z resztą klasycznych barw.

Warto również zwrócić uwagę na czysty i bezterminowy skład cieni, nie zawierają one bowiem substancji dodatkowych i toksycznych, stąd też są odpowiednie do makijażu nawet wyjątkowo wrażliwych i delikatnych powiek, nie tracąc zupełnie na swoich walorach użytkowych. Nie ponoszą za sobą ryzyka infekcji. Człowiek pewnych rzeczy nie docenia, póki nie doświadczy nieprzyjemnej sytuacji - nie zliczę ile łez uroniłam po kiepskiej jakości prasowańcach, które terminowały się szybciej niż czas oczekiwania na kolejną owulację. Cieszę się mocno, że nie muszę przedkładać zdrowia własnych spojówek nad dobro makijażu. Cienie mineralne to poważnie doskonała inwestycja i kompromis w jednym!


Vanilla. Dzienny, jasny, mleczny, łagodnie zgaszony beż o wielu zastosowaniach. Iskrzący feerią srebrzystych drobinek. Jeden z najlepszych i wystarczająco jasnych, mineralnych cieni bazowych, dających efekt nienachalnie rozświetlonej powieki - dla każdego, nawet trudnego typu kolorystycznego. To jedyny cień mineralny, którego zapas regularnie uzupełniam.

Ocena: 5 / 5.


Candy. Kolor gumy balonowej. Neutralny, delikatny, niesamowicie dziewczęcy, z niewielką ilością subtelnych, ledwie zauważalnych, chłodnie migoczących drobinek.

Ocena: 4.5 / 5


Ice Cream. Stonowany, zgaszony, połyskujący księżycową poświatą, średniej jasności róż. Idealny wybór dla chłodnych i neutralnych typów urody, szczególnie posiadaczek niebieskich oczu.

Ocena: 4.5 / 5


Cappuccino. Kolejny kolor, który warto posiadać Cappuccino to barwa zgaszonego, nieoczywistego, jasnego, kawowego, choć przełamanego kremową nutą, brązu. Idealnie współgra z delikatnymi typami urody, szczególnie gdy większość ciemniejszych kolorów daje efekt ociężałej powieki i przemalowania. Idealny wybór, gdy brakuje koncepcji na makijaż. Elegancki, stonowany i zawsze adekwatny do okazji!

Ocena: 5 / 5


Chocolate. Gorzka, chłodna czekolada. Esencjonalny, głęboki, piękny, choć nieprzytłaczający. Intensywnie iskrzący.

Ocena: 4.5 / 5


Nougat. Głęboki odcień ciepłego, średniej jasności brązu z mnóstwem odbijających srebrzyście strugę światła, drobinek. Stworzony dla ciepłych i nieco ciemniejszych typów kolorystycznych.

Ocena: 5 / 5


Cinnamon. Kremowy odcień cynamonu. Odrobinę bardziej powściągliwy i zachowawczy. Mimo swej buzującej temperatury, przyjemnie stonowany. Jeden z niewielu ciepłych odcieni, których noszenie nie jest problematyczne i trudne. Spełnia wiele funkcji. Warto mieć go pod ręką. Niesamowita pigmentacja!

Ocena: 5 / 5


Cardamon. Niepowtarzalny. Cardamon trafnie odzwierciedla barwę korzennej, orientalnej przyprawy, której to zapach dosłownie świdruje w moich nozdrzach! Ależ zrobiło się aromatycznie. Na pograniczu oliwkowej zieleni, a odważnej, musztardowej żółci. Nieco bardziej suchy, choć pigmentacja potrafi zwalić z nóg.

Ocena: 4 / 5


Water Ice. Odcień niewinnej, nieskalanej niebieskości. Może być ciekawym akcentem makijażu,  choć wymaga ogromnego wyczucia i klasy użytkującego, łatwo bowiem operując Water Ice o tandetny, dyskotekowy makijaż.

Ocena: 3.5 / 5


Lilac. Jasny, liliowy róż przełamany fioletem. Uroczy, niewinny, subtelny. Cudownie podkreśli brązową tęczówkę. Migocze mnóstwem srebrnych drobinek. Wyjątkowy!

Ocena: 4.5 / 5



Lollipop. Chłodny, rozbielony liliowy róż. Połyskuje powściągliwie. Stworzony dla chłodnych, i bardzo jasnych oliwkowych typów urody.

Ocena: 4 / 5


Platinum. Stonowana, roziskrzona szarość. Zachowawczy, choć urokliwy. Zdecydowanie dla chłodnych typów urody.

Ocena: 3 / 5


Mint. Kolor zmrożonej, eleganckiej i nieco zachowawczej mięty. Jeden z niewielu stonowanych odcieni zieleni, uposażonych w ogromny takt i zrównoważenie. Doskonale napigmentowany i niebiańsko roziskrzony! Stworzony dla osób, które pragną przełamać przetarte, kosmetyczne ścieżki i nieco zaszaleć w codziennym makijażu.

Ocena: 5 / 5


Lavender. Fiolet, który nie daje efektu zmęczonych, schorowanych oczu. Przepięknie podkreśla zieloną i piwną tęczówkę. Suto połyskuje srebrzystymi drobinkami. Mimo nasycenia, nie skrada całego makijażu - potrafi być powściągliwy i tajemniczy

Ocena: 4.5 / 5


Blueberry. Jagodowy granat połyskujący obficie całą feerią kolorowych drobinek. Rozpasana i zuchwała gwiazda wieczoru! Wymaga aplikacji na mokro.

Ocena: 4 / 5


Smoky. Grafitowa czerń. Stworzona dla osób, których przytłacza czerń węgielna i pragnących podkreślić linię rzęs w bardziej subtelny i stonowany sposób. Doskonała pigmentacja. Jak na tak ciemny kolor, ze Smoky pracuje się naprawdę łatwo, szybko i przyjemnie.

Ocena: 4.5 / 5


Cornflower.  Chabrowa niebieskość ze średnią ilością połyskujących drobinek. Dość suchy, osypuje się najmocniej ze wszystkich cieni Annabelle Minerals, wymaga budowania koloru. Zyskuje podczas aplikacji na mokro.

Ocena: 2.5 / 5

Cena / gramatura: 3g / 36.90 zł 

Bezproblemowa dostępność na terenie Polski. 

ARTYKUŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z MARKĄ ANNABELLE MINERALS. 

Pozdrawiam ciepło,
Ewa

06:00

SOFT COCTAIL | GLINKOWE CIENIE MINERALNE ANNABELLE MINERALS

SOFT COCTAIL | GLINKOWE CIENIE MINERALNE ANNABELLE MINERALS

Zachowawcza, klasyczna i elegancka - właśnie taka jest nowa seria cieni do oczu Annabelle Minerals w nowatorskiej, kaolinowej formule. Bezpieczny strzał w dziesiątkę, czy oklepany, koktajlowy niewypał? Jak sprawują się nowości marki w codziennym makijażu? 

KONSYSTENCJA 

Już na samym początku muszę uczciwie napisać, że nie są to cienie dla każdego, a z pewnością nie dla osób, które oczekują czegoś więcej. Nie jest to moja ulubiona formuła cieni, choć byłoby mi smutno, gdybym miała tę część swego materialnego dorobku stracić. Z pewnością dla osób stawiających na szybki, delikatny, mało problematyczny i mało wymagający makijaż oczu.

Bazą cieni jest kaolin, nadaje cieniom zupełnie innej struktury, przez co są one już bardziej specyficzne (choć nadal łatwe we współpracy), inne w użytkowaniu: bardziej suche, satynowo-matowe, pozbawione jakichkolwiek drobinek, o łagodniejszym kryciu, lepszych właściwościach absorbujących, przez co mogą sprawdzić się doskonale u osób z tłustymi powiekami, gdy standardowe cienie nie grzeszą swoją trwałością. 

Podobnie jak w przypadku wcześniej recenzowanych cieni marki Amilie, jakość wszystkich kolorów  Soft Coctail nie jest równa - są kolory, których używam z przyjemnością, by sięgnąć opatrznie na mleczną biel, która nie wywołuje już zachwytu. Najwięcej rozczarowania budzą kolory jasne, zaś do znacznego obniżenia buzującego kortyzolu w surowicy krwi przyczyniają się odcienie ciemniejsze.

Konsystencja cieni jest aksamitna, doskonale zmielona, bezdrobinkowa, niezwykle delikatna i cudownie miękka w dotyku, mimo że są to cienie raczej z kategorii suchych. Warto być świadomym założeń towarzyszących tworzeniu linii koktajlowej, gdyż cienie mają być idealnym rozwiązaniem dla będących w ciągłym biegu, rozcierają się zatem bardzo szybko, dając dobry efekt w kilka sekund i naprawdę wspaniale bez większego osypywania się... ale nie dają możliwości intensyfikacji krycia, co będzie już przeszkadzało poświęcającym więcej czasu na wykonywanie makijażu. Kolor na powiece jest raczej delikatny i subtelny, jest to szczególnie uciążliwe przy bardzo jasnych kolorach, choć rozumiem łagodny zamysł przy kolorach bardziej nasyconych.

Cienie kaolinowe wyśmienicie chwytają się włosia syntetycznego, co przyspiesza finalnie wykonanie makijażu. Nie oznacza to, że cienie wymagają wyjątkowego modelu traktowania, aplikowane niedbale, w niewielkiej ilości, nawet opuszkami, bez żadnej, konkretnej bazy, nie tworzą plam, zacieków, dają ładne, zwiewne przejścia i miękkie, satynowe wykończenie bez drobin i pylistego woalu. Tworzą zgrany duet z pozostałymi formułami marki, jak i produktami dalekimi od mineralnych. Zaaplikowane w nieprzesadnej ilości odwdzięczają się bardzo dobrą trwałością, zwłaszcza na tłustych powiekach, w przeciwnym razie mogą zbierać się w załamaniach powieki i utrzymywać nieco gorzej. Kiepsko współpracują z bazami mokrymi (tworzą plamy), należy również unikać utrwalania cieni technikami mokrymi.

Moje niezadowolenie dotyczy głównie kolorów bardzo jasnych (Almond Milk) oraz nasyconych (Lemonade, Ice Tea), sprawiają one bowiem najwięcej problemów w formule opartej na kaolinie. Cienie nie lubią kombinowania, są oporne na kreatywne sposoby walki z nadmierną pylistością i słabą pigmentacją, a nałożone w za dużej ilości prezentują się tragicznie na powiekach. Im mniej się przy nich robi, tym lepiej. Po pozostałe kolory sięgam chętnie, chociaż nie wywołują zachwytu - ale czy muszą? Wystarczy, że są przyjemne w użyciu oraz trwałe.

Soft Coctail będą dominować u entuzjastów prostego makijażu w dobrym guście. Są banalnie proste w obsłudze, i poza niektórymi kolorami, mało problematyczne. Ze względu na sporą gramaturę (3g), jak i korzystną cenę (39.90 zł), warto właśnie w Annabelle Minerals wyposażyć się w klasyczne i zawsze modne kolory bazowe.

GAMA KOLORYSTYCZNA 

Soft Coctail można zasłużenie okrzyknąć pierwszą, mineralną kolekcją biznesową: dziesięć zrównoważonych, stonowanych, klasycznych kolorów odpowiednich dla każdego typu urody i nadających się na każdą, nawet uroczystą okazję.

annabelle minerals cienie glinkowe soft coctail almond milk white coffee milkshake frappe americano swatche jak wyglądają mineralne cienie

Almond Milk. Mleczna biel, niestety, trudna w użytkowaniu: kredowa i słabo przyczepna. Trudno cieniem zbudować jakiekolwiek krycie, pyli najmocniej spośród całej kolekcji. Mimo że nie oddaję hołdów jego właściwościom, jest to jeden z najczęściej użytkowanych przeze mnie kolorów, rozjaśniam nim bowiem cienie mineralne oraz... podkłady. Fantastycznie rozbiela kosmetyki mineralne bez utraty ich właściwości użytkowych. Moja ocena: 2.5 / 5.

White Coffee. Stłumiony szarością jasny beż. Satynowy, przylegający, wyczuwalnie kremowy. Niewielka trudność w budowaniu krycia. Moja ocena: 4 / 5.

Milkshake. Liliowy, chłodny, bardzo jasny róż. Przyjemny w użytkowaniu, choć podobnie do poprzedników, nieco trudniejszy w obsłudze. Nie świdruje do nozdrzy. Moja ocena: 4 / 5. 


Od lewej: Almond Milk White Coffee, Milkshake, Frappe, Americano. 

Frappe. Neutralny,  biszkoptowy, klasyczny beż. Bardzo dobra pigmentacja, przyczepność oraz walory użytkowe. Idealny do nadawania kształtu powiece oraz twarzy. Moja ocena: 5 / 5. 

Americano. Chłodny, kawowy brąz. Idealny dla przepadających za chłodniejszą, oliwkową tonacją w makijażu. Praca z Americano to czysta przyjemność. Moja ocena: 5 /5. 

annabelle minerals cienie glinkowe sof coctail swatche lemonade smoothie icea tea margerita cocoa cup

Lemonade. Delikatnie stłumiona cytryna. Sucha i kredowa, sprawia sporo problemów podczas wykonywania makijażu. Może posłużyć do zażółcania podkładów i korektorów mineralnych. Moja ocena: 2.5 / 5. 

Smoothie. Koktajlowa, delikatnie przygaszona brzoskwinia. Tonacja neutralna. Bardzo dobra przyczepność, brak trudności w budowaniu koloru, gładkie, delikatne wykończenie. Świetny kolor przejściowy oraz subtelny róż dla bladej karnacji. Moja ocena: 4.5 / 5. 

Ice Tea. Nieco bardziej suchy od poprzednika z gorszymi właściwościami przylegającymi. Jeden z najintensywniejszych kolorów w kolekcji. Mimo że wymaga porannej gimnastyki, często sięgam po niego właśnie teraz, latem. Sprawdza się w roli cienia mineralnego, jak i wakacyjnego różu. Moja ocena: 3.5 / 5. 


Od lewej: Lemonade, Smoothie, Ice Tea, Margarita, Cocoa Cup. 

Margarita. Zmrożony, średni róż. Dobrze przyczepny, satynowy, rozkoszny w użytkowaniu. Cudowny w roli eleganckiego różu i pocałunku na ustach. Moja ocena: 4.5 / 5. 

Cocoa Cup. Mleczna czekolada. Doskonale zmielony, fenomenalnie kryjący i niezwykle łatwy w obsłudze. Zwycięzca kolekcji Soft Coctail! Moja ocena: 5+ / 5. 

INCI: Mica, Illite, Kaolin, CI77491, CI77492, CI77499, CI77891

Cienie umieszczone są w standardowych dla Annabelle Minerals szczelnych opakowaniach z emblematem marki i wewnętrzną, stabilną zasuwką. Cena: 39.90 zł / sztuka. Dostępne w sklepach on-line.

ARTYKUŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z MARKĄ KOSMETYKÓW MINERALNYCH ANNABELLE MINERALS. 

Pozdrawiam ciepło,
Ewa

22:00

PIGMENTY MINERALNE AMILIE MINERAL COSMETICS

PIGMENTY MINERALNE AMILIE MINERAL COSMETICS

Choć ciężko w to uwierzyć, długo wzbraniałam się przed skomplikowanym makijażem oczu. Rzutowałam irracjonalne projekcje, tworzące iluzoryczny obraz dla taszczącej się po podłodze pewności siebie. Iskrzące powieki nie były wówczas dla mnie priorytetem, wszelkimi możliwie dostępnymi sposobami próbowałam kamuflować piętrzące się problemy skórne.

Od kilku miesięcy wykonywanie makijażu nie jest już dla mnie przykrym obowiązkiem, a coraz mocniej doceniam kosmetyki, które oszczędzają mój czas oraz są po prostu przyjemne w użytkowaniu. Z pewnością do tej chlubnej grupy mogę zaliczyć z niewyszukaną dumą nowe pigmenty marki Amilie Mineral Cosmetics: bajecznie proste w obsłudze, oszałamiająco intensywne oraz... trwałe!

W dzisiejszym artykule pojawiają się linki afiliacyjne, będzie mi bardzo miło, jeśli zdecydujesz się na zakup kosmetyków mineralnych Amilie i dokonasz zakupów z moim patronatem > Otrzymasz 10% zniżkę na zakupy, korzystając z opcji zestawu dostępnej na stronie producenta!

KONSYSTENCJA I WŁAŚCIWOŚCI 

Rozkosznie kremowe. Ciężko uwierzyć w tak doskonałą przyczepność, aksamitność i niebywale imponujące właściwości użytkowe pigmentów, będących wynikiem mineralnej, minimalistycznej formuły domkniętej w otoczkach jojoby.

Nie zamierzam ciągnąć kolorowej nici z motka fantazji, lojalnie przyznaję już w przedprogach: nie ze wszystkich pigmentów jestem równie zadowolona, bowiem istnieje pewna rozbieżność w konsystencji i jakości nielicznych kolorów, które nie wpędzają mnie już w niekryty zachwyt. Mimo niewielkich potknięć, Amilie zawiesiło bardzo wysoką poprzeczkę konkurentom, warto przekonać się na własnej skórze jak doskonałe są cienie matowo-satynowe oraz nieliczne sztuki cieni połyskujących.

Wykończenie cieni jest kremowo-satynowe, aksamitne, delikatne, pozbawione pudrowego, brzydkiego woalu. Nawet przy nieokiełznanych ruchach pędzla, wykonany makijaż jest estetyczny, dbały i schludny. Osypywanie się cieni ograniczono do względnego minimum w cieniach matowo-satynowych oraz metalicznych (przylegających najmocniej), w przypadku cieni iskrzących oraz wyczuwalnie suchych, co jest zupełnie naturalne, problem ten jest zintensyfikowany, aczkolwiek nie eskaluje do takiego poziomu, by utrudniać w sposób znaczny codzienne stosowanie pigmentów. Co więcej, jest mniejszy niż w przypadku standardowych cieni sypkich.

Mimo wielu kiełkujących w mojej głowie obaw, cienie wzorowo rozcierają się, nie tworzą plam i zacieków, niezależnie od zastosowanych narzędzi (preferuję włosie naturalne, kozie) i umiejętności władającego pędzelkami. Nie dostrzegam większych trudności w budowaniu koloru, nie są to z pewnością (poza nielicznymi wyjątkami) cienie specjalnej troski.

Cienie mineralne Amilie posiadają różne wykończenia: matowe, satynowe, metaliczne oraz iskrzące. Nie wymagają specjalnych technik, by cieszyć oko swoją ponadprzeciętną urodą, choć zachęcam do eksperymentowania z wykończeniem cieni. Pigmenty odczuwalnie sypkie są intensywniejsze wówczas, gdy zostaną zaaplikowane na mokro, zazwyczaj zatracają swoje świetliste wykończenie oraz zdecydowanie mocniej przylegają do skóry, co podwyższa ich trwałość. Większość pigmentów bezproblemowo współpracuje z pędzlami, tradycyjnie na sucho (z włosiem naturalnym, jak i syntetycznym), szczególnie cienie matowo-satynowe, o niebiańsko masełkowatej strukturze, w moim odczuciu najprzyjemniejsze z całej, bardzo udanej, kolekcji, choć nie do końca dobrze zachowują się na mokrych bazach. Cienie metaliczne nie wymagają dodatkowej intensyfikacji metodami mokrymi, by wywoływać poruszenie w szarym tłumie, choć większość z nich przy dodatku wilgoci zyskuje intensywne, metaliczne wykończenie. W zależności od efektu jaki lubisz, dają bardziej dzienny lub też wieczorowy, intensywny efekt.

Pigmenty nie zbierają się w załamaniach, nie zatracają swojej intensywności w ciągu dnia oraz nie tworzą dziwnych, zawiłych historii w załamaniach powieki. Współpracują z innymi kosmetykami kolorowymi, niekoniecznie zawsze mineralnymi i naturalnymi. Oczywiście, moje tłuste powieki wymagają dodatkowego przygotowania (zastygająca kredka w kolorze cielistym), ale trwałość cieni jest na niezaprzeczalnie wysokim poziomie (6-8 godzin w stanie nietkniętym), podobnie jak ich sam, wysoki komfort noszenia.

Plusem jest prosty, nieprzekombinowany skład pigmentów, bezpieczeństwo stosowania na nawet najbardziej wrażliwych powiekach oraz mimo wysokiej trwałości i intensywności - bezproblemowy demakijaż. To szczególnie ważny aspekt dla osób stosujących łagodne środki myjące: cienie bardzo łatwo jest usunąć ze skóry.

O czym już wspomniałam, niektóre kolory z kolekcji odbiegają swoimi właściwościami od elitarnego grona, nie do końca trafiają w moje osobiste preferencje kolorystyczne i nie wpędzają w bezpruderyjny zachwyt: są bardziej suche, gorzej przyczepne, a budowanie koloru nie jest już tak łatwe i przyjemne. Nie zmienia to jednak faktu, że producent Amilie Mineral Cosmetics wypuścił na rynek jak dotąd najlepsze cienie mineralne dostępne w Polsce, które zdecydowanie warto posiadać. Płakałabym rzewnie, gdyby w jakiś sposób ta migocząca część kolekcji zniknęła z moich, nie ukrywam, obfitych zasobów.

DOSTĘPNE KOLORY

Kolekcja pigmentów Amilie Mineral Cosmetics jest perfekcyjnie spójna. Klasyczna, elegancka, ale z dystyngowaną nutą nonszalancji. Zamysł producenta, a szczególnie dobór estetyczno-kolorystyczny, zasługuje na pochwałę, bowiem wszystkie kolory doskonale ze sobą współgrają, a marce udało się uniknąć tak częstej i oczywistej monotematyczności i nudy. Cieszy mnie niepoliczalna ilość możliwości wykorzystania pigmentów, nie tylko w powściągliwych, ugrzecznionych, codziennych kompozycjach.

Dużym plusem jest mnogość kolorów (a szczególnie kremowych, matowych, dystyngowanych cieni), którymi można wykonać cały makijaż nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach, to idealne rozwiązanie dla osób prowadzących aktywny tryb życia, wypełniony po brzegi obowiązkami i zajęciami dodatkowymi, gdzie makijaż odgrywa najmniejszą rolę i bardzo często brakuje na niego czasu.

[Zdjęcia możesz powiększyć, obserwując dokładne, najmniejsze szczegóły wykończenia cieni w trybie makro. Poniżej aplikacja na sucho (lewa strona) oraz na mokro (prawa strona). Fotografie zostały wykonane w naturalnym, dziennym oświetleniu]


Corn Silk. Jogurtowy beż. Kremowy, delikatny i subtelny. Bez drobinek, o srebrzystym, świetlistym wykończeniu. Pięknie prezentuje się w świetle dziennym. Nie podkreśla załamań i niedoskonałości. Może posłużyć w zastępstwie różu. Aplikacja pędzlami z włosia naturalnego (koziego) lub ewentualnie syntetycznymi. Moja ocena: 5 w skali 5. 


Ginger. Neutralny, brzoskwiniowy odcień, bez połysku. Bardziej suchy od poprzedników, ma gorszą przyczepność, trudniej rozciera się, może tworzyć nieestetyczne prześwity. Przy strudze światła można dostrzec pojedyncze, nieśmiało połyskujące drobinki. Najlepsza współpraca z pędzlami z włosiem syntetycznym. Moja ocena: 3 w skali 5. 



Memory of Summer. Klasyczne, dzienne, bogate złoto z mnóstwem, iskrzących drobinek. Pod wpływem wilgoci nabiera metalicznego charakteru. Zalecana aplikacja opuszkami, na mokro. Moja ocena: 4.5 w skali 5.


First Date. Przygaszony róż przełamany ciepłym, opalizującym złotem (różowe, szlachetne złoto). Nie osypuje się. Zyskuje podczas aplikacji na mokro. Najlepiej sprawdza się aplikacja palcami. Moja ocena: 4.5 w skali 5. 


Sugar Candy. Satynowy, urzekający, miękki cukierkowy róż. Pozbawiony drobinek. Cień, jak i uroczy róż. Przyjemnie rozprowadza się po skórze oraz wspaniale do niej przylega. Zalecane pędzle z włosia syntetycznego. Moja ocena: 4.5 w skali 5. 



Butter Rum. Bezbłędnie intensywna, metaliczna, czysta miedź pozbawiona iskrzących drobinek. Doskonale rozdrobniona, płynna, gładka, imponująco kryjąca. Perfekcyjnie przylegająca. Na mokro mocno metaliczna. Fenomenalna! Zalecana aplikacja palcami. Moja ocena: 5+ w skali 5. 


Espresso. Wielbłądzi, klasyczny, zgaszony brąz o świetlistym, srebrzystym wykończeniu. Doskonała przyczepność i współpraca ze skórą. Świetnie współgra z każdym podtonem skóry i rodzajem włosia. Moja ocena: 5+ w skali 5. 


Brioche. Puszysty, karmelowy, łagodnie ciepły, średni brąz. Wyzbyty nachalnych drobinek i przytłaczającej ilości ciepłych, rdzawych tonów. Doskonale przyczepny. Klasyczny i niewyszukany w dobrym tego słowa znaczeniu. Niezastąpiony do dziennych makijaży. Jeden z moich ulubieńców kolekcji. Moja ocena: 5+ w skali 5.


Nougat. Cudownie kremowy, matowy, dzienny, jasny brąz o neutralnej bazie. Uniwersalny. Świetne walory użytkowe, bardzo dobra trwałość. Moja ocena: 5+ w skali 5. 


Smokey Eye. Smolista i intensywna czerń. Nieziemsko kryjąca, z niewielką ilością dyskretnych, srebrnych drobinek, zanikającymi zupełnie po nałożeniu pigmentu na skórę. Niezbędna w makijażu. Znikomo osypuje się, rozciera bez zarzutu. Bez dwóch zdań najlepsza czerń na polskim rynku mineralnym. Moja ocena: 5+ w skali 5. 



Moulin Rouge. Ceglasta, paryska, stonowana, stłumiona czerwień o świetlistym, satynowym wykończeniu. Kremowa, elegancka, unikatowa. Zalecane pędzle z włosiem naturalnym i sztucznym. Moja ocena: 5 w skali 5. 


Hollywood Dream. Brudne bordo z obficie połyskującymi, iskrzącymi w słońcu złoto-turkusowymi drobinkami. Podczas rozcierania intensywność cienia znacznie łagodnieje. Subtelniejszy i bardziej połyskujący efekt osiągniesz poprzez nakładanie Hollywood Dream palcami na sucho. Moja ocena: 4.5 w skali 5. 


It's my party. Fiolet przełamany różem z połyskującą metaliczną poświatą w kolorze soczystej limonki i złota. Delikatnie osypuje się. Warto aplikować go technikami mokrymi lub palcami. Moja ocena: 4 w skali 5. 


Cote D'Azur. Zmrożony turkus zdobiony srebrzystymi, uroczymi drobinkami. Odstaje od reszty, jest zdecydowanie suchy, gorzej przylegający, trudny, choć zachwyca aplikowany palcami. Wymagana aplikacja na mokro. Moja ocena: 3 w skali 5. 


Friday Night. Intensywny, chłodny, ciemny brąz z mnóstwem dumnie iskrzących na srebrno, turkusowo, zielono i fioletowo drobinek. Istny kameleon! Najbardziej roziskrzony pigment z całej kolekcji Amilie. Może osypywać się. Warto nakładać go zwilżonym pędzelkiem. Aplikowany na sucho znacznie łagodnieje. Moja ocena: 4.5 w skali 5. 




Walking in The Moon. Żywa, chabrowa niebieskość ze srebrnym, nieśmiałym refleksem. Sucha, słabo przylegająca, mocno osypuje się. Trudność w zbudowaniu koloru. Zalecana aplikacja na mokro. Moja ocena: 2.5 w skali 5. 


Mallow. Liliowy, jasny, niewinny, uroczy fiolet. Przyjemna, kremowa konsystencja o klasycznym, satynowym, srebrnym połysku. Podczas aplikacji na mokro staje się bardziej chłodny (wrzosowy). Moja ocena: 4.5 w skali 5. 


Deep Purple. Średniej jasności fiolet o łagodnym, satynowym, miękkim, turkusowym wykończeniu. Średnio przylegający, ciemniejszy odpowiednik Mallow. Zalecana aplikacja na sucho, w celu waloryzacji koloru: na mokro. Moja ocena: 4 w skali 5.


Silver Ice. Subtelna, stonowana, elegancka szarość ze srebrnym refleksem. Moja ocena: 4 w skali 5. 


Golden Star. Roziskrzone, surowe, klasyczne złoto. Słaba przyczepność, duża ilość drobinek, podczas rozcierania zatraca swój piękny, nonszalancki charakter. Odkrywa swoje piękno podczas aplikacji na mokro. Moja ocena: 3.5 w skali 5. 




Best Friend. Transparentna, interferencyjna mika ze złotym, klasycznym połyskiem. Po roztarciu pozostawia świetlistą, subtelną, elegancką, złotą poświatę, wklepana palcem połyskuje mocniej, jest również bardziej drobinkowa. Doskonale rozdrobniona i kremowa w dotyku. Bardzo przyjemna i przydatna w codziennym, jak i wieczorowym makijażu. Moja ocena: 4.5 w skali 5. 


Cream. Klasyczna, mleczna, intensywna biel o satynowym, gładkim wykończeniu. Pozbawiona kredowości i suchego, pylistego wykończenia. Wielozdaniowa. Nie wchodzi w załamania oraz nie roluje się w strategicznych miejscach na powiece. Zalecana aplikacja pędzlami z włosiem syntetycznym. Moja ocena: 5 w skali 5.


OPAKOWANIA, CENA, WYDAJNOŚĆ

Odkręcane, zgrabne, plastikowe pojemniczki z emblematem marki z wewnętrzną zasuwką. Nieprzytłaczająca gramatura 2g. Cena: 29.90 zł. Dostępność w sklepie internetowym marki, on-line. Wydajność: wysoka.

INCI: Mica (CI 77019), Jojoba Esters „+/-”: Titanium Dioxide (CI 77891), Iron Oxide (CI 77491, CI 77492, CI 77499), Manganese Violet, Ultramarines (CI 77007).

Wszystkie pigmenty mineralne możesz kupić dokładnie tutaj > , decydując się na zestaw, cienie zakupisz dodatkowo z 10% rabatem. 

Szczerze polecam,

ARTYKUŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z MARKĄ MINERALNĄ AMILIE MINERAL COSMETICS. 

Pozdrawiam ciepło,
Ewa