23:00

FESTIWAL KOLORÓW | CIENIE MINERALS ANNABELLE MINERALS [PEŁNA GAMA KOLORYSTYCZNA]

Gdy zanoszę się z zamiarem zakupu jakiegokolwiek, gotowego produktu o konsystencji innej niż sypki, mineralny pył, po chwili beztroskiej ekscytacji, natychmiast pojawia się uciskający klatkę piersiową lęk. Tworzę zawiłe, mrożące krew w żyłach scenariusze i gorączkowo rozpoczynam poszukiwania krótkoskładnikowego odpowiednika, w efekcie nierzadko wykreślając dany produkt z listy życzeń. 

Już szmat czasu temu zrezygnowałam z tradycyjnych, prasowanych i paletkowych cieni. To był mój pierwszy, zdecydowany krok w stronę optymalizacji posiadanych zasobów. Boleśnie uświadomiłam sobie, że większość zalegających i kurzących się rzeczy to fizyczny, nieodparty dowód mojego nieroztropnego marnotrawstwa, a oferowane, mineralne cienie spełniają w zasadzie większość postawionych, nie ukrywam, dość wysokich wymogów. Silna argumentacja opowiadająca się za możliwością indywidualnego doboru kolorów oraz bezterminowością czystych pyłów doprowadziła nieuchronnie do radykalnych porządków w kosmetycznej komodzie. 

Niezaprzeczalnie klasyczne cienie Annabelle Minerals należą do moich ulubionych. Miękkie wykończenie, fantastyczna łatwość w obsłudze i dobra trwałość sprawiają, że nie mam im zbyt wiele do zarzucenia. 

CIENIE MINERALNE ANNABELLE MINERALS 

Cienie wyróżnia miła, aksamitnie gładka konsystencja. Świetnie przyczepiają się do pędzla. Mimo sypkiej postaci nie są trudne w użyciu, nadmiernie nie osypują się i nie pylą (choć ze względu na sypką formułę i dużą gramaturę, niestety, ale cienie brudzą intensywnie otaczające środowisko). Pigmentacja średnia, dobra w budowaniu. Wyczuwam w nich znamienną już dla Annabelle Minerals suchość, co jest akurat w przypadku cieni ogromną zaletą, gdyż doskonale rozcierają się, nie tworząc nawet przy nieporadnych ruchach smug, plam i zacieków. Powtarza się pewna, niepisana zasada: nieznacznie gorszą przyczepność posiadają kolory ciemne i jaskrawe. Pomijając ten szkopuł, między poszczególnymi kolorami nie istnieją duże dysproporcje pod względem jakości, pigmentacji i współpracy, a sam dobór cieni nie staje się rosyjską ruletką - odróżnia je jedynie stopień roziskrzenia. Wykończenie satynowe, z delikatnymi, świetliście odbijającymi wiązki światła, drobinkami.

Po latach spędzonych wspólnie z marką Annabelle Minerals odważnie stwierdzam, że spośród wszystkich dostępnych mineralnych cieni, pracuje się z nimi najłatwiej i najprzyjemniej. Są to kosmetyki stworzone z myślą o zarówno nowicjuszach, jak i kaście zabieganych wyjadaczy, oszczędzających swój ograniczony czas. Większość oferty stanowią klasyczne barwy na całą powiekę, a przy ich zastosowaniu staranny makijaż zajmuje mniej niż pięć minut z zegarkiem w ręku. Z tego tak prostego powodu cienie towarzyszą mi podczas każdej podróży i wyjazdów studenckich, a w moim sercu kwitnie lekkie poczucie winy, że wspominam o nich dopiero teraz, po ponad 5 latach prowadzenia witryny.

W porównaniu do cieni glinkowych [pełna recenzja tutaj>], które posiadają zdecydowanie bardziej specyficzne właściwości, a przez zawarty w nich kaolin mogą nastręczać nieuchronnych problemów, szczególnie z konsystencjami mokrymi, o tyle cienie w wersji tradycyjnej są nastawione na bezproblemową współpracę z większością struktur niepowiązanych z ideą czystego makijażu. Cienie doskonale chwytają się gęstych, smolistych kredek, wspaniale reagują na dodatek wilgoci (bardziej błyszczący, mokry efekt, większa głębia koloru), przy czym sprawdzają się bez zarzutu stosowane samodzielnie, bez żadnego, wyjątkowego uprzedniego przygotowania powiek.

Trwałość cieni zależna jest od sposobu aplikacji, bazy oraz samej skóry powiek. Powtarzam to do znudzenia, ale moje potwornie tłuste powieki nie są miarodajnym wskaźnikiem, bowiem każdy cień, niezależnie od formuły i postaci, jest w stanie przetrwać u mnie maksymalnie 2-3 godziny. Cienie Annabelle Minerals cenię za to, że wraz z upływem czasu bledną i giną na powiekach bez tworzenia plam i zrolowanych, dziwacznych elementów.

GAMA KOLORYSTYCZNA

Większość kolorów to odcienie idealne na co dzień, nie brakuje jednak barw o dużym potencjalne energetycznym, mogącym ożywić każdy, nudny makijaż.

Podoba mi się to, że odcienie nie są nazbyt wyszukane i idealnie podkreślają słowiańską, przygaszoną, delikatną urodę. Warto obrać za cel Annabelle Minerals, jeśli poszukujesz cieni, których na pewno będziesz używać w codziennym makijażu, wówczas ich ogromna gramatura (aż 3g!) na pewno Cię nie przytłoczy. Na uznanie zasługują szczególnie ugłaskane do poziomu używalności kolory żywe i jaskrawe, tworząc spójną gamę kolorystyczną z resztą klasycznych barw.

Warto również zwrócić uwagę na czysty i bezterminowy skład cieni, nie zawierają one bowiem substancji dodatkowych i toksycznych, stąd też są odpowiednie do makijażu nawet wyjątkowo wrażliwych i delikatnych powiek, nie tracąc zupełnie na swoich walorach użytkowych. Nie ponoszą za sobą ryzyka infekcji. Człowiek pewnych rzeczy nie docenia, póki nie doświadczy nieprzyjemnej sytuacji - nie zliczę ile łez uroniłam po kiepskiej jakości prasowańcach, które terminowały się szybciej niż czas oczekiwania na kolejną owulację. Cieszę się mocno, że nie muszę przedkładać zdrowia własnych spojówek nad dobro makijażu. Cienie mineralne to poważnie doskonała inwestycja i kompromis w jednym!


Vanilla. Dzienny, jasny, mleczny, łagodnie zgaszony beż o wielu zastosowaniach. Iskrzący feerią srebrzystych drobinek. Jeden z najlepszych i wystarczająco jasnych, mineralnych cieni bazowych, dających efekt nienachalnie rozświetlonej powieki - dla każdego, nawet trudnego typu kolorystycznego. To jedyny cień mineralny, którego zapas regularnie uzupełniam.

Ocena: 5 / 5.


Candy. Kolor gumy balonowej. Neutralny, delikatny, niesamowicie dziewczęcy, z niewielką ilością subtelnych, ledwie zauważalnych, chłodnie migoczących drobinek.

Ocena: 4.5 / 5


Ice Cream. Stonowany, zgaszony, połyskujący księżycową poświatą, średniej jasności róż. Idealny wybór dla chłodnych i neutralnych typów urody, szczególnie posiadaczek niebieskich oczu.

Ocena: 4.5 / 5


Cappuccino. Kolejny kolor, który warto posiadać Cappuccino to barwa zgaszonego, nieoczywistego, jasnego, kawowego, choć przełamanego kremową nutą, brązu. Idealnie współgra z delikatnymi typami urody, szczególnie gdy większość ciemniejszych kolorów daje efekt ociężałej powieki i przemalowania. Idealny wybór, gdy brakuje koncepcji na makijaż. Elegancki, stonowany i zawsze adekwatny do okazji!

Ocena: 5 / 5


Chocolate. Gorzka, chłodna czekolada. Esencjonalny, głęboki, piękny, choć nieprzytłaczający. Intensywnie iskrzący.

Ocena: 4.5 / 5


Nougat. Głęboki odcień ciepłego, średniej jasności brązu z mnóstwem odbijających srebrzyście strugę światła, drobinek. Stworzony dla ciepłych i nieco ciemniejszych typów kolorystycznych.

Ocena: 5 / 5


Cinnamon. Kremowy odcień cynamonu. Odrobinę bardziej powściągliwy i zachowawczy. Mimo swej buzującej temperatury, przyjemnie stonowany. Jeden z niewielu ciepłych odcieni, których noszenie nie jest problematyczne i trudne. Spełnia wiele funkcji. Warto mieć go pod ręką. Niesamowita pigmentacja!

Ocena: 5 / 5


Cardamon. Niepowtarzalny. Cardamon trafnie odzwierciedla barwę korzennej, orientalnej przyprawy, której to zapach dosłownie świdruje w moich nozdrzach! Ależ zrobiło się aromatycznie. Na pograniczu oliwkowej zieleni, a odważnej, musztardowej żółci. Nieco bardziej suchy, choć pigmentacja potrafi zwalić z nóg.

Ocena: 4 / 5


Water Ice. Odcień niewinnej, nieskalanej niebieskości. Może być ciekawym akcentem makijażu,  choć wymaga ogromnego wyczucia i klasy użytkującego, łatwo bowiem operując Water Ice o tandetny, dyskotekowy makijaż.

Ocena: 3.5 / 5


Lilac. Jasny, liliowy róż przełamany fioletem. Uroczy, niewinny, subtelny. Cudownie podkreśli brązową tęczówkę. Migocze mnóstwem srebrnych drobinek. Wyjątkowy!

Ocena: 4.5 / 5



Lollipop. Chłodny, rozbielony liliowy róż. Połyskuje powściągliwie. Stworzony dla chłodnych, i bardzo jasnych oliwkowych typów urody.

Ocena: 4 / 5


Platinum. Stonowana, roziskrzona szarość. Zachowawczy, choć urokliwy. Zdecydowanie dla chłodnych typów urody.

Ocena: 3 / 5


Mint. Kolor zmrożonej, eleganckiej i nieco zachowawczej mięty. Jeden z niewielu stonowanych odcieni zieleni, uposażonych w ogromny takt i zrównoważenie. Doskonale napigmentowany i niebiańsko roziskrzony! Stworzony dla osób, które pragną przełamać przetarte, kosmetyczne ścieżki i nieco zaszaleć w codziennym makijażu.

Ocena: 5 / 5


Lavender. Fiolet, który nie daje efektu zmęczonych, schorowanych oczu. Przepięknie podkreśla zieloną i piwną tęczówkę. Suto połyskuje srebrzystymi drobinkami. Mimo nasycenia, nie skrada całego makijażu - potrafi być powściągliwy i tajemniczy

Ocena: 4.5 / 5


Blueberry. Jagodowy granat połyskujący obficie całą feerią kolorowych drobinek. Rozpasana i zuchwała gwiazda wieczoru! Wymaga aplikacji na mokro.

Ocena: 4 / 5


Smoky. Grafitowa czerń. Stworzona dla osób, których przytłacza czerń węgielna i pragnących podkreślić linię rzęs w bardziej subtelny i stonowany sposób. Doskonała pigmentacja. Jak na tak ciemny kolor, ze Smoky pracuje się naprawdę łatwo, szybko i przyjemnie.

Ocena: 4.5 / 5


Cornflower.  Chabrowa niebieskość ze średnią ilością połyskujących drobinek. Dość suchy, osypuje się najmocniej ze wszystkich cieni Annabelle Minerals, wymaga budowania koloru. Zyskuje podczas aplikacji na mokro.

Ocena: 2.5 / 5

Cena / gramatura: 3g / 36.90 zł 

Bezproblemowa dostępność na terenie Polski. 

ARTYKUŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z MARKĄ ANNABELLE MINERALS. 

Pozdrawiam ciepło,
Ewa

36 komentarzy:

  1. Ewo, po czym poznać, że cienie prasowane się przeterminowały?
    Czy zwracasz uwagę na cechy jak: wygląd i zapach, czy kierujesz się datą ważności i liczbą przy M w symbolu-słoiczku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj cienie zaczynają drażnić mi powieki, które są dość wrażliwe i natychmiast pojawia się intensywne łzawienie, szczególnie, że mam duże skłonności do pocierania okolic oczu w ciągu dnia. Zazwyczaj z takich cieni ulatnia się specyficzny zapach zjełczałego lub subtelnie spalonego oleju. Wiem, że wiele osób poleca stosowanie cieni po terminie... bo ich data przydatności jest rzeczywiście bardzo krótka, ale badania oftalmologiczne są szczególnie restrykcyjne i jeśli chodzi o bezpieczeństwo oczu, to ma ono dla mnie pierwszorzędne znaczenie :)

      Usuń
  2. Wiaj Ewo:) co sadzisz o marce Dr. Konopka's? stosowalaś ich produkty? Maja calkiem bogata oferte, peelingi, kremy, maski - jestem ciekawa czy masz o nich jakas opinie, wyrobiona na bazie wlasnych doswiadczen? dziewczyny,a moze ktoras z Was je stosowala i podzieli sie wrazeniami? calkiem fajny wydaje sie peeling gommage, kremy tez maja ciekawe, bogate sklady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam jedynie ich peelingi, bardzo dobre produkty, zwłaszcza wersja gommage, która jest bardzo delikatna i skuteczna. Przyznam, że w pozostałą ofertę szczególnie się nie zagłębiałam, mam aktualnie dziesiątki produktów, które czekają na rzetelne testy i wypełniają one cały rok 2019 :(

      Usuń
  3. Dziękuję Ewo za ten opis! Czaiłam się od dłuższego czasu, lubię podkłady AM, a po tej analizie (i zdjęciach na skórze, bardzo pomagają) wiem już, że na pewno wezmę cappucino...i pewnie coś jeszcze ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, bardzo cieszę się, że recenzja okazała się przydatna :)

      Usuń
  4. O rajusiu! cappucino to moj faworyt,uwielbiam kolory ziemi, ale w te szare dni to az nabieram ochoty na odrobine szalenstwa.chetnie wyczarowalabym jakis makijaz z cardamonem w roli glownej - cudowny jest. Kojarzy mi sie z miodem i przytulnoscia, super, ze jest przygaszony,a nie krzykliwy i wsciekly.

    Ewo, pozwole sobie zadac pod ym wpisem pytanie odnosnie wit D3 - czy przed suplementacja w sezonie jesienno-zimowym kategorycznie trzeba wykonac badanie krwi czy w naszej szerokosci geograficznej jest to zbedne? czy jest jakas optymalna dawka, ktora zalecaja lekarze i ktora mozna zaczac bezpiecznie suplementowac bez konsultacji? Spotykam sie ze sprzecznymi opiniami - jakie jest Twoje stanowisko w tej sprawie?

    I drugie pytanie,czy testy alergiczne z krwi są miarodajne? Konkretniej mam na mysli,czy jesli wystepuje alergia na jajko(bialko i zoltko), mleko, krewetki, musztarde, gluten,owies,wieprzowine, kawe, kazeina, czy badania krwi sa w stanie to wyłapać czy niekoniecznie? gluten (niemal wszystkie zboza bg rowniez) odstawilam juz dawno temu (wyjatkiem byly rogale marcinskie na mace orkiszowej, ktore jadlam miesiac temu) i bezgltenowe platki owsiane, ktore zjadam na 2gie sniadanie (25g dziennie).

    Borykam sie z tradzikiem i prztmierzam sie do wykonania badan - jako dziecko mialam skaze bialkowa(ale to chyba normalne u noworodkow?), nie bylam karmiona mlekiem matki, kąpano mnie w rumianku ze wzgledu na rozne zaczerwienienia na skorze. Mam tez alergie na krewetki (okropne wymioty po spozyciu, ktore cudem 2razy w zyciu przezylam), po alkoholu wyskakuje mi czasem uczulenie na skorze(czerwone,rozlegle plamy). Dla przykładu - po rogalach marcinskich czulam sie OK, mimo,ze to prawdziwa bomba kaloryczna, (zboza doladowane maslem, do tego bialy mak, w ktorym nie brakuje slodyczy, bakalii i orzechow), a ostatnio po 2 kromkach domowego chleba na zakwasie czulam sie wzdeta jakbym zjadla co najmniej bochenek(do tego kolejnego dnia pojawia sie bol na ciele, przypominajacy zakwasy+zatrzymanie wody,zwlaszcza w obrebie brzucha). Poki co obserwuje swoje cialo sama, staram sie sluchac jego sygnalow, ale chcialabym Cie prosic o opinie, bo prawde mowiac nie jestem pewna, czy te pieniadze , ktore wydam na badania sa tego warte. jestes w stanie cos podpowiedziec? Panel wziewny pokarmowy niczego nie wykrył.

    Zycze Ci milego wieczoru:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie jak większość ludności białej w tej szerokości geograficznej masz niedobory witaminy D, tylko jeśli wykonasz badania labolatoryjne, to będzie Ci o wiele łatwiej uzupełnić niedobory poprzez dobranie właściwej dawki leku oraz witaminy K2, a także otrzymanie recepty na tanie i skuteczne środki suplementacyjne o statusie leku, a nie suplementu. Poza tym, niestety, ale suplementacja witaminy D nie gwarantuje prawidłowego wysycenia komórek tym hormonem, a wysokie wartości tej witaminy są rzeczywiście wyjątkowo toksyczne dla zdrowia.

      Nie są miarodajne, materiał DNA ulega mutacjom i modyfikacjom przez całe życie, podobnie jak układ immunologiczny, badania alergiczne są miarodajne jedynie w przypadku silnych skaz, które zazwyczaj dają silne i jednoznaczne objawy. Żaden test alergiczny nie potwierdzi nadwrażliwości na dane pożywienie, a wytworzone przeciwciała wcale nie muszą sugerować alergii - np. alergia na jajka może być alergią na niektóre aminokwasy białka kurzego, które było spożywane 15 lat temu, natomiast jajka z innej hodowli możesz tolerować doskonale i będą sprzyjać utrzymaniu zdrowia przez bogactwo substancji odżywczych.

      Skaza na białko kurze to akurat najczęstsza skaza noworodkowa, jak najbardziej moze mieć jedynie charakter przejściowy - białko kurze wymaga szeregu skomplikowanych działań enzymatycznych, których tak młody organizm po prostu jeszcze nie wytworzył.

      Tę reakcję może tłumaczyć nie tyle co alergia na zboża, ale osłabione procesy trawienne, zwłaszcza odcinek dwunastniczy i wstępujące części jelita cienkiego. Domowe pieczywo, zwłaszcza, jeśli było pełnoziarniste, jest bardzo ciężkostrwane, zboża posiadają ciężkie otoczki (pełen przemiał), które wymagają sprawnego układu pokarmowego oraz intensywnej mobilizacji endokrynnej, by wydzielić odpowiednią ilośc hormonów. Niestrawione resztki pokarmowe intensywnie fermentują w dystalnych częściach jelita, co powoduje wzdęcia, gazy, bolesność. Możliwe również, że borykasz się z przerostem flory bakteryjnej w jelicie cienkim (SIBO), taka ilość węglowodanów oraz bakterii fermentacji mlekowej nasila objawy choroby. Pieczywo jasne trawi się znacznie szybciej i łatwiej, to może być także objaw nieswoistego zapalenia jelit - tak ciężki posiłek obciąża jelita, a także wymaga przejścia pełnej drogi przez pasaż jelitowy, tłuszcze i proste cukry trawią się w inny sposób, stąd lepsze sampoczucie po spożytym posiłku.

      Moim zdaniem warto wprowadzić dietę eliminacyjną, a przy gruntownych reakcjach jelit na dane pożywienie wykonać po prostu badanie obrazowe jelit.

      Usuń
  5. Mam mega dziwne pytanie, ale odważe się je zadać,Ewo! Z góry chce uprzedzić życzliwe komentarze,że to blog o pielęgnacji i tego typu pytania powinny być zadawane. Blog Ewo to dla wielu czytelników kopalnia wiedzy na tematy dotyczące nie tylko urody,ale przede wszystkim zdrowia-dla mnie rowniez. Dlatego mam mocno nietypowe pytanie na temat nocnego bruksizmu i paraliżu sennego/przysennego. Bliska mi osoba zgrzyta zębami podczas snu i tuż przed zasnieciem, a od czasu do czasu dopada ja paraliż (niezdolność wykonania ruchu przy pełnej świadomości, ciało jakby zalane gipsem). Kiedy napomknela o tym lekarzowi rodzinnemu, stwierdził,ze tak się zdarza,se widocznie jest przemeczona. Problem w tym,że zgrzytanie ma miejsce prawie co noc, nawet jeśli sen trwa 8h między 22-6. Paraliż na miejsce rzadkiej, np.2-3 razy w miesiącu, zazwyczaj na początku tygodnia). Wiem,że interesujesz się Ewo neurologia i psychologia-czy posiadasz wiedzę na temat tych zjawisk? Czy to jakieś zaburzenia czy raczej sytuację, którymi nie należy się przejmować? Wiem,że ścisk zębów w trakcie nocnego bruksizmu jest mega silny, więc namawiam ja na wizytę u dentysty w celu zrobienia nakładek, aby żeby się nie ścierały, żeby jakoś zamortyzować ten ciężar. Pozdrawiam,julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za literówki. No i pozjadalo mi gdzieniegdzie słowa na początku wiadomości.

      Usuń
    2. Hej Anonimie,
      znajoma (z zawodu psychoterapeutka) ma bruksizm i po prostu nosi nakładki. Zawsze, nawet wyjazdach itp.

      Usuń
    3. O!właśnie te nakładki to świetna sprawa - koniecznie muszę ją namówić, aby wybrała się do dentysty - szkliwo chyba mocno dostaje "po dupie" od tych zgrzytów, no i zęby się ścierają. nawrt jesli teraz tego nie widzi,to za pare lat na pewno bedzie dostrzegac mocna roznice.

      dzieki anonimku:)

      Usuń
    4. Profilaktycznie rzeczywiście bardzo pomocne są nakładki, podczas nocnego bruksizmu dochodzi do intensywnego ścierania szkliwa. Namawiam jednak do poszerzenia diagnostyki, zazwyczaj silne zgrzytanie zębami i paraliż senny jest wynikiem zaburzeń przedniego płata przysadki mózgowej i podwzgórza, może być to również powiązane z nadreaktywnością szyszynki, warto zadbać o wysoką higienę snu, by dochodziło do prawidłowego uwalniania melatoniny. Polecam w szczególności aromaterapię.

      Jeśli to młoda osoba, może ma jakieś problemy? Bruksizm to częsta zmora zamkniętych w sobie dzieciaków, które no cóż, bywają okrutne. Nie każdy potrafi przepracować efektywnie własne emocje i podczas snu wyłączają się już wszelkie możliwe mechanizmy obronne...

      Usuń
  6. Ewa, czy znasz kosmetyki Deutus, zwłaszcza kremy? Wiem, że to kolejna linia Sylveco, z których kremami jakoś mi nie po drodze. Moja mieszana rogowaciejąca cera niezbyt lubi te tłuściochy. Niestety nie mają próbek, ale ostatnio w zielarni spróbowałam odrobinę na wierzch dłoni z testera i wydaje się, że nie są tłuste, dość ładnie się wchłonął. Ciekawa jestem czy masz o nich jakieś zdanie?
    Podobne pytanie o serum Bielenda Botanic formula z czarnuszką i czystkiem - polecasz? :)
    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ale nie. Po wcześniejszych doświadczeniach z Sylveco nie mam zamiaru testować tego typu produktów na własnej skórze.

      Nie znam tej formuły, z serii botanicznej polecam śmietanki myjące :)

      Usuń
  7. Ewunia, za Twoją radą kupiłam cudowny krem Lush botanicals in the air. Z ogromną przyjemnością i świetnymi efektami na skórze zużyłam dwa opakowania, dziękuję :) Jakiś czas temu producent podniósł cenę, i mimo, że aktualnie trwa promocja, to w tym momencie krem jest poza moim zasięgiem finansowym, a właśnie rano dobiłam dna w buteleczce:( Czy mogłabyś polecić coś z niższej półki cenowej, co mogłoby sprawdzić się podobnie? (cera niewiele ponad 30+, szybko się zanieczyszczająca, z tendencją do rogowacenia i odwadniania i podrażnień). Będę bardzo wdzięczna :)
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ciężko polecić mi coś podobnego, podobny typ produktów posiada Jan Barba. Bardzo dobre formuły kremów posiada również marka własna e-naturalne, Lynia, szczególnie wersja śliwkowa.

      Usuń
  8. Ewo, chciałam zapytać, co myśleć o wszelkich peptydach dodawanych do kosmetyków?
    Niektóre źródła piszą, że tylko bardzo drogie kosmetyki zawierają w sobie peptydy, które cokolwiek skórze dają. Tymczasem są sera z peptydami tzw. biomimetycznymi kosztujące ok. 30 zł za sporą buteleczkę.
    Czy peptydy to tylko takie hasło, które ma przyciągnąć klienta?
    Jeśli znasz jakiś godny polecenia kosmetyk (krem, serum) na twarz, to będę wdzięczna za odzew.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peptydy stosowane w kosmetykach działają tylko na wierzchnią warstwę naskórka, tj, wygładzają go, dając efekt przyjemnej, miękkiej, zadbanej skóry. Większość ich właściwości, o jakich piszą producenci, dotyczy działania podskórnego, wówczas takie peptydy mają zmienione właściwości chemiczne.

      Usuń
  9. Hej Ewo, jaki podkład poleciłabyś dla takiego koloru cery https://goo.gl/images/RvpB9L mam dosłownie identyczną, tylko niestety bardziej zaczerwienioną. Silnym podtonem jest tu oczywiście żółć, ale ciekawa jestem jak określiłabyś poziom jasności? Niestety taki już mój urok, że przez ten nieszczęsny żółto-zielonkawy ton nigdy nie mam porcelanowej cery, pomimo maniakalnego unikania słońca i rozjaśniania. Stąd pytanie numer dwa: jak się malować, żeby chociaż trochę zniwelować żółtość i podkreślić bladość?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale nie doradzę koloru podkładu na podstawie zdjęcia z internetu bez punktu odniesienia. Każdy monitor i nośnik może przekłamywać kolory. Podkład należy dobierać na żywo, w oświetleniu dziennym.

      Żółć możesz przygasić fioletem ultramarynowym, ale nie wiem czy to jest dobre rozwiązanie - zamiast wyglądać promiennie i zdrowo, Twoja skóra będzie przygaszona i schorowana...

      Usuń
  10. Ewo, ja z taką wątpliwością.
    Weźmy na przykład taki krem jak RedBlocker. Ot, zwykły krem na naczynka (moim zdaniem bardziej on pachnie, niż nawilża). Ma on w składzie Ethylhexyl Methoxycinnamate. Z tego co mi wiadomo, jest to filtr chemiczny. Występuje na 8-9 miejscu w składzie. Czy używając tego kremu mam się obawiać, że filtr ten się rozłoży i skórze zaszkodzi? Czy jest go tak mało, że można pominąć tę wątpliwość?
    Było to takie ogólne pytanie o filtry chemiczne, które właściwie prawie wszędzie są pakowane, w różnych ilościach.
    Z góry dziękuję za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będzie posiadał jakiś potencjał alergiczny i oksydacyjny, EM stosuje się w niewielkich ilościach. Wybierając kosmetyki, które mają być na skórze przez co najmniej 6-8h i codziennie lub bardzo często, lepiej unikać tego typu składników.

      Usuń
  11. Ewo, we wrześniu zeszłego roku rozpoczęłam kuracje Atredermem, która przyniosła bardzo dobre rezultaty, w maju zmian było już malutko, dermatolog na lato przepisała Skinoren który stosuje od czerwca w duecie z tonikiem z glukonolaktonu rano ( z Twojego przepisu oczywiście ;) ). Jestem bardzo zadowolona z rezultatów, twarz jest czyściutka. Tylko nie wiem jak długo mogę tego duetu używać? Czy twarz się nie przyzwyczai? Może powinnam zmienić tonik na inny kwas, albo stosować kwas solo? Albo wgl coś innego? Boje się, że jak zupełnie odstawie to wszystko wróci i nie wiem co robić. Poradzisz coś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz po prostu zmniejszyć częstotliwość stosowania tych środków. Lepiej jest stosować takie środki rzadziej i nie dopuszczać do rozwoju toksycznego dla skóry trądziku zapalnego niż borykać się z trądzikiem zapalnym lub patologicznym rogowaceniem.łojotokiem, które również niszczy skórę i przyspiesza procesy starzenia.

      Usuń
  12. Ewuniu, kiedyś w komentarzach napisałaś, którą aptekę internetową polecasz i w której często się zaopatrujesz. Nie mogę sobie jednak przypomnieć, czy to była melissa, czy gemini.
    Z góry dziękuję za odpowiedź. Proszę nie potraktować mojego komentarza jako jakąś reklamę czy coś w tym stylu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kojarzę, że Ewa pisała, że w aptece Gemini kupuje.

      Usuń
    2. Hej, z tego co pamiętam Ewa pisała o Gemini - skojarzyłam bo sama często tam kupuję :) Choć niekiedy w innych aptekach wychodzi taniej, zależy od produktu.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Dzięki, dziewczyny (no, w każdym razie Czytelnicy).
      Fakt, i tak warto polować na przeceny i darmowe przesyłki itd.
      Dzięki bardzo.

      Usuń
    4. Apteka gemini, często też kupuję stacjonarnie w apteka waw na Świętokrzyskiej 20 :) Na gemini opłaca się szczególnie kupować dermokosmetyki.

      Usuń
  13. Jak zawsze recenzja pięknie rozbudowana :)
    Dziewczyny proszę o rady, cera staje się Saharą na zimę! W okresie ciepłym nie mam problemów z nawilzeniem, pojawiły się dopiero ok dwóch tygodni temu :/
    Stosuję krem Make Me BIo orange energy, ma on w sobie sporo olejkow. Czy powinnam wiec stosować więcej substancji nawilzajacych, czy moze jednak jeszcze więcej tłustych? Może polecacie tresciwsze kremy, dla skory z niedoskonalosciami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie na razie ulgę przyniósł krem hydrain 3, przeciwzmarszczkowy. Też mam Saharę ale reguluję skórę, więc raczej mnie ten krem nie zapycha. Natomiast tak teraz, jak i kiedyś bez regulowania cery, jesienią i zimą rzeczywiście przesusza się skóra bardzo. Policzki aż bolą od tego i są czerwone.

      Usuń
    2. To nieprawdopodobne i raczej mało kto zwraca na to uwagę ale ogromne znaczenie może mieć w przesuszu i wywoływaniu podrażnień skóry twarda woda prosto z kranu.
      Warto podczas mycia lub chociaż po myciu przepłukać skórę twarzy jakimś naparem (np. siemię lniane, rumianek, cokolwiek byle nie czarna herbata czy inne ściągające zioła). Może być nawet sama PRZEGOTOWANA woda, w temp. pokojowej.
      Spróbujcie tego, to bardzo pomaga.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Dzięki za podpowiedzi:)

      Usuń
  14. Ewo,
    chciałam zapytać, co sądzisz o suplementacji hormonów roślinnych w okresie pomenopauzalnym i jeszcze przed wkroczeniem w ten okres życia kobiety ale już jedną nogą w przekwitaniu.
    Pomyślałam sobie, że skoro hormony utrzymują nie tylko jędrność skóry (chodzi mi tu o płeć piękną, nie zgłębiałam przyczyn zmarszczek u facetów) ale też trzymają w ryzach pękające raz po raz naczynka (wielokrotnie sama pisałaś, że rosacea u wielu zaczyna się po menopauzie), to może nie HTZ ale fitohormony wewnętrznie lub nawet zewnętrznie jakoś by tej flaczejącej rumianej i bolącej skórze pomogły.
    Jeśli znajdziesz chwilkę, to proszę o odzew.

    Naprawdę uwielbiam Twojego bloga, choć nie zawsze zgadzam się z Tobą.
    Można rzec, że sprawdzam prawdziwość treści tutaj zawartych na własnej skórze, tj. sprawy z filtrami, zapętlanie się i inne takie.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.
    :-*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ewo, bardzo ciekawi mnie Twoje zdanie o rodzajach pieczywach (po przeczytaniu komentarza troszkę wyżej).

    Jakie Ty jesz pieczywo? Białe, ciemne?
    Na drożdżach czy na zakwasie?

    Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii.
    Ze względu na trądzik MYŚLĘ, że drożdże mi jednak szkodzą. A Tobie?

    Rozwiniesz swoją myśl jeśli chodzi i zalety jak i wady jasnego i ciemnego pieczywa?

    Z góry bardzo dziękuję, pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na Twoją odpowiedź :)

    Karola

    OdpowiedzUsuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!