08:14

#4 Podstawy pielęgnacji | Alginat (maski algowe typu peel off)


Maseczki algowe typu peel off swoją charakterystyczną konsystencję i unikatowe właściwości, zawdzięczają zastosowaniu alginatu, który jest ich głównym składnikiem oraz jednocześnie bazą - jest to ekstrakt pozyskiwany naturalnie z alg morskich (naturalny polisacharyd) w postaci soli sodowej kwasu alginowego. Mimo że nazwa brzmi dość skomplikowanie, alginat jest naturalną substancją żelującą (tworzy roztwór koloidalny), zagęszczającą i stabilizującą, działa bardzo podobnie do gumy ksantanowej. Dzięki tym właściwościom oraz polisacharydowej budowie, wykazuje on doskonałe właściwości wiążące wodę, zmiękczające, a także tworzy ochronny film powlekający, chroniący przed nadmierną utratą wody, więc doskonale nawilża skórę oraz wspaniale współpracuje z emolientami, wzmacniając efekt nawadniający.

Mnogość składników aktywnych, takich jak minerały, polifenole, węglowodany, lipidy oraz doskonałe właściwości dotleniające, świetnie regenerują i odżywiają naskórek, a także działają antybakteryjnie i przeciwgrzybiczo.

W dzisiejszych, już czwartych podstawach pielęgnacji, dowiesz się dlaczego warto wprowadzić maseczki algowe do pielęgnacji, jaka jest różnica między alginatem, a algami morskimi (a jest dosyć spora, bowiem każdy okład zapewnia inne efekty końcowe oraz jest inaczej tolerowany przez ludzki naskórek), jak stosować maseczki algowe typu peel off, jakich efektów możesz się spodziewać podczas regularnego stosowania okładów, jakie są skutki niepożądane oraz kiedy należy ich unikać. Zapraszam do dłuższej, mam nadzieję, interesującej lektury.

RÓŻNICE MIĘDZY ALGINATEM, A ALGAMI MORSKIMI

Są ogromne, począwszy od procesu produkcji (choć na pewnym etapie zasadniczo niczym się nie różni), a skończywszy na zastosowaniu i przeznaczeniu pielęgnacyjnym. Przede wszystkim algi są surowcami wyjątkowo wymagającymi, gdzie najważniejszym kryterium ich działania jest zachowanie standardów wysokiej jakości: pochodzenia, czystości produkcji alg, ich wydobycia, techniki suszenia (i sproszkowania), bowiem tylko produkt pewnej i wysokiej jakości zapewnia odpowiednie działanie, szczególnie pod względem mineralizującym, oczyszczającym i detoksykującym. Wydobyta alga jest suszona najczęściej w naturalny sposób, na słońcu, choć producenci zapewniający najwyższą jakość alg (szczególnie suplementów, przeznaczonych do użytku wewnętrznego), stosują opatentowaną metodę, która pozwala zachować znacznie wyższą ilość wartości odżywczych -  algi są suszone bezpośrednio po zebraniu, w niskiej temperaturze, z 1% zawartością tlenu. W ten sposób alga zachowuje większość swoich właściwości i nie traci zatrważającej ilości składników biologicznie aktywnych, które identyfikują jej działanie na organizm oraz skórę. Do tego momentu proces produkcji alginatu i alg jest identyczny.

Dla czystych, nieprzetworzonych alg charakterystyczny jest ich mało przyjemny, czasami wręcz odpychający i wyjątkowo intensywny, rybi zapach. Jest to także produkt sypki, ale mający sproszkowaną, nierównomierną strukturę, można w nich wyczuć choć delikatną ziarnistość. Cząsteczki takich alg są duże i nienaruszone, tym samym produkt jest nierównomierny, może wywoływać podrażnienia (przez wysoką czynność biologiczną), alergie i mocno wysuszać. Charakterystyczny jest również intensywny i barwiący, naturalny kolor glonów - od żółci, po zieleń i brąz. Są bardzo bogate w minerały i barwniki (antyoksydanty). W zależności od metody suszenia i rozdrobnienia, algi mogą być bardziej miałkie, jak i bardziej grudkowate, natomiast nigdy nie są mocno pyliste i kremowe - są to cechy alginatu. Czyste algi doskonale mineralizują i oczyszczają skórę, a także zwiększają metabolizm komórkowy, dlatego sprawdzają się w pielęgnacji skóry z nadmiarem tkanki tłuszczowej, cery zanieczyszczonej, tłustej, trądzikowej - ale w kierunku tłustej.

Algi zmikronizowane są już produktem przetworzonym, dlatego nie są tak bogate w substancje aktywne biologicznie oraz będą wykazywać znacznie słabsze właściwości oczyszczające, detoksykujące, poprawiające mikrokrążenie. Aby glony suszone stały się alginatem, wykorzystywana w ich produkcji jest niezmienna wciąż metoda z początków lat 60., polegająca na poddawaniu alg różnicy ciśnień w bębnie próżniowym, podczas mikronizacji, komórki alg zmieniają swoją strukturę (na zewnątrz), a po opatentowanej metodzie próżniowej, są jednakowe, proszek jest bardzo delikatny, odczuwalnie kremowy, wyjątkowo sypki i jedwabisty w dotyku. Niszczone są wtedy odżywcze otoczki komórek, więc alga traci swój charakterystyczny zapach oraz kolor. Gotowy alginat pachnie bardziej morzem, świeżym wiatrem, bardzo neutralnie. Wykazuje również zupełnie inne właściwości pielęgnacyjne - kwas alginowy powleka skórę poprzez tworzenie roztworu koloidalnego (żelu), przez zniszczenie otoczek komórkowych, algi zmikronizowane doskonałe nawilżają, zmiękczają, odżywiają i koją, doskonale sprawdzając się w pielęgnacji cery wymagającej. Metoda produkcji zmniejsza ryzyko uczuleń oraz występowania podrażnień, ponieważ końcowy produkt nie jest aż tak aktywny biologicznie. Mimo że alginat nie posiada tak dobrych właściwości oczyszczających, doskonale utrzymuje prawidłowy poziom nawodnienia, wzmacnia naturalną barierę ochronną naskórka, ma silne właściwości przeciwzapalne i znacznie lepiej sprawdza się w pielęgnacji skóry bardziej wrażliwej, problematycznej, wymagającej delikatnego efektu oczyszczenia z działaniem kojącym. Sprawdza się również nierzadko lepiej od tradycyjnych alg w pielęgnacji cery z trądzikiem.

Różnice między alginatem, a algami, są zatem spore. Mimo że ich pochodzenie jest identyczne, mikronizacja alg zmienia trwale ich właściwości, dlatego produkty są stosowane w zupełnie innym celu i w zupełnie odmiennych formach pielęgnacji. Dzisiejszy artykuł jest poświęcony maseczkom typu peel off oraz powstał we współpracy z marką kosmetyków naturalnych Nacomi, która oferuje genialnej jakości tytułowy alginat. Póki co, jest to najbardziej komfortowa i bezproblemowa w stosowaniu baza algowa peel off, znacznie przewyższa gabinetowe algi, jakie było mi poznać, a wisienką na torcie jest doskonała stacjonarna dostępność produktów - począwszy od aptek, sklepów z naturalnymi kosmetykami i zielarskimi, skończywszy na drogeriach Hebe. Zachęcam do odwiedzin oraz zakupów w sklepie internetowym producenta, szczególnie, gdy cenisz naturalne składniki w pielęgnacji skóry, bowiem Nacomi oferuje mnóstwo ciekawych kosmetyków, w naprawdę atrakcyjnych cenach.

KORZYŚCI PŁYNĄCE ZE STOSOWANIA ALGINATU

Jak już napisałam, komórki alg poddane metodzie próżniowej, są bardziej uzewnętrznione, pozbawienie ich otoczek, bogatych w substancje aktywne (głównie barwniki, które działają silnie oczyszczająco, detoksykująco i antyoksydacyjnie), niweluje wysokie ryzyko alergii, pojawienia się rumienia, podrażnień i uczuleń, ale również pozbawia algi swoich charakterystycznych, głęboko oczyszczających i detoksykujących właściwości. Nie ma jednak nad czym rozpaczać, ponieważ alginat dzięki obróbce wykazuje niesamowite, choć zupełnie odmienne, właściwości. Aktywną biologicznie i jedną z najważniejszych substancji  zawartych w maseczkach typu peel off jest krzem - dzięki zmianie budowy komórek, staje się bardzo dobrze przyswajalny - przygasza stany zapalne, wycisza i koi naskórek, uelastycznia go i ujędrnia, a jednocześnie reguluje pracę gruczołów łojowych. Alginat wykazuje głównie właściwości nawilżające, powlekające i ochronne. Mimo że jest to produkt przetworzony z większą ilością etapów produkcji, jest on nadal bogaty w związki aktywne, szczególnie w lipidy i witaminy (głównie z grupy B, które regulują pracę gruczołów łojowych, wspomagają gojenie się naskórka, działają przeciwzapalnie i pobudzają zdolności regeneracyjne), które znajdują się w komórkach alg. Z tego też prostego względu tradycyjne algi nie są w stanie tak pięknie odżywić, ujędrnić i zmiękczyć naskórka jak gotowe algi zmikronizowane. Dodatkowo nie śmierdzą, a mają przyjemny, neutralny, lekko słony zapach.

Alginat jest stosowany bardzo często w pielęgnacji skóry uwrażliwionej, cienkiej i delikatnej. Brak różnych struktur komórkowych i bogactwo związków łagodzących wraz ze zdolnością do tworzenia roztworów koloidalnych, jest wykorzystywane szczególnie pozabiegowo w celu wzmocnienia nawilżenia skóry oraz jej ukojenia, np. po zabiegach intensywnie oczyszczających skórę.

Algi zmikronizowane nie wywołują alergii i podrażnień. Są bardzo dobrze oczyszczone, dlatego ryzyko wystąpienia uczulenia jest nikłe, wręcz zerowe. Nie bez powodu alginat jest stosowany nawet na naskórek intensywnie podrażniony i uwrażliwiony, ponieważ wykazuje wyjątkową zdolność wspomagającą gojenie, odbudowę naturalnej bariery ochronnej i silnie łagodzi, dając efekt chłodzenia. Dodatkowo bardzo fajnie liftinguje i nawadnia cerę, dlatego sprawdzi się znacznie lepiej w pielęgnacji cery dojrzałej, z widoczną utratą elastyczności, zmarszczkami oraz na skórze odwodnionej powierzchownie.

Ogromne znaczenie ma przede wszystkim zdolność takich alg do silnego wiązania wody, kwas alginowy tworzy roztwory podobne do żelu, przez co doskonale nawadnia naskórek, ale może również tę wilgoć wyciągać, jeśli naskórek nie zostanie należycie zabezpieczony lub sam w sobie jest bardzo suchy (dotyczy to odwodnienia głębokiego, kwas alginowy sprawdza się wzorcowo w pielęgnacji skóry powierzchownie odwodnionej). Tutaj bardzo ważne jest przestrzeganie zasad stosowania maseczek tego typu oraz umiejętne wplatanie ich w pielęgnację.

Alginaty tworzą na skórze koloidalny film, który po pewnym czasie zastyga, tworząc plastyczną, łatwo usuwalną warstwę - tym grubszą, im więcej nałożymy gotowego roztworu na skórę. W tym czasie algi, przez swoje malutkie, zmikronizowane cząsteczki odżywiają i nawilżają głęboko naskórek, a zapewniony, koloidalny film oraz zawarte lipidy, są niezbędne w aktywnym transporcie substancji, zapewniając jednocześnie niezbędną okluzję i domykając wszystkie aktywne związki wewnątrz naskórka (chronią przed nadmiernym parowaniem wody). Po zastosowaniu takiej maseczki, skóra powinna być od razu widocznie odżywiona, uspokojona i delikatnie wilgotna. Nie jest to tylko działanie powierzchowne, dlatego skóra po takim zabiegu jest bardzo delikatna, widocznie i odczuwalnie bardziej elastyczna oraz zbita.

Mikronizowane związki bez większych przeszkód wnikają w cement międzykomórkowy, dlatego nie mają one działania doraźnego, chwilowego, a są w stanie zapewniać efekt długofalowy, szczególnie przy regularnym stosowaniu takich okładów. Wiele zagubionych osób, zadaje często przewijające się pytanie - jak nawilżać skórę, gdy mam jednocześnie dużą tendencję do zatykania porów? - odpowiadam, zacznij od maseczki algowej typu peel off i zredukuj wysuszanie skóry w innych krokach pielęgnacyjnych.

Alginaty wymagają nawet krótszej ilości czasu stosowania (chyba, że nałożymy go bardzo dużo, wówczas czekamy, aż roztwór ściągnie się całkowicie) - ze względu na intensywniejsze działanie odżywcze oraz zastygające (i jednocześnie brak możliwości ich ponownego zwilżania). Biorąc pod uwagę specyfikację alginatu, nie należy utrzymywać go ciągłej wilgotności, co jest wyjątkowo komfortowe, ponieważ podczas takiego zabiegu możemy robić coś innego.. albo nie robić kompletnie nic, przeznaczając tę chwilę tylko dla siebie. Działanie polega właśnie na tym, aby pracować taką ilością wody, jaka została dodana do proszku na samym początku (zupełnie odwrotnie jest w przypadku alg tradycyjnych). Z tego powodu kluczowe jest dostarczenie prawidłowej ilości wody poprzez łączenie jej we właściwej proporcji z alginatem, aby mogły one wytworzyć pożądany przez plastyczny roztwór, nie zastygać nadmiernie, nawadniać skórę, a następnie bezproblemowo związać się w postaci giętkiego, łatwo usuwalnego płata.

Dobrej jakości alginat, powinien być bardzo dokładnie zmikronizowany, wtedy najlepiej łączy się z wodą (bez tworzenia grudek) nawilża i koi, jak i żeluje - jest wyjątkowo plastyczny, jego konsystencję można modyfikować nawet po dodaniu kolejnej już porcji wody, nie spływa nadmiernie oraz nie zastyga całkowicie na skorupę, a tworzy plastyczną, milutką w dotyku ściągniętą zawiesinę. Po zdjęciu alginatu, czuć dokładnie jak bardzo jest delikatny i wręcz wilgotny, podobnie jak naskórek, który po jego zastosowaniu nie powinien być ani lepki, ani wysuszony, a łagodnie mokry od nawodnienia, gładki i bardzo przyjemny w dotyku. Dobre algi wysychają umiarkowanie (dzięki temu wspaniale nawilżają i zmiękczają skórę) oraz przynoszą pożądane efekty już po pierwszym zabiegu.

Alginat nie powoduje skutków ubocznych podczas stosowania, oczywiście przy zachowaniu podstawowych zasad jego użytkowania, ale na skórze mocno pobudzonej, rozregulowanej i zaczerwienionej, bez właściwego przygotowania naskórka pod roztwór koloidalny kwasu alginowego, może on nasilać niepożądane objawy. Może również okazać się za lekki mimo uprzednich modyfikacji, co jest możliwe przy bardzo wysokim zapotrzebowaniu na okluzję -w końcu jest to kosmetyk sypki i zastygający, wiążący wodę. To zupełnie normalne, ponieważ alginat nie zapewnia mocnej okluzji jak emolienty tłuste, a jego kontakt ze skórą jest znacząco ograniczony.

Alginat jest jednym z niewielu, uniwersalnych surowców kosmetycznych, który sprawdza się na większości rodzajów i typów skóry, a efekt końcowy można modyfikować za sprawą stosowanych kosmetyków - zarówno przed, jak i po zabiegu, a także w trakcie, gdy roztwór zawiera dodatkowe substancje aktywne. Maski algowe tego typu można stosować nawet na delikatne partie twarzy, gdzie skóra jest cieńsza - bruzdy nosowo-wargowe, obszar pod nosem, okolice pod oczami. Nie wzmagają ich wrażliwości i odbarwiania się.

Alginat można stosować z powodzeniem u osób uczulonych na algi morskie. Genialnie sprawdza się także w pielęgnacji wymagających okolic oczu. Ze względu na zupełnie odmienne właściwości i efekt pielęgnacyjny, alginatu powinni spróbować szczególnie Ci, u których nie sprawdzają się tradycyjne, suszone algi morskie, na przykład powodują rumień i podrażnienia.


PRZEZNACZENIE / MIEJSCE ALGINATU W PIELĘGNACJI SKÓRY

Maseczki opierające się na alginacie, można stosować jako pierwszy krok, przygotowujący skórę na dalsze etapy, jedyny ostatni lub też kończący zabieg bardziej rozbudowanej pielęgnacji. Wszystko zależy od aktualnej kondycji skóry oraz efektów, jakie chcesz za ich użyciem osiągnąć.

Pierwszy krok w pielęgnacji. Algi zastosowane w ten sposób, doskonale przygotowują cerę na dalsze zabiegi, skóra jest porządnie nawodniona, delikatnie rozpulchniona, gotowa na dalsze kroki pielęgnacyjne. Maseczka algowa nałożona przed złuszczaniem (w tym bardziej inwazyjnymi zabiegami), znacznie łagodzi efekty niepożądane, a przy tym zwiększa przenikalność substancji aktywnych, co pozwala na zastosowanie niższego stężenia danej substancji.

Ostatni krok w pielęgnacji. Maski algowe są pielęgnacją samą w sobie, jeśli skóra wymaga dobrego nawilżenia i uprzednio została zabezpieczona lub gdy nie potrzebuje i została jedynie łagodnie oczyszczona, okład z alginatu może zastąpić pozostałe produkty pielęgnacyjne.

Ostatni z poprzedzającą, rozbudowaną pielęgnacją (intensywnie natłuszczającą lub drażniącą i potencjalnie wysuszającą, na przykład zabiegi kwasowe). Algi mogą być również stosowane doraźnie, po zabiegach, które uszkodziły naskórek (oczywiście przed bezpośrednim zabezpieczeniem emolientami), doskonale łagodzą podrażnienia i skrócą rekonwalescencję, zmniejszając ryzyko powikłań pozabiegowych. Mogą również wzmocnić działanie innych kosmetyków pielęgnacyjnych, stosowane na przykład po bardziej odżywczych konsystencjach, które zapewniają głównie okluzję (w połączeniu z alginatem, dadzą razem intensywnie nawadniający efekt).

Algi mikronizowane to nie tylko świetna substancja nawadniająca i zmiękczająca, ale również doskonały nośnik substancji aktywnych. Alginat doskonale redukuje tłustość kosmetyków, pochłania tłuszcz i przy tym wiąże wodę, więc może być elementem pielęgnacji i bardziej skomplikowanych typów skóry, które wymagają ekstremalnego, ale jednocześnie i nietłustego nawilżenia, ale również zda egzamin przy pielęgnacji skóry niewymagającej, stosowany samodzielnie, w połączeniu z wodą, wówczas też będzie świetnie nawilżał. Świetnie działa w połączeniu z substancjami tłustymi, pozwala przemycić maksymalną ilość nawilżenia i natłuszczenia w bardzo lekkiej formie. Działanie maski można dowolnie modyfikować, na przykład efekt oczyszczający można wzmocnić dodatkiem olejków eterycznych lub naturalnych naparów o działaniu ściągającym, a przy skórze, która jest nadwrażliwa i szybko się wysusza, dodać większą ilość witaminy E bez obaw o zatykanie porów.

Alginat to także naturalna substancja zagęszczająca, którą można wykorzystać w domowych kremach. Ma ona znikome właściwości komedogenne i może z powodzeniem zastąpić emulgatory w lekkich formułach, na przykład przy produkcji domowych kosmetyków typu żel-krem.

GRUPA DOCELOWA

Maski algowe peel off doskonale sprawdzą się w pielęgnacji skóry mniej oraz bardziej wymagającej. Zapewniają świetne nawilżenie i zmiękczenie, a jednocześnie przyspieszają gojenie i wspomagają leczenie trądziku. Można je wpleść spokojnie z bardzo dobrym skutkiem do pielęgnacji większości typów i rodzajów cery, w tym wrażliwej i delikatnej, bowiem algi mikronizowane poprzez maluteńkie cząsteczki, są bardzo łagodne i delikatne dla skóry,  a także nie wymagają dodatkowego kontaktu z wodą - wystarczy je ściągnąć. Polecam je szczególnie skórze trądzikowej z aktywnymi zmianami zapalnymi - alginat pięknie przygasza ropne niedoskonałości, nie narusza zmian, ponieważ nie trzeba go spłukiwać i trzeć skóry, a do tego doskonale odżywia i ujednolica naskórek. Zawsze, gdy moja cera ma gorsze dni, aplikuję na skórę maseczki algowe typu peel off - mają tak wielofunkcyjne działanie, że skóra po ich zastosowaniu nie tylko jest zmiękczona, gładka i delikatna, ale widocznie uspokojona i złagodzona, a wypryski znikają szybciej niż po wysuszających preparatach przeciwtrądzikowych.

U KOGO SIĘ NIE SPRAWDZĄ

Samodzielnie nie sprawdzą się na typach skóry, które wymagają mocnego odżywienia oraz mają problem z bardzo szybko odwadniającym i rogowaciejącym naskórkiem, ponieważ będą za lekkie. W takim przypadku należy ich działanie modyfikować poprzez pielęgnację przed okładem oraz po. Jeżeli okażą się za lekkie, wówczas najlepszym produktem do pielęgnacji okażą się maseczki kremowe, które zapewniają niezbędny, ochronny woal.

Po lewej: suchy alginat, po prawej: odpowiednio rozcieńczone algi

SPOSOBY PRZYGOTOWANIA I STOSOWANIA MASECZEK ALGOWYCH TYPU PEEL OFF

Ogromne znaczenie, bezpośrednio wpływające na efekty po okładzie, ma sposób ich przygotowania. Wiele osób pozostaje niezadowolonych z ich działania, zarzucając im odwodnienie, pieczenie, rumień, przyczyną jest najczęściej nie wymagająca skóra, ale niewłaściwe i nieumiejętne stosowanie masek typu peel off.

Po pierwsze, należy zdać sobie sprawę, że maseczka tego typu zastyga i jej kontakt ze skórą jest ograniczony. Jeżeli masz głęboko odwodnioną skórę lub Twój naskórek wymaga mocnego zabezpieczenia, maseczka algowa stosowana samodzielnie, bez żadnego uprzedniego powlekania (na przykład kremem o cięższej konsystencji aplikowanego pod okład, olejem naturalnym, witaminami tłuszczowymi A, D, E, K lub bezpośrednim wzbogaceniem okładu w wymienione związki), nie zapewni Tobie tego, czego oczekujesz - przyniesie komfort tylko podczas kontaktu alg ze skórą, zaś po zabiegu może nasilić wysuszenie naskórka. Już samo zastyganie okładu alarmuje, że jest to nawilżenie z gatunku lekkich i polegające na wymianie wodnej oraz wiązaniu wody, a nie natłuszczeniu. Film koloidalny, który tworzy alginat chroni przed przesuszeniem oraz odpowiednio nawodni skórę potrzebującą wodnego nawilżenia bez żadnej tłustej warstwy, nie zapewni jednak natłuszczenia i niezbędnego woalu przy skórze wymagającej takiego działania.

Po drugie, algi mikronizowane nie zawierają dużej ilości substancji tłuszczowych, posiadają lekką, sypką i miałką postać. Jeżeli Twoja skóra bardzo szybko się odwadnia, jest głęboko odwodniona i zbyt lekkie konsystencje nasilają odwodnienie, tym samym powodując podrażnienia, rumień i swędzenie - do alginatu należy dodać substancje tłuszczowe (co dodatkowo ułatwi jego ściąganie) albo zabezpieczać uprzednio skórę przed nałożeniem maseczki. Pomijanie tego kroku zwaloryzuje wysuszenie.

Po trzecie, przy bardziej skomplikowanych typach urody, alginat nie powinien być zwieńczeniem pielęgnacji, a przygotowaniem na następne, a sam naskórek powinien być właściwie przygotowany pod okład (delikatnie oczyszczony, ewentualnie zabezpieczony). Nie ma też co oczekiwać cudownego nawilżenia przez produkt proszkowy z wodą, jeżeli skóra nie ma w wystarczającej ilości własnego, naturalnego tłuszczu i ulega błyskawicznemu wysuszeniu. Bardzo wiele osób krzywdząco ocenia właściwości nawilżające maseczek algowych, właśnie przez niewłaściwe przygotowanie skóry do takiego zabiegu i poprzestaje w tym momencie na ich stosowaniu.

Alginat jest już gotowym do użycia produktem, którego nie należy dodatkowo niczym rozcieńczać, oprócz prawidłowej ilości fazy wodnej. Każdy dodatek substancji dodatkowych dodawanych w większej ilości - na przykład glinek, alg tradycyjnych, wpływa realnie na konsystencję produktu i może spowodować lub też utrudnić jego wiązanie się z wodą. Alginat będzie trudny do spłukania i nie stworzy plastycznej maseczki, którą będziesz w stanie zdjąć.

Po zapoznaniu się z powyższymi, kluczowymi informacjami, możesz przejść do części czysto praktycznej, w której omówię jak właściwie przygotować taki produkt oraz jakie należy zachować środki ostrożności. Alginat jest substancją wiążącą, dlatego realny wpływ na jego wiązanie i tym samym działanie, będą miały czynniki, które nie mają aż tak dużego znaczenia przy stosowaniu tradycyjnych alg, a mianowicie: temperatura wody, jej stosunek do alginatu, nałożenie odpowiednio grubej ilości produktu, określony czas trzymania oraz właściwy sposób usuwania ich ze skóry.

Konsystencja produktu ma być gładka, pozbawiona grudek, śliska, błyszcząca. Nawet przy nierównomiernej aplikacji na skórę, po kilku sekundach alginat powinien bardzo fajnie scalać się ze skórą i tworzyć pełną, kryjącą, przyjemnie wilgotną maskę. Bez żadnych prześwitów. Może delikatnie podsychać na brzegach, ale nie za bardzo - gdy maska tworzy ciągnącą, suchą skorupę, nakładasz jej zdecydowanie za mało. Takie właściwości zapewnia jednak tylko i wyłącznie prawidłowo przygotowany roztwór. Wszelkie grudki, zbyt rzadki alginat albo zbyt gęsty, nie będzie wykazywał tak doskonałych właściwości plastycznych!

Po lewej: chwilę po nałożeniu alginatu, po prawej: po około 5-7 minutach

Używaj materiałów obojętnych chemicznie. Szkło, ceramika, porcelana. Mają śliską, nieprzylegającą, gładką powierzchnię oraz zapewniają pełne bezpieczeństwo i skuteczność podczas stosowania produktów, które są bogate w minerały i związki aktywne. To bardzo ważne. Stosowanie niewłaściwych naczyń, nie tylko zobojętni chemicznie bogate w składniki algi mikronizowane (szczególnie krzem!), ale również napotkasz spore trudności z domyciem takiej powierzchni po przygotowanej maseczce.

Właściwie przygotowana skóra. Nie każdy jest w stanie nałożyć alginat na nagi naskórek i cieszyć się ich cudownymi właściwościami nawilżającymi. Jeżeli Twoja cera szybko się wysusza i jednocześnie podrażnia od zbyt lekkich konsystencji, pamiętaj, aby zawsze nałożyć cięższą , kremową lub olejową formułę tuż przed nałożeniem okładu - najlepiej bezpośrednio na skórę, metodą tradycyjną, rozcierającą. Dodatkowo ułatwi to zdejmowanie alginatu.

Aplikacja alginatu na niczym niepokrytą skórę. Jeżeli potrzebujesz niewiele nawilżenia lub bardzo dobrego nawodnienia ale ze znikomą ilością okluzji - możesz stosować maseczki algowe bez obaw, pomijając dodatek substancji dodatkowych pielęgnację przed- i po-zabiegową. Z pewnością algi zapewnią Tobie odpowiednią dozę nawodnienia oraz pozostawią wilgotną, pięknie nawilżoną cerę. Algi stosowane w ten sposób lepiej oczyszczają cerę, ale mogę również i mocniej ściągać skórę. 

Odpowiednia temperatura wody. Optymalna temperatura dla alginatu waha się w granicach temperatury pokojowej do 36-38 stopni. Powyżej tej wartości, algi będą błyskawicznie żelować i zastygać, co uniemożliwi ich aplikację na skórę, a ich usunięcie ze skóry i z innych powierzchni będzie bardzo trudne. Zdaję sobie sprawę, że jest to reakcja automatyczna przy czyszczeniu wszelkiego pochodzenia zabrudzeń, gdy zazwyczaj pod wpływem ciepła stają się słabiej skoncentrowane i łatwiejsze do usunięcia. Alginat najłatwiej jest usunąć wodą o temperaturze pokojowej, a nawet odczuwalnie zimną lub ewentualnie poczekać do zastygnięcia roztworu i usunąć go manualnie, delikatnie zwilżonym gazikiem nitkowanym. I nie, nie jest to wina producenta i nieudanej formuły, tylko specyfika surowca, który wykorzystał w swoim produkcie. Drugą, niemniej ważną kwestią jest materiał, w jakim rozrzedzisz alginat. Jak już napisałam wyżej, do tego typu zabiegów stosuje się materiały obojętne chemicznie, które mają z reguły śliską powierzchnię - ceramika, porcelana, szkło. Alginat nie będzie do nich tak przylegał jak do plastiku, drewna, kamienia i jednocześnie nie zareaguje z nimi chemicznie, tracąc swoje właściwości.

Za zimna woda zastosowana do rozrobienia maski, może spowodować grudki i niedokładne rozpuszczenie proszku. Przy maseczkach algowych Nacomi nie ma tego problemu i nierzadko łączyłam proszek z hydrolatem wyciągniętym prosto z lodówki, ale wiem, że przy innych produktach typu peel off (w szczególności gabinetowych), problem, niestety, pojawia się. Wtedy należy bardzo szybko ogrzać taką mieszankę (np. położyć na naczynie z gotującą się wodą ) i intensywnie mieszać. Często jednak mieszanka jest już nie do odratowania, dlatego należy pilnować temperatury i trzymać się zaleceń producenta.

Właściwe proporcje alginatu i wody. Każda maseczka algowa wymaga innych proporcji, dlatego często robię to na oko, mniej więcej na 2 łyżki alginatu daję łyżeczkę wody. Konsystencja powinna być gęsta, plastyczna, niespływająca. Nie powinna ani przelewać się między palcami, ani nie przypominać gęstej pasty.

Nie czekaj, mieszaj. Jeżeli będziesz przestrzegał wszystkich wymienionych procedur, ale nie wymieszasz alginatu od razu z wodą lub nie zrobisz tego wystarczająco szybko, może on po prostu zastygnąć, pojawiają się grudki, struktura maseczki nie będzie jednolita, nie będziesz w stanie zaaplikować takiego okładu na skórę i jedyną, słuszną decyzją, pozostanie umieszczenie go w koszu na śmieci. Przy alginacie trzeba postępować szybko, pewnie, sprawnie. Tylko to gwarantuje idealną konsystencję produktu!

Wystarczająca ilość aplikowanego alginatu. Nie oszczędzaj, bo będziesz tego bardzo żałować. Alginat musi być nałożony w odpowiedniej, dość grubej, ale nie przesadnej ilości, aby mógł się on właściwie związać i łatwo usunąć ze skóry. Na tym polega właśnie jego działanie - jedynie właściwa ilość produktu pozwala na utworzenie delikatnego, błyszczącego, wilgotnego płata. Przy zbyt małej, skąpej i wyjątkowo oszczędnej ilości, alginat zwyczajnie zastyga, tworzy białą, trudno usuwalną skorupę, którą należy usunąć manualnie, najlepiej zwilżonym gazikiem nitkowanym. Taki okład zamiast nawilżać, będzie wysuszał i drażnił skórę.

Określony czas trzymania alginatu. Jest zależy od ilości alginatu, średnio od 15 do 30 minut. Przetrzymywanie okładu nie nawilży lepiej Twojej cery, a może zacząć ją podrażniać i wysuszać.

Baw się! Do sypkiego alginatu możesz dodawać Twoje ulubione związki aktywne, które są stosowane w małej ilości - ekstrakty, niewielkie ilości kwasów, witaminy, olejki eteryczne. Pamiętaj, że gdy zdecydujesz się na ich zastosowanie, dodawaj przed dodaniem do alginatu wody. Okład bardzo szybko zastyga, dlatego każda zwłoka przed jego aplikacją, spowoduje jego zgęstnienie i możesz mieć spore trudności z jego aplikacją i następnie usunięciem ze skóry. Nie wspomnę już o dokładnym wymieszaniu substancji z okładem. Będzie to niemożliwe przy takiej konsystencji.

Odpowiednie zdejmowanie okładu i usuwanie ewentualnego zastygniętego roztworu koloidalnego. Aby ułatwić sobie ten cały proces, można zabezpieczyć skórę substancjami tłustymi lub przy bardzo małym zapotrzebowaniu na okluzję - dodać niewielkiej ilości tłuszczu w wybranej formie do maseczki. Niemniej, najważniejsze jest otrzymanie właściwej, plastycznej, podatnej konsystencji, przestrzeganie czasu trzymania okładu oraz aplikacja odpowiedniej, dość sporej ilości alginatu. Alginatu nie należy spłukiwać wodą, a zdejmować delikatnie palcami. Dobrze przyrządzona maseczka schodzi tak naprawdę sama bez większych problemów. Skóry nie trzeba już potem dodatkowo oczyszczać i tonizować.

Ewentualnie pielęgnacja po zabiegu. Skóra po zdjęciu maseczki może być pozostawiona sama sobie, jeżeli jest odpowiednio zmiękczona i delikatna, ale jak najbardziej maseczki typu peel off mogą posłużyć jako nośnik dla innych substancji i tuż po zdjęciu okładu - można pielęgnować skórę następnymi preparatami, w zależności od zapotrzebowania na emolienty, mogą być to konsystencje od lekkich, aż po cięższe, odżywcze kremy i oleje oraz masła. Jeżeli zdarzy się, że Twój okład zaschnie za skorupę - zwilż gazik lub szmatkę o ręcznikowej strukturze i wykonaj delikatne, okrężne ruchy.


MASKI ALGOWE TYPU PEEL OFF MARKI NACOMI

Jest to jeden z najbardziej przyjemnych alginatów, jaki zdążyłam poznać i twierdzę tak od kilku długich miesięcy, odkąd poznałam maseczki algowe typu peel off marki Nacomi w niezobowiązujący, kompletnie niepowiązany z marką sposób.

Główne i moim zdaniem najważniejsze cechy tych maseczek to ich doskonały sposób rozdrobnienia i plastyczność, dzięki temu są bajecznie proste w obsłudze i nie wymagają szczególnej wprawy i obycia przy takich konsystencjach. Maski doskonale wiążą wodę i nawet gdy doleję za dużo wody, mogę bez większych komplikacji dodać ponownie alginatu i nie ryzykuję nagle utratą całego produktu, a bywa tak przy produktach gabinetowych, między innymi marki APIS, Bielenda oraz Norel. Okład nie zastyga za szybko, więc nie muszę być Chuck’iem Norrsiem, aby go idealnie wymieszać i rozprowadzić na skórze. Nie jestem także wyjątkowo restrykcyjna co do temperatury wody, bo alginat doskonale reaguje nawet z bardziej zimnym strumieniem i zachowuje przy tym swoja jednolitą konsystencję. To jest właśnie produkt dla początkujących, ale też wymagających prostoty działania. Nie ma nic gorszego jak upierdliwe, ciężkie w obsłudze kosmetyki, a i takie przewijały się przez moje ręce.

W maseczkach zachwyca doskonała plastyczność. Nie tworzą żadnych grudek i są jedwabiście gładkie w dotyku, i nawet podczas ich niedokładnego rozprowadzania, gdy mam jakieś mało estetyczne prześwity gołej skóry, alginat spływa w taki sposób, że po kilku sekundach mam idealnie rozprowadzony produkt, bez żadnych nierówności i nie wiadomo czego. Schodzi idealnie równomiernie, i z ręką na sercu, jest to jedyny produkt tego typu, których schodzi mi jednym płatem. Nie rozrywa się i nie ucieka.

Po zdjęciu okładu ze skóry, jest on mocno wilgotny. Skóra jest porządnie nawilżona i gładka. Efekt będzie różny na różnych typach i rodzajach cery, ale na moją skomplikowaną skórę maseczki algowe peel off Nacomi działają super i bardzo je lubię. Nie bez przyczyny polecam je klientom moich prywatnych konsultacji, to świetne produkty.

Od siebie gorąco polecam wersję borówkową, która moim zdaniem jest najlepsza z całej oferty. Super też się sprawdza wersja łagodząca oraz przeciwtrądzikowa - i tą ostatnią bardzo polecam teraz, gdy jest coraz cieplej. Fantastycznie chłodzi, ale bez efektu bólu i tymczasowej niepełnosprawności, jaką powoduje u mnie czysty olejek miętowy. Jeżeli szukasz czegoś chłodzącego, ale w przyjemny sposób, to polecam sięgnąć właśnie po wersję przeciwtrądzikową, która jest genialna w tym celu i używam jej nałogowo, odkąd tylko wyszło rażące słońce. Daje natychmiastowe ukojenie i zmniejsza obrzęki, chociaż jest polecana dla cery z trądzikiem, może być stosowana na każdym typie i rodzaju cery. Najlepiej także oczyszcza. I nie nasila rumienia.

Efekty? Na pewno jest to świetny sposób na nawilżenie skóry bez jednoczesnego jej tłuszczenia. Jeśli potrzebujesz czegoś super lekkiego, ale jednocześnie intensywnego, co naprawdę nawilża i nie na godzinę, czy góra dwie, tylko na kilka dni, to bardzo polecam alginat, można nim bezkompromisowo wyrównać nawilżenie i podregulować cerę. Skóra pięknie się wygładza, jest bardziej zbita i jędrna, pory nie mają wielkości wulkanicznych kraterów, tylko początkowo są delikatnie rozpulchnione, a potem pięknie ulegają stopniowemu obkurczeniu. Dodatkowo okłady genialnie łagodzą i koją cerę, przyspieszają gojenie wyprysków, zauważyłam, że regularnie stosowany alginat znacząco zmniejsza tendencję do bliznowacenia skóry. To jedyna maseczka, jaką nałożę na skórę zmienioną zapalnie, ponieważ jest najmniej inwazyjna i nie wymaga żadnego tarcia i pocierania, a dodatkowo wcale się nie lepi i nie muszę siedzieć jak na szpilkach w oczekiwaniu na wysyp. Wypryski po zastosowaniu alginatu są od razu podsuszone i nie tak zaognione. Na pewno z maseczek algowych będą zadowoleni fani lekkiej pielęgnacji, ale zapewniam, że można tak wpleść je w pielęgnację, że sprawdzą się i na typach skóry, które wymagają jednoczesnego odżywienia. Na pewno o maseczkach algowych Nacomi napiszę i polecę je nie raz, bo to świetne jakościowo kosmetyki, dodatkowo produkowane i sprzedawane przez polskiego producenta. Nie musiałam więc uruchamiać moich pokładów wyobraźni, żeby jakoś wybrnąć, bo kosmetyki bronią się absolutnie same, a wzajemna współpraca nie ma żadnego wpływu na moją opinię. Nie polecam kiepskich produktów, które nie spełniają moich oczekiwań.

Produkty Nacomi dostępne są dosłownie wszędzie. W Warszawie, w ponad połowie miejsc w których bywam, widzę produkty Nacomi. Nawet w mojej małej mieścinie, w której nie mogę dostać czekolady powyżej 80%, bo to jest aż tak egzotyczny produkt, dostrzegam na półkach kosmetyki polskiej marki, serio, mówię poważnie. On-line, maseczki algowe, możesz kupić między innymi w sklepie internetowym producenta. 

Jeżeli chodzi o wydajność i cenę, to moim zdaniem stosunek jest jak najbardziej ok. Nie widzę większego sensu, nie znając właściwości produktu, zamawiania półlitrowych słojów gabinetowych alg i potem jest płacz nad rozlanym alginatem, że są grudki, całość zastyga i robi się paskudna breja, która musi trafić do kosza. Taka ilość, jaką oferuje Nacomi (42g), wystarczy, żeby poznać produkt na wylot i ocenić realnie jak wpływa na skórę. Cena waha się od 14 do 20 złotych. Opakowanie starcza mi na 6-7 ,a nawet 8 obfitych aplikacji, to bardzo dobry stosunek cenowy, zwłaszcza biorąc pod uwagę przyjemność ich stosowania i efekt pielęgnacyjny, jaki zapewniają.

ARTYKUŁ JEST SPONSOROWANY PRZEZ MARKĘ KOSMETYKÓW NATURALNYCH NACOMI. AKTYWNA WSPÓŁPRACA NIE MA NAJMNIEJSZEGO WPŁYWU NA MOJĄ KOŃCOWĄ OPINIĘ NA TEMAT OFEROWANYCH PRODUKTÓW. O TYM JAK TRAKTUJĘ WPISY SPONSOROWANE, DOWIESZ SIĘ WIĘCEJ TUTAJ>

Pozdrawiam serdecznie,
Ewa

100 komentarzy:

  1. Ewo, mam pytanie odnośnie terminu ważności...Zakupiłam jakiś czas temu algi (mazidła) i tak stoją nieotwarte, a termin ważności do końca kwietnia... Przeoczyłam. Podobnie z maseczką w proszku z alginatem (otwarta). Czy można je jeszcze stosować? Z racji tego, że to substancja w proszku? Z góry dziękuję za odpowiedź.
    Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na własną odpowiedzialność możesz, jeżeli przechowywałaś te algi z dala od słońca, w suchym miejscu, to powinny być zdatne do użytku, aczkolwiek nie biorę odpowiedzialności za ewentualne efekty niepożądane :)

      Usuń
  2. Nie pierwszy raz widzę, że to borówkowa najlepsza. Może wreszcie spróbuję, bo zawsze, z przyzwyczajenia, kupuję żurawinową. Akurat u mnie nie widzę żadnego wpływu na stany zapalne, ale uwielbiam właśnie ten efekt wilgotnej, milusiej skóry. Jestem w tej grupie trudnej i łatwiej odwadniającej się, więc zawsze potem kładę nawet leciutki krem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj też kłaść krem pod algi - takie połączenie genialnie zmiękcza cerę :)

      Usuń
  3. Witaj! Mam takie pytanie, trochę nie za bardzo w temacie..
    Czy sól (zwykła, kuchenna) może być dobra do peelingów? Jej drobinki są znacznie łagodniejsze dla skóry i lepiej przylegają do niej niż klasyczne np cukrowe. Tylko nie wiem, czy sól sama w sobie nie wysuszy naskórka?
    Oraz czy mogłabyś polecić bardzo dobry krem pod oczy? Kiedyś, któraś z dziewczyn pytała o to, a ja głupia zapomniałam pod którym postem. Szukałam długo ale nie mogłam znaleźć.. Potrzebuję czegoś mocno odżywczego.. :)
    Z góry dziękuję za odpowiedź!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz zastosować sól, ale chlorek sodu jets silnie drażniący, więc może pojawić się spore zaczerwienienie i podrażnienie w miejscu stosowania. Jeżeli szukasz czegoś miałkiego do ciała, polecam korund lub o wiele delikatniejszy peeling skały wulkanicznej, choć ten drugi lepiej sprawdza się w pielęgnacji twarzy.

      Jeżeli chcesz coś odżywczego i okluzyjnego, polecam Antipodes Kivi, aktualnie testuję krem pod oczy Stardust Lush Botanicals i też bardzo fajnie się sprawdza, ale ma już znacznie lżejszą konsystencję i niebawem podrzucę go mamie, aby sprawdzić, jak zadziała na skórze bardziej wymagającej. Antipodes to takie gęstawe masełko, bardzo dobre do pielęgnacji bardzo wymagających okolic oczu.

      Usuń
    2. Jeżeli szukasz właśnie jw. masełkowego kremu pod oczy to polecam również Paula's Choice Resist Anti Aging eye cream nie znika mi spod oczu tak jak np. te z Sylveco (mówię o tym pod oczy i o tych cięższych do twarzy z betuliną). :)

      Usuń
    3. Dla mnie Antipodes kiwi był za słaby, a też szukałam czegoś odżywczego. Lepszy juz był firmy Nacomi krem arganowy.

      Usuń
  4. Kochana Ewo, przepraszam, że nie piszę odnośnie tematu. Mam 21 lat, cerę trądzikowa, naczynkowa i bardzo wrażliwą. Kupiłam ostatnio macerat z (olej) z kasztanowca z mazidel, ponieważ czytałam na Twoim blogu, że może pomóc na cienie pod oczami. Z czym mam go zmieszać i jak go użyć? Czy na rumień też może pomóc? Bardzo proszę Cię odpowiedź, mam strasznie wrażliwą cerę i boję się, że mnie podrażni. Co jeszcze może mi pomóc wzmocnić moją problematyczna skórę? Czy olejek lniany może pomóc? Jak go użyć? Niestety żadnego kremu z apteki nie mogę użyć, bo od razu mam wysyp krost :( Proszę o pomoc. Pozdrawiam, wierna fanka Ciebie i Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli kremy powodują u Ciebie nasilenie trądziku, to niestety, stosowanie olejów także spowoduje podobną reakcję. Macerat możesz łączyć z kremami, albo np. nakładać nierozcieńczone na skórę, a następnie aplikować tytułowe maseczki algowe, świetnie sprawdzają się w pielęgnacji okolic oczu.

      Jeżeli sińce mają u ciebie przyczynę wewnętrzną, to niestety, pielęgnacja nie zapewni Tobie oczekiwanego efektu. Na pewno bardzo polecam mój eliksir z witaminami, mogą też się sprawdzić żele pozabiegowe, np. arkana, które bardzo dobrze niwelują obrzęki i hamują stan zapalny, a więc obkurczają naczynia krwionośne. Podaję także link do mojego eliksiru:
      http://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2017/01/zrob-to-sam-wspaniay-odzywczy-eliksir-z.html

      Usuń
  5. Mam bodajże pezeciwtradzikową i jestem bardzo zadowolona :) ostatnio była na nie promocja w hebe, musze spróbować tej borówkowej. Z mojej strony pytanie, czym ją mieszać? Tak samo jak w przypadku glinek, nie powinno się pewnie używać metalowych sztućców, tak? Jak na złość nie mam w domu żadnych szklanych ani porcelanowych łyżek :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wyjdę na mało higieniczną, ale ja je mieszam paluchem, tak jets najprościej i najwygodniej :D Można też gmerać szklaną szpatułką lub drewnianym patyczkiem jednorazowym :)

      Usuń
    2. też mieszam palcem :D miałam chyba dwa opakowania borówkowych alg i pewnie kupię następne jak będę w Hebe, a może zaryzykuję i kupię też wersję do cery trądzikowej :)

      Usuń
    3. Bardzo polecam, cudnie chłodzi i przy tym nie powoduje rumienia :)

      Usuń
  6. Ewo, czy będziesz recenzować olejki do demakijażu Nacomi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wiem, na pewno planuję podstawy pielęgnacji z olejkami myjącymi, a być może olejki Nacomi zrecenzuję jako oddzielne produkty, nie zawierają one emulgatorów, więc wymagają innego stosowania i sprawdzą się na zupełnie innych typach skóry, które bardzo źle reagują nawet na emulgację, nie tylko detergenty ;)

      Usuń
  7. Używam wersji żurawinowej i bardzo ją lubię, muszę spróbować innych :)

    Ewo, z polecenia lekarza podaje mojemu dziecku preparat z wit c w kropelkach, i zastanawiam się, czy mogłabym go wykorzystać w pielęgnacji twarzy? Wklejam skład:
    Substancją czynną leku jest kwas askorbowy w ilości 100 mg w 1 ml kropli.
    Pozostałe składniki (substancje pomocnicze) to: glicerol, disodu edetynian, woda oczyszczona.
    Ewentualnie konkurencyjny preparat, może będzie lepszy? 1ml roztworu (ok. 20 kropli) zawiera 100 mg kwasu askorbowego, Substancje pomocnicze : glicerol 87%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, możesz stosować, tylko taki produkt będzie bardzo lepki. Kiedyś Pani Basia podawąła mnóstwo receptur na takich kropelkach, kiedy półprodukty były jeszcze ciężko dostępne. Ja jestem bardziej polecam witaminę C albo liposomalną albo tetraizoplatyminian askorbylu, są najbardziej stabilne i wystarczy je dodawać do kosmetyków, które zawierają fazę tłuszczową :)

      Usuń
    2. Z ciekawości spróbowałam wczoraj i miałaś racje, niestety bardzo się kleiło, nie wytrzymałam i musiałam zmyć po kilkudziesięciu minutach... pozostaje mi dorzucić wit c do następnego zamówienia na stronach z polproduktami :) ja bardzo polubiłam właśnie zwykły kwas askorbinowy, bo efekty są widoczne dosłownie po kilku dniach! Przy serum z olejowa forma wit c nie widziałam tak spektakularnych efektów, ale może przy dłuższym używaniu lepiej by się sprawdziła?

      Usuń
    3. Ta w formie tłuszczowej przynosi trochę inne efekty, również rozjaśnia skórę, ale bardziej ją napina i nawilża. Kwas askorbinowy za to najlepiej wybiela naskórek, ale może też jednocześnie sprzyjać powstawaniu przebarwień.

      Usuń
    4. Ewo, pozostając w temacie witaminy C i zahaczając o popularne ostatnio kosmetyki the ordinary, co myślisz o tym preparacie
      https://cosibella.pl/product-pol-773-The-Ordinary-Ascorbyl-Tetraisopalmitate-Solution-20-in-Vitamin-F-Olejek-z-Witamina-C-i-F.html
      20% stężenie witaminy c to dużo, ale lepiej by się sprawdził w walce z przebarwieniami, niż produkty bazujące na olejowej formie witaminy c o mniejszym stężeniu? Nie wiem tylko, jak z potencjalnym zapychaniem, moja cera nie jest typem potrzebującym dużej dawki okluzji... Jestem ciekawa, co myślisz :)

      Usuń
  8. Zapomniałam napisac, ze z Nacomi bardzo fajny jest tez aktywator do maseczek - namiętnie dodaje go do wszystkich maseczek glinkowych, błotnych, alg. Sprawdza się u mnie lepiej, niż woda, czy hydrolaty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Zerknę na niego :) Marka ma bardzo ciekawą ofertę, sporo produktów mnie interesuje.

      Usuń
    2. To prawda, fajnie, ze polskie marki kosmetyczne stają się coraz lepsze :)

      Usuń
  9. Ewo, Twoje rady poprawiły stan moje skóry o 50%, gdy odkryłam Twojego bloga. Do perfekcji wciąż dąże, ale póki co idzie lato, więc kwasy w kąt. Chciałabym teraz przetestować kwas azelainowy, najlepiej w formie toniku, ale nigdzie nie mogę znaleźć przepisu. Mam w domu prócz k. azelainowego, kwas laktobionowy, mocznik, d-panthenol, wit b3, alantoine, k. alfa-liponowy, wit C, eco konserwant, glukonolakton, k. salicylowy, gliceryne, mleczan sodu, k. hialuronowy potrójny , wodę demineralizowana i papierki lakmusowe. Czy zrobię z tego tonik (niekoniecznie ze wszystkiego) i w jakich proporcjach (ile gramow), oraz jaka kolejność dodawania składników. Toniki sklepowe mi nie służą. Rano używam toniku z glukonolaktonem i w pielegnacji chcę go połączyć z tonikiem azelainowym. Ewo, pomożesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwas azelainowy nie jest rozpuszczalny w wodzie, albo trzeba umieścić go w glikolu lub innym rozpuszczalniku i następnie rozproszyć w wodzie, albo postawić na azeloglicynę - wodną formę kwasu azelainowego, łagodniejszą, wymagającą (lekko kwaśnego) neutralnego lub zasadowego pH.

      Niestety posiadając takie półprodukty, nie utworzysz toniku z kwasem azelainowym, rozpuszcza się on w tłuszczach. A w kontakcie z wodą, nawet gdy jest rozpuszczony w glikolach, lubi się wytrącać. Ja bym postawiła na azeloglicynę + np. glukonolakton (po 5%) do tego jakieś 2-3% witaminy B3 i z 0.5% alantoiny i masz fajny tonik :) Polecam całość zrobić na hydrolacie różanym, aby mieć pewność, że azeloglicyna będzie stabilna (gluko może nieco zakwasić roztwór na tradycyjnej wodzie).

      Wszystkie wartości miarowe obliczysz w kalkulatorze stężeń :)
      http://zachowajwlosy.pl/kalkulator.htm

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ewo, czy można takie algi stosować podczas kuracji izotekiem ?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, są nawet wskazane, drażnią skórę mniej niż tradycyjne algi, błota i glinki oraz nie odwadniają tak cery, a jest to ważny aspekt przy kuracji Izotekiem :) Dodatkowo świetnie regenerują naskórek, to jedna z najdelikatniejszych form oczyszczając-nawilżających, skóra nie jest drażniona ani poprzez algę zmikronizowaną, a dodatkowo sam okład nie wymaga zmywania i niepotrzebnego tarcia.

      Alginat nie nasila również rogowaceń. Polecam spróbować włączyć je do pielęgnacji, mogą spisać się idealnie :)

      Usuń
  12. A ja mam pytanie dotyczące peelingu z kwasem azelainowym :) Właśnie go odkryłam i pierwszy raz zrobiłam na PEG-400. Chciałam się upewnić czy wszystko wyszło w porządku, bo nałożony na twarz tworzył takie tłuste kropelki, a nigdy nic nie robiłam na tym rospuszczalniku... Na początek zrobiłam 10% stężenie i zmyłam wodą bez nutralizacji. Nie było żadnych podrażnień więc następnym razem zrobię 20% :) czy na tym rospuszczalniku można robić peelingi z innych kwasów (np salicylowy)? Alkohol aż pali moją skórę a kwasy kiedyś miałam robione u kosmetyczki w wysokich stężeniach ale były na innym rozpuszczalniku, niestety nie wiem jakim..
    A po maseczke jutro pędze do hebe bo akurat coś takiego chodziło mi po głowie przez promocje w Rossmannie :)
    Pozdrawiam, Agnieszka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można robić, jak najbardziej, szczególnie na tych kwasach, które są rozpuszczalne w tłuszczach. Tylko przy stosowaniu wyższych stężeń KA oraz innych kwasów (np. z grupy BHA), należy pamiętać o neutralizacji.

      Może robiła to na glikolu propylenowym, PEG-400 jest dość tłusty, stąd te kropelki.

      Usuń
  13. Świetny post! Pozytywnie działa na mnie położona pod algi maska tolpy peeling hydroenzymatyczny. Nie wiem czy dobrze robię ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli widzisz tylko pozytywne efekty, to wszystko jest w porządku ;)

      Usuń
  14. Hmm te z Nacomi ok, tylko szkoda, że dodają zapachy do nich albo olejki eteryczne, ale chyba rumiankowa i oliwkowa nie mają. Te z Ziaji pro mają większą pojemność i podobnie się sprawują. Mam właśnie taką fajną gumową miskę, którą wystarczy powyginać - a alginat sam schodzi po wyschnięciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to nie jest minus, sama jeszcze dodaję do tych masek olejków eterycznych, lepiej wtedy oczyszczają pory. Ale to faktycznie minus dla alergików i osób z nadwrażliwą cerą.

      Usuń
  15. Droga Ewo, drogie czytelniczki, czy macie może opinie na temat serii wzmacniającej z Vianka? Mam cerę naczynkową, z tendencją do szybkiego odwadniania i zanieczyszczania. Zainteresowało mnie zwłaszcza serum z azeloglicyną oraz żel enzymatyczny z bromelainą. Stosowałyście już? Będę wdzięczna za wszelkie uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej.Ja od kilku tygodni używam na dzien kremu z tej serii wzmacniającej Vianka,na dzień.Ten krem jest po prostu wspaniały.Mam nadzieje,ze nigdy nie przestana go produkować,bo nie planuje sie z nim rozstawać:) Spodziewałam sie jakiegos tlustego,ciezkiego mazidla,ale jest leciutki,szybko sie wchlania i po przetestowaniu wielu kremow na dzien,ciesze sie,ze trafilam wreszcie na cos,co mi podeszlo.Ja go bardzo polecam:)
      I dziekuje Ci przy okazji strasznie,za wzmianke o serum z azeloglicyna - nie mialam pojecia,ze Vianek ma taki produkt,a od kilku tygodni juz szukam czegos z azeloglicyna lub kwasem azelainowym,bo niestety to jedyne substancje,ktore toleruje moja naczynkowa,acz nadal tradzikowa i wrazliwa skora twarzy.
      Zastanawia mnie tylko,czy kwas migdalowy ktory jest w skladzie tego serum z azeloglicyna,to jest tam tylko jako regulator ph,czy tez jest go tam wiecej i pelni funkcje zluszczacza.Mam nadzieje,ze to pierwsze:)
      M

      Usuń
    2. Ja również dziękuje za wskazanie serum z vianka - do tej pory myślałam że jest tylko serum z dr Medica z azeloglicyną (seria naczynka i trądzik), teraz będę miała trudny wybór co kupić ;)

      Usuń
    3. Niestety nie znam tych produktów, nie przepadam za polskim Sylveco i nie odpowiadają mi ich formuły kosmetyczne, szczególnie te do pielęgnacji twarzy.

      Usuń
  16. Witaj Ewo,
    Czy uważasz, że baza do podkładu z kolorówki Primary Foundation Base Mix nadaje się do cery tłustej?
    INCI: Sericite Mica - Magnesium Myristate, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Silk Powder, Magnesium Stearate, Allantoin.
    Niestety zrobiony na tej bazie podkład mineralny strasznie potęguje tłustość mojej cery i znika ekspresowo z twarzy. Monika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, to sucha baza, jeżeli podkład szybko znika z Twojej skóry, widocznie potrzebujesz bardziej kremowego przygotowania skóry. Suchy proszek odwadnia skórę i wzmaga tym samym łojotok. Baza bazuje także na mice, a miki są słabo przyczepne do skóry i nie działają absorbująco, możliwe, że lepiej sprawdziłaby się u ciebie np. krzemionka albo baza na bazie glinek.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. A jaki podkład proponowalabyś dla mnie? Jakiś bardziej kremowy np. Ecolore? Bazę glinkową mam i używam.
      Monika

      Usuń
    3. Może Annabelle Minerals są bardziej kremowe? Może Neauty? Poczekajmy na odp. Ewy :) Tako tylko sugeruję.

      Usuń
    4. Moniko, z kremowych polecam Neauty oraz Pixie Cosmetics w formule Amazon Gold ;)

      Usuń
  17. Podziwiam Twoją wiedzę i Twoje wpisy! Trafiłam tutaj niedawno i jestem pod wrażeniem. Dla mnie to zupełnie nowe podejście. Jeszcze niewiele rozumiem, ale chcę z pewnością wprowadzić zmiany. Od wielu lat borykam się z trądzikiem, głównie zaskórnikowym. Mam zaskórniki otwarte i zamknięte, z przewagą tych drugich, przez co struktura twarzy wydaje się nierówna. Przeszłam wiele kuracji przeciwtrądzikowych, stosowałam wszelkie retinoidy zewnętrzne (bez większych rezultatów). Na postawie Twoich wpisów jestem pewna, że mam łojotok. Moja skóra świeci się już ok. 15 minut od nałożenia makijażu. Póki co chciałabym zmienić trochę swoją pielęgnację. Przestawienie się na mycie dwufazowe- najpierw Babydream fur Mama/ emulsja Alterra, potem żel Facelle. Następnie tonizacja- woda różana/pomarańczowa. Jeżeli chodzi o nawilżanie to nadal nie wiem, na co postawić. Może żel aloesowy? Moja cera mimo że jest tłusta, często ma przesuszone miejsca.Poza tym rano zawsze stosuję filtry ( akutalnie Vichy, ale zmienię, na któryś polecany przez Ciebie). Wrócę też do makijażu mineralnego. Nie wiem też jakich peelingów enzymatycznych używać, jak często? Może jednak wybiorę peeling z płatków owsianych? Niestety nie do końca jeszcze wiem, jakie zmiany wprowadzić, a chciałabym bardzo pozbyć się zaskórników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam trochę zbyt mało informacji. Na pewno jak masz przesuszoną skórę, spróbowałabym w pierwszej kolejności oczyszczać skórę jednoetapowo (np. kremy oczyszczające lub olejki myjące) i ewentualne domywanie ich akcesoriami (np. szmatką). Spróbowałabym w pierwszej fazie nie tonizować również skóry. Żel aloesowy w takiej konfiguracji może wysuszac cerę, dlatego spróbowałabym podratować nawilżenie maseczkami w hydrożelu - polecam szczególnie te marki Whamisa.

      Więcej informacji mogę udzielić, niestety, po dokładnym zapoznaniu się z Twoją historią, można się do mnie zgłosić prywatnie na e-mail w celu zasięgnięcia porady :)

      Usuń
  18. Ewo, skąd masz informacje o ochronie ppd polecanego przez Ciebie kremu Aknicare spf 30? Na opakowaniu w aptece nie znalazłam żadnej informacji od producenta, jedynie stara wersja kremu na wizażu zawiera informacje o ppd 20. Miałam próbkę z serii rosacure i miał przyjemną, lekką konsystencje z poślizgiem.
    Nie mogę się doczekać recenzji filtra avene i porównań do antheliosa - przyznam szczerze, że nie wiem który z nich kupić.

    Poza tym muszę się wygadać by oszczędzić mężowi narzekań na cerę ;) Ewo, masz fantastyczny blog, nie znalazłam podobnego w sieci, widać ze jesteś mądrą osobą mocno stąpająca po ziemi. Dzieki Tobie zaczełam zastanawiać się nad produktami, ich formułami (!), schematem pielęgnacji. Pamiętam jak po serum zielonym z bielendy wywołałam sobie trądzik różowaty(ah ta niewiedza że moja cera jest tak wrażliwa), same pozytywne komentarze pod tym serum na wizażu a ja się zastanawiałam czemu u mnie jest nie tak? Jeszcze na ask.fm poleciłaś mi krem z cynkiem i antyhistaminę, a mąż minimalizm w pielęgnacji (krem z cykiem i micel przez pół roku doprowadziły do uspokojenia cery). Potem pielęgnacja naczynkowa/rosacea i poszukiwania kremu na całe zło. Dzięki twoim postom zaczęłam rozumieć zależności nawilżenie-natłuszczenie i rytuał oczyszczania, i co jakiś do nich wracam, odświeżam wiedzę, szczególnie uwielbiam posty o nawilżeniu (to dla mnie sa podstawy pielęgnacji). Tak poznałam, że najbardziej podobają mi się lekko kremowe formuły żeli do mycia (loreal ideal soft, emulsja alterry), a przede wszystkim, że moja cera wcale nie potrzebuje dużo okluzji! Jako nastolatka nakładałam krem nivea na noc i następnego dnia wiedziałam, ze będę miała ładną cerę (moja cera zawsze najlepiej wygląda rano kiedy zaczerwienienia i stany zapalne jeszcze śpią), teraz bałabym sie spróbować. Niestety zdarzają mi się wpadki, jak po użyciu niezwykle polecanego serum do zrobienia na ręce, czyli kwas hialuronowy+olej, co spowodowało a)suche skórki i b)wągry na brodzie i policzku (tu nigdy wcześniej nie miałam) od oleju. Teraz wiem że nie chwycę sie zrobienia własnego kremu, za dużo niewiadomych ;) Niedawno ponownie zaszkodziłam sobie kolejnym polecanym produktem przez blogerki i nie tylko, a mianowicie LIQ CC light. Jeszcze nie znalazłam negatywnych komentarzy ani ostrzeżeń przy polecaniu tego serum więc czuję sie znowu jak w przypadku serum z bielendy. Nie jestem pewna czy to wina samej witaminy c polecanej do cer naczynkowych, choć Ewa pisała, że może podrażniać, czy rozpuszczalnika; dwa podejścia do serum, za drugim razem duże wypryski na brodzie (takich niespodzianek jeszcze nie miałam). Znowu przypomnienie dla mnie że nie wszystko polecane jest dla mnie ;P Na szczęście przypomniałam sobie że w sklepach jest moda na węglowe kosmetyki, a mam węgiel aktywny w domu i znowu stary wpis Ewy pokazał mi co też węgiel ma mi do zaoferowania i kilka maseczek uspokoiło moją twarz. Teraz mąż i jego 'pancerna' cera zażywają witaminę c.
    Nie wiem jak czytelniczki bloga, ale ja strasznie tęsknię za wyglądem twarzy na progu 20, kiedy miałam gładką fakturę skóry, bez makijażu i praktycznie nie musiałam nic robić. Ciągle muszę sobie przypominać że nie uzyskam już takiej cery, więc nie ma co dążyć do cery jak modelki w reklamie.
    Przepraszam, za zajęcie tyle miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz :)

      Informacje był zawarte w broszurze jaką otrzymałam od zespołu Aknicare, planuję jeszcze dodatkowo upewnić się na temat wysokości ochrony w zakresie UVA przed publikacją artykułu o polecanych filtrach.

      Bardzo mi miło i bardzo dziękuję za miłe słowa :) Choć dużo osób nadal narzeka na obfite treści, jakie zamieszczam na blogu i czasami mam wrażenie, że lepiej (pod względem finansowym), wyszłabym, sprzedając proste regułki i nie poświęcając się tak mocno, jak aktualnie. To trochę demotywujące, ale cieszę się, że wybrałam taką drogę, są osoby, w tym także i Ty, które to doceniają :)

      Niestety również tęsknię za moją skórą, tej idealnej faktury już nie odzyskam, ale ja niestety (a może stety), prowadzę bloga urodowego. Ciągle próbuję nowych rzeczy, więc za każdym razem narażam własną skórę na pogorszenie. Myślę, że możesz dojść do takiego momentu, w którym będziesz zadowolona z aktualnej kondycji cery. Ja również żałuję stosowania kwasów, bo nieodwracalnie zniszczyłam sobie skórę, ale chociaż mogę edukować kolejne osoby, aby nie popełniały moich błędów. Na pewno znajdziesz jakiś pozytywny aspekt - np. lepsza jędrność, gładkość skóry, czy ładny koloryt. Gdybyś nie dbała o siebie tak jak teraz, możliwe, że na Twojej skórze pojawiłyby się inne dermatozy.

      Życzę dużo dobrego,
      Ewa

      Usuń
  19. Droga Ewo, do mojej wrażliwej, naczynkowej, trądzikowej skóry kupiłam glinke różowa z e-naturalnie. Wiem, że glinka nie może zasychac na twarzy i stąd moje pytanie, czy mogę ją zmieszać z olejkiem lniany? Moja wrażliwa skóra niestety nie toleruje wody termalne :( Czy mogę zmieszać te glinke ze zwykłą wodą? Jeśli tak to w jakiej ilości? Jak długo mam ją trzymać na twarzy?
    Mam jeszcze drugie pytanie, co sadzisz o składzie nowego kremu spf Avene Sunsimed? Czytałam, że w składzie jest benzoic acid, a to może podrażnic skórę?
    Pozdrawiam Cię. K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej wymieszaj ją z jogurtem, najlepiej jak najtłustszym, np. greckim. Mieszając glinkę z samym olejem, stworzysz ciężko usuwalną z twarzy pastę. Trzymałabym glinkę przez około 12-15 minut, najlepiej podczas zasięgania kąpieli/prysznica, wtedy nie będzie tak wysychać.

      Niestety, nie wiem. Oczekuję na informacje od producenta. Avene broni się, że to wyrób medyczny i nie muszą podawać substancji pomocniczych. Nie uzyskałam nawet informacji, jaki procent stanowią te substancje do ogółu formuły. Jestem trochę zawiedziona.

      Produkt musi być czymś zakonserwowany :) Kwas benzoesowy to jeden z łagodniejszych środków konserwujących, jest dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych.

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za pomoc :)

      Usuń
  20. Ewo albo dziewczyny pomóżcie, jaki środek do oczyszczania polecacie? Wiem, każdy ma inną skórę i w odmienny sposób reaguję na wybrany produkt, ale próbowałam już wiele kosmetyków i trudno mi znaleźć taki który nie wysuszałby policzków. Mam cerę mieszaną i o ile dobrze radzę sobie z tłustą strefą T dwuetapowym oczyszczaniem olejkiem myjącym z BU w połączeniu z żelem z La Roche Posay Lipikar Gel Lavant o tyle policzki i boczne partie twarzy są suche i odwodnione. Próbowałam emulsji Vianek, Lipikar Surgras, mleczek ale zaraz po oczyszczaniu czuję nieprzyjemne ściągnięcie bądź skóra robi się szybko sucha. Nie mówiąc o widocznych przy makijażu suchych skórkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wypróbuj żel do mycia skóry suchej Green Pharmacy?

      Usuń
    2. Spróbuj zredukować dwuetapowe oczyszczanie do jednego - np. używaj tylko olejku myjącego i zamiast doczyszczać go detergentami, użyj dobrej jakościowo szmatki (polecam Emma Hardie). Szmatka zaabsorbuje nadmiar tłuszczu, ale nie będzie tak wysusza skóry. Efekt oczyszczający będzie podobny, ale bez uczucia nadmiernego ściągnięcia. Szmatką możesz zawsze dokładnie oczyszczać strefy centralne, słabiej - te, które najszybciej się odwadniają.

      Usuń
    3. Ja jak używam kremu z filtrem to myjemy dwuetapowo- olejek myjący i potem alpha h balancing cleaser, a kiedy nie używam filtra to myje źelem la Roche posey lipikar. Rano zawsze myje tylko alpha h (...)

      Usuń
  21. Ewo planujesz może wpis o pielęgnacji skóry oczu (i powiek)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, planuję, ale nie chcę podawać konkretnych terminów, ponieważ aktualnie sporo rzeczy mi się przesuwa a mam kilka planów na kolejne artykuły :)

      Usuń
  22. Ewo, czy chodzi o ten krem pod oczy?
    http://www.lavande.com.pl/Antipodes-krem-pod-oczy-olej-pestki-kiwi?gclid=CjsKDwjw6qnJBRDpoonDwLSeZhIkAIpTR8Imqo3M3I2v2Io2J8LAxm3a73OqM13HA1-WsHDEyqjJGgJqtPD_BwE

    Czytałam, że ten krem ma stosunkowo lekką konsystencje. Nie wiesz może czy można gdzieś dostać o połowe mniejszą pojemność? 30ml to całkiem sporo i nie wiem czy zdąże zużyć go w terminie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak :)

      Ja bym nie powiedziała, że jest lekka, to już typowa okluzja, która sprawdzi się na szybko wysychającym naskórku. Niestety nie, również narzekam na pojemność, dlatego jak kupuję ten krem mojej mamie, rozdzielam do dodatkowo między moje babcie, aby nie stosować go po upływie daty ważności. Może znajdziesz kogoś, kto kupi go z Tobą na spółkę ? ;)

      Usuń
    2. Nie zgodzę się z tym. Ja po około dwóch godzinach od użycia tego kremu odczuwałam ściągnięcie. Dla mnie był za lekki. Żadnej kolizji nie czułam.

      Usuń
  23. Ewo, już od kilku miesięcy jestem Twoją czytelniczką i dzięki Tobie odkryłam jak powinnam pielęgnować moją problematyczną cerę i widziałam rezultaty. :) leczyłam się aknenkrminem lecz trądzik wrócił a dermatolog przepisał mi Acnetac. używam od 3 tygodni i mam wielki wysyp. z cery która była w miare dobrym stanie, mam cerę tragiczną jak nigdy. (olejek herbaciany nie pomaga, maść cynkowa też) co robić odstawić acnetac na jakiś czas czy może kontynuować leczenie albo zastosować epiduo? bardzo martwi mnie rekacja skóry na acnetac :((( do pielęgnacji stosuję: piankę orgins, żel effaclar la rosche, wodę różaną everee, i olejek bielenda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj odłożyć Acnatac i postaraj się obserwować skórę. Możliwe, że pogorszenie jest reakcją toksyczną na lek (podrażnienie) albo wynika ze zbyt szybkiej skłonności do zanieczyszczania się cery i tym samym trzeba włączyć dodatkowe metody oczyszczające (glinki, błota, peeling kawitacyjny). Jeżeli po odłożeniu leku sytuacja zacznie się normować, prawdopodobnie albo źle tolerujesz lek, albo stosowałaś go w niewłaściwy sposób. Ciężko powiedzieć co konkretnie jest przyczyną takiego stanu rzeczy, musiałabym lepiej zapoznać się z Twoją historią, a jest to już temat na płatną mini-poradę ;)

      Usuń
  24. Hej Ewo,

    czy używałaś już może któregoś z produktów The Ordinary i masz w planie je dla nas zrecenzować? Chcę kupić serum Niacinamide, czy konieczne będzie przy jego wyższym stężeniu witaminy B3 stosowanie filtra?


    Pozdrawiam ciepło,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dostałam ostatnio próbkę serum z Niacynamidem. Na razie nie mam gdzie włączyć tego produktu i hamuję wysyp po kremach z filtrem, więc chwilowo chcę dać szansę produktom, które aktualnie testuję i może jesienią pomyślę o tym serum. Aktualnie nie mam w planach recenzji produktów Ordinary, ponieważ ich bazy nie są teraz właściwe dla mojej cery i zaostrzą stan zapalny.

      Usuń
  25. Ewo, bardzo cenię sobie połączenia zawierające kwasy laktobionowy oraz kwas azelainowy.Jak oceniasz skład taniego kremu ok 20zł Alaclarin o Składzie:Aqua, PEG-100 Stearate, Glyceryl Stearate, Cyclopentasiloxane, Alcohol, Isopropyl Alcohol, Glycerin, Caprylic/
    Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, Isohexadecane, Stearic Acid, Azelaic Acid, Isopropyl Palmitate,
    Synthetic Beeswax, Propylene Glycol, Salvia Officinalis Extract, Polyacrylate-13, Polyisobutene, Polysorbate
    20, Lactobionic Acid, Dimethicone, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben,
    Ethylparaben, Butylparaben, Allantoin, Sodium Benzoate, Xanthan Gum, Disodium E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bazuje na sporej ilości ciężkich emolientów tłustych o nieprzepuszczalnym filmie, jeżeli tolerujesz typowe formuły kremowe (bardziej w stronę maści), to krem może się sprawdzić, choć nie zawiera powalających ilości substancji aktywnych, a jest bardzo bogaty w substancje tłuste, powlekające.

      Usuń
    2. Dodatkowo cała gama parabenów.

      Usuń
    3. Dodatkowo cała gama parabenów.

      Usuń
  26. Cześć Ewo!!!

    chciałabym na okres letni przygotowac sobie tonik z glukonolaktonem i ewentualnie kwasem laktobionowym.

    Który z gotowych zestawów poleciłabyś najbardziej? Zależy mi, żeby nie tylko nawilżał ale też delikatnie złuszczał. Zastanawiam się nad: Naturalissa połącznienie glukonolaktonu i kwasu laktobionowego 7%, Biochemia Urody 6%, E-naturalne z glukonolaktonem 10% lub 15%, mazidła (tu jest też mocznik, boję się że rozpulchni mi pory...), kolorówka 6%. Czy taki tonik o stężeniu 6-7% bedzie miał działanie tylko nawilżające? Moja cera jest dosyć pancerna, boję się że nie poczuję różnicy używając takiego niskiego stężenia :( Z drugiej strony nie chcialabym czegoś agresywnego stosować w słonecznych miesiącach.

    Dziękuję za Twojego cudownego bloga, dzięki któremu powoli udaje mi się zrozumieć moją cerę :)
    Pozdrawiam Cię i życze samych sukcesów :) :)

    Martyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złuszczenie po kwasach PHA jest w ogóle niezauważalne,nie zauważysz żadnego łuszczenia ani nic podobnego po tych kwasach. Ale fantastycznie napinają skórę, utrzymują nawilżenie w naskórku,a po regularnym stosowaniu(min 2miesiące x2dziennie) możesz zauważyć pierwsze bardzo pozytywne efekty. Ale na pewno nie będzie to złuszczenie typowe dla kwasów z grupy AHA.
      A czemu potrzebujesz chemicznego złuszczenia? Masz jakieś plamy potradzikowe,problem z rogowaceniem itp? Może warto poszukać innego sposobu na złuszczanie naskórka :).
      Natomiast jeśli chodzi o nawilżenie to od siebie polecam używanie kwasów PHA,rozwiazały mój problem z wiecznie przesuszoną cerą.

      Usuń
    2. Właśnie mam sporo plam potrądzikowych i dosyć nierówną skórę :( Moja cera nie jest przesuszona, raczej wydaje mi się że przetłuszczająca się odwodniona. Staram się wykonywać regularnie peelingi mechaniczne i enzymatyczne, ale szukam czegoś do stosowania na co dzień, żeby jakoś tę cerę wyregulować bo widzę przez ostatni miesiąc kiedy odstawiłam kremy z kwasami i tylko oczyszczam cerę i stosuję hydrolat + czasem Cicalfate Post Acte że to jednak za mało i moja cera zrobiła się taka jakaś bardziej ociężała, bez blasku i bardziej się przetłuszcza, czegoś mi brakuje :(

      Usuń
    3. Hej, Z wymienionych przez Ciebie toników używałam dwóch - tego z mazidel, i tego z naturalissa. Obydwa dawały u mnie dobre efekty, w sensie nawilżenia, ale tez delikatnego złuszczania i podregulowywania cery. wole jednak zdecydowanie ten z naturalissa, bo jest przyjemniejszy w stosowaniu, ładnie się wchłania i nie ma w nim nic nieprzyjemnego, używam go mniej wiecej co drugi dzień. Teb z mazidel niestety rozpulchnial mi pory i tak jakby przenawilzal skore? O ile to możliwe :) w każdym razie było w nim coś, co sprawiało, ze cera była zbyt obciążona, ale nie w sensie nadmiaru okluzji

      Usuń
    4. Zapomniałam napisać,na problem z przetłuszczeniem skóry również się sprawdzą kwasy PHA(tylko ja używałam kwasów PHA przeszło ponad rok czasu(i tylko kwasów z grupy PHA,AHA mi nie służą),a pory mi się fajnie zmniejszyły,są dosłownie niewidoczne i przetłuszczenie zupełnie zniknęło,a miałam z tym ogromny problem-mam cerę tłustą). Na Twoim miejscu spróbowałabym tego toniku właśnie ze względu na nawilżenie i blask oraz lekkie napięcie skóry,a peelingi dalej bym stosowała takie jakie stosujesz(ja próbowałam tonik tylko raz z Naturalissy,potem już robiłam własne proporcje i stężenia,btw tam glukonolakton jest tańszy niż w większości innych sklepów,warto pomysleć by kupić go od razu+ mleczan sodu do regulacji ph<--tyle wystarczy do najprostszego, własnego toniku,chociaż polecam dodac do tego również witamine b3,ale ph wówczas musi być min 4). Już mała zmiana w pielęgnacji może przynieść niesamowite efekty. A co do plamek-jeśli są świeże to polecam zakupić hydrochinion(rewelacja!!! na beautyever jest dostępny,tam również glukonolakton jest bardzo tani) i dodać do małej porcji toniku(hydrochinion używa się w steżeniu do 2% max. i tylko na noc,punktowo,przy obowiązkowym filtrze na dzień). Natomiast na plamy utrwalone to już musisz poczytać Ewy wpisy,ale ogólnie kwasy PHA też rozjaśniają stare plamy,tylko na efekty długo się czeka.
      Na pewno warto przetestować kwasy PHA,tylko musisz się nastawić,że efekty po nich będą nieco później niż po kwasach AHA. Mają one większe cząsteczki,więc wszelkie procesy wolniej zachodzą,ale z mojego otoczenia,każda osoba(bo nie tylko koleżankom polecam te kwasy:)) jest zadowolona z ich używania.

      Usuń
    5. Martyno, polecam tonik z naturalissa, pozostałe propozycje są dosyć lepkie i mają mocniejsze właściwości nawilżające. Stężenie tutaj nie ma zbyt dużego znaczenia, ważniejsza jest ogólna formuła preparatu oraz zastosowane dodatkowe substancje pomocnicze i pH :) Jeżeli obawiasz się rozpulchnienia porów, tonik aplikuj gazikiem niejałowym, metoda aplikacji palcami lub płatkiem, jest najdelikatniejsza i najbardziej okluzyjna :)

      Usuń
  27. Ewo, albo Czytelnicy bloga, czy uzywaliscie może kremu pod oczy Nacomi?
    A co myślicie i kremach SVR Sensifine? Używał ktoś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam próbkę Sensifine fluide i Sensifine creme. Oba mają podobną konsystencję jakby gęstszego mleczka, natomiast na twarzy czuć, że krem jest bardziej otulający. Zostawiają lekko błyszczące wykończenie na skórze mieszanej w stronę tłustej. Krem zużył mój chłopak z cerą mieszaną ze skłonnością do atopii w okolicach oczu i sprawdził się bardzo dobrze. Ja jako posiadaczka skóry tłustej ze skłonnością do trądziku używałam próbki głównie po podraznieniu (używam delikatnych środków regulujących ale łatwo mi przesadzić z peelingiem) i sprawdził się rewelacyjnie. Bardzo dobrze koi, uspokaja skórę, robi się chlodniejsza (z rozgrzanej podrażnieniem). Po przypudrowaniu skrobią dry-flo lub pudrem Kryolan nadaje się też na dzień, bo nie przyspiesza przetłuszczania, tylko po prostu ma lekko błyszczące wykończenie. Bardzo fajnie nawilża. Polecam!

      M.

      Usuń
    2. Niestety nie znam żadnego z tych produktów, dlatego nie mogę wypowiadać się o ich działaniu :(

      Usuń
    3. Używam kremu pod oczy Nacomi - bardzo fajny, treściwy ale nie za ciężki, nawilża i delikatnie natłuszcza skórę pod oczami. Sprawdził się także na przesuszenia na górnej powiece. Ja polecam :)
      Tych z SVR nie znam

      Usuń
    4. Ja również używałam kremu arganowgo z nacomi i go polecam. Tych z svr nie miałam, ale planuje zakup na jesieni☺

      Usuń
    5. Ja również używałam kremu arganowgo z nacomi i go polecam. Tych z svr nie miałam, ale planuje zakup na jesieni☺

      Usuń
  28. Cześć, pod ktorymś z poprzednich postów chyba Fretka, ale mogę się mylić, pisała o tym, że stosuje acnelec raz na tydz. lub półtora. Chciałam o to dopytać, kupiłam pierwsze opakowanie 30g żel (na necie widzę, że mniejszych nie ma). I tam jest napisane, że po otwarciu trzeba zużyć w ciągu 28 dni. Sama chce zacząć stosować ten żel raz na tydz., żeby poobserwować jak moja skóra będzie reagowała, jest to mój pierwszy retinoid i nie chcę wywołać żadnego podrażnienia, nie znoszę efektu ściągniętej skóry. Przy tak rzadkim stosowaniu większość tego żelu się zmarnuje. I tutaj chciałam dopytać dziewczyny, która o tym pisała, bądź może Ewa coś podpowie, czy po miesiącu bezwzględnie trzeba otworzyć nowe opakowanie? Czy można trochę przeciagnąć ten czas? Zastanawiam się ile. Na chwilę obecną schowałam ten żel do lodówki, na boczną półkę. Możę jak będę go otwierała tylko raz w tyg., czyli będzie mniejszy kontakt z powietrzem, to termin ważności się przedłuży? Pamiętam, że w przypadku atredermu Ewa polecała przelać porcje do mniejszych buteleczek i przechowywać w lodówce.

    Pozdrawiam,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oja.. Nie dopatrzyłam tego :D To nie wiem jakim cudem Acnelec wciąż u mnie działa, skoro kupiłam na początku stycznia. Trzymam w lodówce cały czas.

      Usuń
    2. dzięki, dobrze wiedzieć, że przeterminowany też może działać :)

      Usuń
    3. To bardzo dobrze, że o tym wspomniałaś, bo zwyczajnie na świecie zapomniałam o tym... Jestem ciągle zadowolona, więc nie myślałam o takich rzeczach. Doszłam do wniosku, że u mnie najlepiej sprawdza się stosowanie maksymalnie co póltora tygodnia. Co 2 tygodnie już nie, bo zaczynał się przesusz lekki, czego nie lubię. I co zauważyłam, poranne mycie Alterrą jednak mi nie służy. Podsusza moja skórę. Wolę przemyć buzię woda, potem spryskać wodą termalną i tyle (kiedy nie wychodzę z domu). Co innego, kiedy na noc nakładam jakieś mazidło, wtedy rano używam Alterry. Tylko pamiętaj, żeby nie poddawać się od razu, daj Acnelecowi minimum miesiąc czasu, chociaż na rozum, to i tak za mało, bo wypadałoby 3 miesiące, ale generalnie powinien zadziałać szybciej. Jak już będą jakieś efekty, to daj znać :)

      Usuń
    4. * co 2 tygodnie to za rzadko, gdyż u mnie cera CHYBA zapomina i znów musi przywyknąć do Acnelecu i to zaczyna się od przesuszu.

      Usuń
    5. dzięki za odp.:), pokładam dużą nadzieję w tym leku szczerze mówiąc, mam mnóstwo, mnóstwo zaskórników, takie tykające bomby;). A jakieś takie oczyszczania typu glinki, błota itp.. to za cienka broń, raczej jako dodatek. Dam znać jak to będzie wyglądało. Po pierwszym użyciu buźka jest lekko zaczerwieniona i po nałożeniu podkładu widzę, że się mikro łuszczy. Zdziwiłaś mnie tym, że przy rzadszej częstotliwości używania powoduje przesusz, myślałam, że im rzadziej tym bardziej się eliminuje uczucie ściągnięcia (oczywiście przy odpowiedniej pielęgnacji). No nic, będę obserwować cerę.

      Usuń
    6. Czas można przeciągnąć do pół roku, trzeba tylko lek przechowywać w lodówce i mocno zakręcać po każdym użyciu. Adapalen nie utlenia się tak szybko, ale wymaga niższej temperatury od pokojowej.

      Usuń
  29. Ewo,
    Jak ty stosujesz płyn micelarny? Kupiłam ostatnio lipowy sylveco(po pierwszym zastosowaniu skóra jakby jaśniejsza i mniej podrazniona, a po kolejnych jeszcze lepiej) i się zastanawiam jak ty korzystasz z takich płynów. Na gaziki jałowe wylewasz czy może na waciki ale nie trzesz mocno cery?
    Nie wiem:)
    pozdrawiam,
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli masz mocno wrażliwą cerę, polecam bawełniane płatki kosmetyczne, gaziki bardzo lubię używać, gdy chcę peelingować od razu skórę, lepiej oczyszczają i chwytają brud :)

      Usuń
  30. algi to jedne z moich ulubionych maseczek! co by się nie działo z moją skórą po zabiegu z nimi zawsze cera wygląda lepiej, no i jest taka milusia w dotyku :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Trochę późno,ale może ktoś jeszcze skorzysta. Dzisiaj(jeszcze) w Hebe jest promocja na kosmetyki Nacomi -1+1 za grosz. Jeśli ktoś czai się na wspomnianą przez Ewcię maskę,to rzucać wszystko,zakładać buty i szybciutko do drogerii zasuwać ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniej trzeba było wspomnieć, kurczę :D Już nie zdążę i bardzo żałuję.

      Usuń
  32. Mam problem z dobraniem proporcji maseczki... :( Mam borówkową maseczkę z Nacomi właśnie, wczoraj pierwszy raz nakładałam - dałam do miseczki porcelanowej najpierw 2 łyżeczki maski, a potem łyżkę wody, ale to było za mało. Dolewałam jeszcze potem wodę i dolewałam, ale niestety zrobiły mi się "gluty". Mimo tego część maski się rozmieszała i nałożyłam ją na dolną część twarzy (bez czoła). Starałam się nałożyć dużo maski, grubą warstwę. Po 15 minutach brzegi były lekko podsuszone i poczułam, że maska zaczyna lekko się odklejać, więc zaczęłam ją zdejmować. Niestety nie odeszła w jednym płacie, w pewnych miejscach była bardzo przyschnięta i musiałam ją namoczyć, żeby odeszła. Podejrzewam, że jednak nałożyłam jej za mało.

    Czy ktoś mógłby mi podpowiedzieć, w jakich proporcjach rozrabiać tę maskę (Nacomi borówkowa), żeby miała dobrą konsystencję? Bo niestety nie wiem jak dobrze odmierzyć 20g i 60ml wody z przepisu na opakowaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ważne jest, aby robić ten alginat naprawdę szybko, wystarczyła niewielka, dodatkowa ilość wody, aby alginat się związał bez grudek, następnym razem dodaj od razu półtorej łyżeczki i miej pod ręką kolejną porcję wody. Prawdopodobnie źle wymieszałaś alginat i był za rzadki, więc mocno wysechł i miałaś problem ze ściągnięciem okładu.

      Usuń
    2. Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź! Spróbuję następnym razem zrobić wszystko szybciej, bo efekt jest naprawdę super :)

      Usuń
  33. Czy silikonowa giętka miseczka jest obojętna chemicznie czy koniecznie musi to być szkło?

    OdpowiedzUsuń
  34. U mnie 15 minut maksymalnie, potem maseczka mi sama odchodzi.
    Naprawdę Nacomi wystarcza Ci na 8 aplikacji? Mi na mniej, a zawsze wydaje mi się, że powinna być i tak grubsza warstwa...

    OdpowiedzUsuń
  35. A może jakiś przepis na zrobienie takiej maseczkisamemu?

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetny artykuł. Same przydane informacje

    OdpowiedzUsuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!