Odkąd łącząc zapalne punkty na mej trądzikowej skórze nie powstaje gwiezdna konstelacja Hydra, coraz bardziej skłaniam się ku prostym, mechanicznym i mniej drażniącym sposobom walki z cerą niełatwą w pielęgnacji. Wiem jak wiele zawdzięczam tretinoinie, którą stosuję z powodzeniem od lat pięciu, ale jednocześnie żyję w pełnej świadomości nieuchronnych skutków niepożądanych długotrwałego leczenia farmakologicznego. Złuszczanie manualne uskuteczniam z większą śmiałością, a swoimi przemyśleniami w dziedzinie akcesoriów myjących podzielę się właśnie dzisiaj.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oczyszczanie dwuetapowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oczyszczanie dwuetapowe. Pokaż wszystkie posty
14:00
SZMATKI, RĘKAWICE I RĘCZNICZKI W PIELĘGNACJI
Odkąd łącząc zapalne punkty na mej trądzikowej skórze nie powstaje gwiezdna konstelacja Hydra, coraz bardziej skłaniam się ku prostym, mechanicznym i mniej drażniącym sposobom walki z cerą niełatwą w pielęgnacji. Wiem jak wiele zawdzięczam tretinoinie, którą stosuję z powodzeniem od lat pięciu, ale jednocześnie żyję w pełnej świadomości nieuchronnych skutków niepożądanych długotrwałego leczenia farmakologicznego. Złuszczanie manualne uskuteczniam z większą śmiałością, a swoimi przemyśleniami w dziedzinie akcesoriów myjących podzielę się właśnie dzisiaj.
13:00
ŚMIETANKI OCZYSZCZAJĄCE BIELENDA | "KURKUMA + CHIA" & "OPUNCJA FIGOWA + ALOES"
Odkąd sięgam pamięcią, etap oczyszczania skóry skóry traktowałam dość pobieżne, bez należnego zainteresowania i bez wzbijania się na wyżyny przygarnianej zachłannie wiedzy pielęgnacyjnej. Wówczas najważniejszą, choć może nieco strywializowaną rolą oczyszczania, zwłaszcza biorąc pod uwagę aktualne poglądy, było jedynie, bez względu na wszystko, usunięcie zabrudzeń z powierzchni wymęczonego naskórka. Nie zgłębiałam się, a na pewno nie poszukiwałam w tym rejonie żadnych przyczyn kiepskiej kondycji skóry. Jak się później okazało, wiele implikacji wynikało właśnie z nieprzemyślanych, agresywnych i zupełnie niedostosowanych działań właśnie w tym marginalizowanym przeze mnie etapie.
Bogatsza o doświadczenia poszukuję produktów myjących, które oprócz efektywnego oczyszczenia, zapewniają komfort lub chociaż nie zaburzają kondycji skóry, powodując chociażby deficyt nawilżenia. Nadmienię, iż nie jest to łatwe zadanie, zwłaszcza w dyskontowym, ekonomicznym pułapie cenowym. Czy śmietanki Bielenda spełniają powyższe wymogi? Jak działają? Z jakimi zabrudzeniami sobie poradzą oraz komu mogę polecić lub też odradzić zakup produktów z serii Botanicals Spa Rituals?
WŁAŚCIWOŚCI
Konsystencja przyjemnie kremowa i niewymagająca rozbudowanych kroków pielęgnacyjnych. Nie przelewa się między palcami, produkt jest skoncentrowany, wdzięczny w użytkowaniu i bardziej jednolity w porównaniu z popularnymi emulsjami Dr Medica tejże marki. Przyznaję: pojawiły się pewne uprzedzenia jeszcze przed zakupem śmietanek: przesiąknięta defetyzmem założyłam, wnioskując chociażby po działalności większości marek, iż otrzymam podobny kosmetyk w bardziej zielonej, modnej i dobrze sprzedającej się odsłonie, zostałam jednak już na samym początku znajomości pozytywnie zaskoczona i nie było to tylko pierwsze, ulotne, dobre wrażenie: okazało się, że śmietanki z serii Botanic Spa Rituals to zupełnie inne, bardziej trafiające w moje aktualne upodobania produkty oczyszczające.
Śmietanka nie jest tłusta i obciążająca, mimo ze konsystencja jest kremowa i gładka, komfortowo pokrywa naskórek bez poczucia "wsiąkania", co ogranicza jej zużycie, a przyjemny poślizg pozwala na wykonanie szybkiego, łagodnego masażu oraz mało problemowe usunięcie produktu ze skóry (przy niższych temperaturach wody, produkt ze względu na znaczną zawartość tłuszczów może trudniej spłukiwać się (ślimaczyć się między palcami i dawać słabszy efekt myjący)).
Śmietanka gładko i bezproblemowo sunie po naskórku, choć przy zrogowaciałej, wysuszonej skórze jakby w bardziej zawężony, ograniczony sposób traktuje wymagające wzmożonej troskliwości tereny, mam nieodparte wrażenie, że jej właściwości myjące znacznie słabną - nie chwyta się prawidłowo skóry, brakuje tego efektu scalenia i wzajemnej współpracy i jakkolwiek to brzmi - działa na najbardziej wierzchnie warstwy naskórka, nie przynosząc większych rezultatów podczas jej stosowania. Podobny efekt zauważyłam podczas demakijażu kosmetyków o bardziej zastygającym lub suchym wykończeniu, gdzie dodatek tłuszczu lub też detergentów/akcesoriów jest niezbędny. Śmietanki zdecydowanie lepiej radzą sobie ze spłukiwaniem tłustych zabrudzeń, aniżeli tych wodnych i zawiesistych, dlatego też widzę je szczególnie w drugim etapie klasycznego oczyszczania, w pielęgnacji skóry tłustej oraz do modyfikacji jednoetapowego oczyszczania skóry.
Konsystencja przyjemnie kremowa i niewymagająca rozbudowanych kroków pielęgnacyjnych. Nie przelewa się między palcami, produkt jest skoncentrowany, wdzięczny w użytkowaniu i bardziej jednolity w porównaniu z popularnymi emulsjami Dr Medica tejże marki. Przyznaję: pojawiły się pewne uprzedzenia jeszcze przed zakupem śmietanek: przesiąknięta defetyzmem założyłam, wnioskując chociażby po działalności większości marek, iż otrzymam podobny kosmetyk w bardziej zielonej, modnej i dobrze sprzedającej się odsłonie, zostałam jednak już na samym początku znajomości pozytywnie zaskoczona i nie było to tylko pierwsze, ulotne, dobre wrażenie: okazało się, że śmietanki z serii Botanic Spa Rituals to zupełnie inne, bardziej trafiające w moje aktualne upodobania produkty oczyszczające.
Śmietanka nie jest tłusta i obciążająca, mimo ze konsystencja jest kremowa i gładka, komfortowo pokrywa naskórek bez poczucia "wsiąkania", co ogranicza jej zużycie, a przyjemny poślizg pozwala na wykonanie szybkiego, łagodnego masażu oraz mało problemowe usunięcie produktu ze skóry (przy niższych temperaturach wody, produkt ze względu na znaczną zawartość tłuszczów może trudniej spłukiwać się (ślimaczyć się między palcami i dawać słabszy efekt myjący)).
Śmietanka gładko i bezproblemowo sunie po naskórku, choć przy zrogowaciałej, wysuszonej skórze jakby w bardziej zawężony, ograniczony sposób traktuje wymagające wzmożonej troskliwości tereny, mam nieodparte wrażenie, że jej właściwości myjące znacznie słabną - nie chwyta się prawidłowo skóry, brakuje tego efektu scalenia i wzajemnej współpracy i jakkolwiek to brzmi - działa na najbardziej wierzchnie warstwy naskórka, nie przynosząc większych rezultatów podczas jej stosowania. Podobny efekt zauważyłam podczas demakijażu kosmetyków o bardziej zastygającym lub suchym wykończeniu, gdzie dodatek tłuszczu lub też detergentów/akcesoriów jest niezbędny. Śmietanki zdecydowanie lepiej radzą sobie ze spłukiwaniem tłustych zabrudzeń, aniżeli tych wodnych i zawiesistych, dlatego też widzę je szczególnie w drugim etapie klasycznego oczyszczania, w pielęgnacji skóry tłustej oraz do modyfikacji jednoetapowego oczyszczania skóry.
Kosmetyk niemal całkowicie, choć komfortowo spłukuje się ze skóry, czyni to niezwykle delikatnie, subtelnie i emulsyjnie (śmietanka przy kontakcie z wodą staje się rzadsza, bardziej płynna, choć jednolita, nie lepi się i nadmienie nie ślizga, gwarantując komfort podczas spłukiwania jak i tuż po jej całkowitym usunięciu z powierzchni skóry), bez pozostawiania tłustego filmu, z tego też powodu może powodować ściągnięcie i wysuszenie na cerach wymagających większej porcji okluzji tuż po u myciu.
Podoba mi się sposób domywania - bez zbędnego pienienia się i niekomfortowego uczucia pozostawionej samej sobie, ściągniętej skóry, naskórek po oczyszczaniu jest gładki, aksamitnie przyjemny w dotyku, ale bez tłustej, obciążającej i często kłopotliwej warstwy. Istnieje niewiele produktów myjących, po których naskórek nie jest zmaltretowany, a potraktowany z należytą troską.
Miła konsystencja śmietanek jest dla mnie sporym zaskoczeniem, nie odbiega ona bowiem znacząco właściwościami od wielu produktów ulokowanych na wyższej półce cenowej. Nie oczekiwałabym jednak od Bielendy zbyt wiele, obawiam się, że właściwości produktu będą generować rozbieżne, skrajne opinie i pomijam tutaj zamiłowanie do powszechnie akceptowanego malkontenctwa, bowiem wiele osób może wyrażać nieprzemyślane, krzywdzące opinie pod adresem naprawdę udanego kosmetyku pielęgnacyjnego. Nie uważam jednocześnie, że śmietanki są pozbawione wad (o których napiszę poniżej), ale bacznie analizując ofertę kosmetyczną, zwłaszcza w tak niskim pułapie cenowym, są zdecydowanie warte dłuższej uwagi.
Powiedzmy sobie jasno - nie jest to produkt, który przynosi uczucie świeżości, silnej czystości, a bardziej - komfortu. Kosmetyk może dawać uczucie niedomycia i niedoczyszczenia, gdyż nie posiada silnych substancji pieniących, które agresywnie usuwają brud i zanieczyszczenia (głównie wodne i zawiesiste). Śmietanki pod tym względem są niezwykle łagodne, samodzielnie nie zmyją kremowych, wodoodpornych produktów do makijażu (nie radzą sobie kompletnie również z kosmetykami do oczu) oraz kremów ochronnych, co więcej, w pojedynkę, w zależności od ilości nakładanego makijażu mineralnego, współpracy ze skórą oraz metody jego utrwalania, mogą również nie sprostać powyższemu zadaniu.
Nie sugeruję, że jest to produkt zbędny w pielęgnacji, wręcz przeciwnie: emulsje wplecione umiejętnie w kroki pielęgnacyjne, mogą sprawdzić się zarówno w pielęgnacji zgrabnie okrojonej, jak i rozbudowanej. Plusem jest plastyczna konsystencja, jest ona bowiem niezwykle podatna na wszelkie modyfikacje: można nią zagęszczać inne produkty myjące, dodawać olejków myjących, by lepiej emulgować i zbierać tłuste zabrudzenia, a jednocześnie działać łagodniej, czystych olejów, jeśli skóra wymaga większej porcji okluzji, dodawać detergentów pieniących się, by kosmetyk lepiej zmywał wszelkie zawiesiny i sypkie zabrudzenia oraz przynosił uczucie świeżości, a także domywać nią w mniej agresywny sposób inne środki myjące, a nawet łączyć z akcesoriami, by zwiększyć właściwości myjące i jednocześnie nie narażać skóry na tak silne wysuszenie. Możliwości i potencjalnych konfiguracji jest niezliczenie wiele.
Zapach śmietanek jest niedrażniący i niemęczący, nie nasila się podczas kontaktu z wodą oraz nie ciągnie się za użytkownikiem: ulatnia się wraz z pozbyciem się emulsji ze skóry. Nie zauważam znaczących różnic pomiędzy dostępnymi wersjami, choć sięgałam, czysto intuicyjnie, częściej po wersję Chia i Kurkuma - posiada nieznacznie bardziej kremową, lepiej współpracują konsystencję łagodnie zabarwioną na żółto (kurkumina) oraz przemawiała na jej korzyść kompozycja zapachowa, nie są rewiry olfaktoryczne, nie wspięłam się na wyżyny doznań zapachowych, ale produkt po prostu ładnie, nienachalnie pachnie - łagodnie ziołowo, świeżo, ale nie do końca jest to zapach natury. Wersja Opuncja figowa i Aloes uwalnia bardziej owocowy, kwiatowy zapach.
Kosmetyki nie drażnią oczu oraz błon śluzowych. Nie zauważyłam, by powodowały jakiekolwiek podrażnienia, dyskomfort i zaognienia na skórze, choć jest to kwestia indywidualna, ściśle powiązana z reakcją na właściwości śmietanek. Mogą być stosowane bez jednoczesnej ochrony przeciwsłonecznej oraz przez ciężarne i karmiące.
System dozujący nie sprawia większych problemów: nie zacina się, choć pamiętam sytuację, gdy blokada uniemożliwiła zabezpieczenie produktu oraz ograniczyła ruchy pompki - na szczęście wystarczyło 5 minut, by naprawić sytuację bez potrzeby wymiany opakowania.
Zazwyczaj dozuję jedną, maksymalnie dwie pompki produktu do oczyszczenia twarzy oraz szyi i dekoltu, myślę, że jedno opakowanie mieszące aż 250 ml produktu, powinno wystarczyć na co najmniej pół roku codziennego użytkowania.
Nie będę szczególnie wgłębiać się w skład oferowanych śmietanek, choć nie jest on idealny - produkt jest naturalny (ale nie wegański i ekologiczny), nie posiada silikonów, PEG-ów, syntetycznych barwników. Ze względu na obecność naturalnych składników oraz substancji zapachowych, istnieje pewne ryzyko wystąpienia alergii. Zawiera tytułowe wyciągi w postaci ekstraktów (kurkuma, opuncja figowa i aloes) oraz olejów roślinnych (chia).
ŚMIETANKA MYJĄCA WERSJA "KURKUMA+CHIA": Aqua (Water), Tripelargonin, Ethylhexyl Stearate, Glycerin, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Sorbitan Stearate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Curcuma Longa Root Extract, Salvia Hispanica Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Olus Oil, Toopherol, Sodium Stearoyl Glutamate, Sorbitol, Sorbityl Laurate, Xanthan Gum, Citric Acid, Sodium Dehydroacetate, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool.
ŚMIETANKA MYJĄCA WERSJA "OPUNCJA FIGOWA+ALOES": Aqua, Tripelgaronin, Ethyhexyl Stearate, Orbignya Oleifera Seed Oil, Glycerin, Oryza Sativa Bran Oil, Sorbitan Stearate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alochol, Opuntia Ficus- Indica Flower Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Tocopheryl Acetate, Sodium Stearoyl Glutamate, Sorbitol, Sorbityl Laurate, Xanthan Gum, Citric Acid, Sodium Dehydroacetate, Benzyl Alcohol, Parfum (Fragrance), Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.
Cena: 20 zł / 250 ml
Podoba mi się sposób domywania - bez zbędnego pienienia się i niekomfortowego uczucia pozostawionej samej sobie, ściągniętej skóry, naskórek po oczyszczaniu jest gładki, aksamitnie przyjemny w dotyku, ale bez tłustej, obciążającej i często kłopotliwej warstwy. Istnieje niewiele produktów myjących, po których naskórek nie jest zmaltretowany, a potraktowany z należytą troską.
Miła konsystencja śmietanek jest dla mnie sporym zaskoczeniem, nie odbiega ona bowiem znacząco właściwościami od wielu produktów ulokowanych na wyższej półce cenowej. Nie oczekiwałabym jednak od Bielendy zbyt wiele, obawiam się, że właściwości produktu będą generować rozbieżne, skrajne opinie i pomijam tutaj zamiłowanie do powszechnie akceptowanego malkontenctwa, bowiem wiele osób może wyrażać nieprzemyślane, krzywdzące opinie pod adresem naprawdę udanego kosmetyku pielęgnacyjnego. Nie uważam jednocześnie, że śmietanki są pozbawione wad (o których napiszę poniżej), ale bacznie analizując ofertę kosmetyczną, zwłaszcza w tak niskim pułapie cenowym, są zdecydowanie warte dłuższej uwagi.
Powiedzmy sobie jasno - nie jest to produkt, który przynosi uczucie świeżości, silnej czystości, a bardziej - komfortu. Kosmetyk może dawać uczucie niedomycia i niedoczyszczenia, gdyż nie posiada silnych substancji pieniących, które agresywnie usuwają brud i zanieczyszczenia (głównie wodne i zawiesiste). Śmietanki pod tym względem są niezwykle łagodne, samodzielnie nie zmyją kremowych, wodoodpornych produktów do makijażu (nie radzą sobie kompletnie również z kosmetykami do oczu) oraz kremów ochronnych, co więcej, w pojedynkę, w zależności od ilości nakładanego makijażu mineralnego, współpracy ze skórą oraz metody jego utrwalania, mogą również nie sprostać powyższemu zadaniu.
Nie sugeruję, że jest to produkt zbędny w pielęgnacji, wręcz przeciwnie: emulsje wplecione umiejętnie w kroki pielęgnacyjne, mogą sprawdzić się zarówno w pielęgnacji zgrabnie okrojonej, jak i rozbudowanej. Plusem jest plastyczna konsystencja, jest ona bowiem niezwykle podatna na wszelkie modyfikacje: można nią zagęszczać inne produkty myjące, dodawać olejków myjących, by lepiej emulgować i zbierać tłuste zabrudzenia, a jednocześnie działać łagodniej, czystych olejów, jeśli skóra wymaga większej porcji okluzji, dodawać detergentów pieniących się, by kosmetyk lepiej zmywał wszelkie zawiesiny i sypkie zabrudzenia oraz przynosił uczucie świeżości, a także domywać nią w mniej agresywny sposób inne środki myjące, a nawet łączyć z akcesoriami, by zwiększyć właściwości myjące i jednocześnie nie narażać skóry na tak silne wysuszenie. Możliwości i potencjalnych konfiguracji jest niezliczenie wiele.
Zapach śmietanek jest niedrażniący i niemęczący, nie nasila się podczas kontaktu z wodą oraz nie ciągnie się za użytkownikiem: ulatnia się wraz z pozbyciem się emulsji ze skóry. Nie zauważam znaczących różnic pomiędzy dostępnymi wersjami, choć sięgałam, czysto intuicyjnie, częściej po wersję Chia i Kurkuma - posiada nieznacznie bardziej kremową, lepiej współpracują konsystencję łagodnie zabarwioną na żółto (kurkumina) oraz przemawiała na jej korzyść kompozycja zapachowa, nie są rewiry olfaktoryczne, nie wspięłam się na wyżyny doznań zapachowych, ale produkt po prostu ładnie, nienachalnie pachnie - łagodnie ziołowo, świeżo, ale nie do końca jest to zapach natury. Wersja Opuncja figowa i Aloes uwalnia bardziej owocowy, kwiatowy zapach.
Kosmetyki nie drażnią oczu oraz błon śluzowych. Nie zauważyłam, by powodowały jakiekolwiek podrażnienia, dyskomfort i zaognienia na skórze, choć jest to kwestia indywidualna, ściśle powiązana z reakcją na właściwości śmietanek. Mogą być stosowane bez jednoczesnej ochrony przeciwsłonecznej oraz przez ciężarne i karmiące.
System dozujący nie sprawia większych problemów: nie zacina się, choć pamiętam sytuację, gdy blokada uniemożliwiła zabezpieczenie produktu oraz ograniczyła ruchy pompki - na szczęście wystarczyło 5 minut, by naprawić sytuację bez potrzeby wymiany opakowania.
Zazwyczaj dozuję jedną, maksymalnie dwie pompki produktu do oczyszczenia twarzy oraz szyi i dekoltu, myślę, że jedno opakowanie mieszące aż 250 ml produktu, powinno wystarczyć na co najmniej pół roku codziennego użytkowania.
Nie będę szczególnie wgłębiać się w skład oferowanych śmietanek, choć nie jest on idealny - produkt jest naturalny (ale nie wegański i ekologiczny), nie posiada silikonów, PEG-ów, syntetycznych barwników. Ze względu na obecność naturalnych składników oraz substancji zapachowych, istnieje pewne ryzyko wystąpienia alergii. Zawiera tytułowe wyciągi w postaci ekstraktów (kurkuma, opuncja figowa i aloes) oraz olejów roślinnych (chia).
ŚMIETANKA MYJĄCA WERSJA "KURKUMA+CHIA": Aqua (Water), Tripelargonin, Ethylhexyl Stearate, Glycerin, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Sorbitan Stearate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Curcuma Longa Root Extract, Salvia Hispanica Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Olus Oil, Toopherol, Sodium Stearoyl Glutamate, Sorbitol, Sorbityl Laurate, Xanthan Gum, Citric Acid, Sodium Dehydroacetate, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool.
ŚMIETANKA MYJĄCA WERSJA "OPUNCJA FIGOWA+ALOES": Aqua, Tripelgaronin, Ethyhexyl Stearate, Orbignya Oleifera Seed Oil, Glycerin, Oryza Sativa Bran Oil, Sorbitan Stearate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alochol, Opuntia Ficus- Indica Flower Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Tocopheryl Acetate, Sodium Stearoyl Glutamate, Sorbitol, Sorbityl Laurate, Xanthan Gum, Citric Acid, Sodium Dehydroacetate, Benzyl Alcohol, Parfum (Fragrance), Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.
Cena: 20 zł / 250 ml
KURKUMA + CHIA & OPUNCJA FIGOWA + ALOES : SŁABE STRONY
Śmietanki łagodnie, choć niemal całkowicie spłukują się: u osób z wyższym zapotrzebowaniem na okluzję mogą powodować nieprzyjemne uczucie ściągnięcia, wysuszenia oraz generować łojotok. Efekt ten może również pojawić się przy regularnym, stałym stosowaniu śmietanek przez osoby z cerą odwadniającą się i tendencją do nadmiernej ucieczki wody, dlatego też warto stosować je naprzemiennie z innymi produktami lub rozważyć samodzielnie modyfikację konsystencji - ja osobiście nie widzę ich w swojej codziennej pielęgnacji bez dodatkowych ulepszeń.
Pewną przeszkodą mogą być również ich słabe właściwości myjące, zwłaszcza oporne na zabrudzenia sypkie. Generalnie nie są to najlepsze produkty do działania w pojedynkę, jeśli masz do zmycia jakiekolwiek cięższe zabrudzenia (kremowy makijaż, filtry ochronne, makijażu oczu i ust), warto wówczas połączyć ich działanie z właściwościami innych produktów myjących (chociażby z większą ilością fazy tłuszczowej).
Śmietanki polecam szczególnie osobom z cerą wrażliwą i delikatną. Mogą sprawdzić się na większości typów i rodzajów cery, ale wymagają przemyślanego wplecenia w pielęgnację i wzajemnego łączenia właściwości z innymi produktami, zwłaszcza, gdy skóra jest bardziej wymagająca.
Śmietanki polecam szczególnie osobom z cerą wrażliwą i delikatną. Mogą sprawdzić się na większości typów i rodzajów cery, ale wymagają przemyślanego wplecenia w pielęgnację i wzajemnego łączenia właściwości z innymi produktami, zwłaszcza, gdy skóra jest bardziej wymagająca.
ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.
Pozdrawiam ciepło,
Ewa
21:00
GĄBECZKI KONJAC W PIELĘGNACJI
Gąbeczki Konjac znalazły niezliczoną ilość funkcji w mojej okrojonej pielęgnacji. Ich gąbczasta i porowata, a jednocześnie na wskroś delikatna struktura, stwarza mnóstwo możliwości wykorzystania nawet na trudnych, problematycznych typach cery. Mimo że często kręcę nosem na akcesoria w pielęgnacji, gdyż nierzadko generują sporo problemów przy dłuższym stosowaniu jak i w utrzymaniu względnej czystości, tak gąbeczki Konjac akompaniują mi niezmiennie w codziennym rytuale już od kilku miesięcy.
KONJAC? CO TO TAKIEGO?
Gąbeczka Konjac w kosmetyce i medycynie japońskiej istnieje od przeszło 1500 lat. To produkt w 100% naturalny i biodegradowalny, jest wolna od szkodliwych, drażniących i mogących podrażnić skórę substancji.
Gąbka otrzymywana jest z azjatyckiej byliny, która nosi tę samą nazwę. Powstały surowiec posiada silne właściwości absorbujące, zawdzięcza to lekko zasadowemu pH, przez co wykazuje właściwości myjące, peelingujące i emulgujące tłuszcz, a zawartość składników naturalnych i substancji aktywnych, pielęgnuje, odżywia i nawilża skórę. Gąbeczki mogą zawierać różne składniki - aktywny węgiel, który wspomaga walkę z trądzikiem i bardzo dobrze oczyszcza, antyseptyczną i oczyszczającą glinkę, kojącą zieloną herbatę i wiele, wiele innych.
W kontakcie z wodą gąbka intensywnie pęcznieje, staje się delikatna, miękka, doskonale absorbuje sebum, tłuszcz i zanieczyszczenia. Zapewnia subtelne i łagodne dla skóry oczyszczenie bez podrażnień. Regularne oczyszczanie skóry za pomocą gąbki Konjac pozwala na minimalne użycie kosmetyków myjących, zmniejszenie ilości produktów oczyszczających, znaczne uproszczenie pielęgnacji, zwężenie porów, niewymagającą ochrony przeciwsłonecznej regulację rogowacenia oraz delikatny i relaksujący masaż, co wpływa bezpośrednio na lepsze ukrwienie skóry i jej ładniejszy koloryt.
Przy szeregu niezbywalnych zalet, nie można niestety zapomnieć o wadach gąbki Konjac. Nie odkryję Ameryki, ale największą przywarą tej świetnej gąbeczki jest przede wszystkim jej wątpliwa higieniczność. Gąbka sama w sobie jest śliska, schnie powoli, choć można ją dezynfekować i prać w wysokich temperaturach, często ulega uszkodzeniom i pomimo zachowania wzmożonych środków ostrożności: pleśnieje w środku. Ogromną zaletą jest niewchłanianie kosmetyków do środka, ale niestety nie ochrania to przed psuciem się gąbki (wynika to z naturalnej budowy i składu). Dodatki do gąbki szybko się wypłukują i na pewno tracą swoją wartość aktywną, zwłaszcza gdy zdecydujesz się na regularne wygotowywanie gąbki, co jest najskuteczniejszą metodą ochrony przed patogennymi drobnoustrojami. Zalecam wymianę gąbki co co najmniej 3 miesiące.
Dla niektórych osób gąbeczka Konjac może okazać się stanowczo za ostra, zachowuje jednak trwałą formę, przez co masaż całą powierzchnią gąbeczki może sprzyjać roznoszeniu zmian zapalnych, generować podrażnienia i nasilać ucieczkę wody.
Ostrzegam, że jakość gąbeczek (poza sprawdzoną firmą Konjac Sponge Company) nie jest równa - wiele gąbeczek okazywała się zbyt twarda, nieprzyjemna i szorstka, by móc bezpiecznie włączyć je do pielęgnacji twarzy.
MOŻLIWOŚCI WYKORZYSTANIA GĄBECZEK W PIELĘGNACJI CODZIENNEJ I SPECJALNEJ
Gąbeczki Konjac posiadają miłą, choć przedziwną strukturę. Nadal pamiętam swój ewoluujący grymas w zderzeniu z twardą niczym głaz powierzchnią z którą nie do końca wiedziałam co mam uczynić, zresztą wciąż ogarnia mnie niewymuszone zdumienie przy upuszczaniu strumienia wody, transformacja Konjac to coś niesamowitego: mokra gąbeczka natychmiast staje się niesamowicie mięciutka i plastyczna.
Niespotykana, wyczuwalnie porowata struktura gąbki to jednak jej duża zaleta, ta porowatość jest zupełnie rozbieżna z tradycyjnymi gąbkami, a nawet z gąbeczkami Konjac kiepskiej jakości - unikalna faktura chwyta i pochłania mechanicznie zabrudzenia oraz zapewnia jednocześnie przyjemny, oczyszczający masaż. Sowicie przesiąknięta wodą gąbeczka jest łagodna dla skóry, choć można nią wykonać bezdrobinkowy peeling mechaniczny, zatem zachowałabym rozwagę przy stosowaniu Konjac w nasilonych, ropnych odmianach trądziku, szeroko pojętych infekcyjnych zakażeniach mieszków włosowych oraz przy uszkodzonej i nadreaktywnej, rumieniowej skórze.
Zdolności absorbujące gąbeczki można wykorzystać przy spłukiwaniu i pochłanianiu substancji trudnych do zmycia bez zastosowania silnych detergentów lub emulgatorów - pozostałości tłuszczu lub związków tworzących dyspersje w wodzie i tłuszczach (na przykład pigmenty mineralne). Jest to pomocne szczególnie na typach cery, które błyskawicznie odwadniają się, ale jednocześnie brak redukcji okluzji ze środków myjących wróży jedynie pogorszenie stanu skóry. Włączenie gąbeczki Konjac do rytuału oczyszczania to mądry i sprytny sposób ograniczenia wysuszenia skóry podczas jej mycia oraz bezpiecznego zwiększenia siły myjącej (skóra się wysusza, ale wymaga łagodnego domywania produktów / problem z odwadnianiem z jednoczesnym noszeniem trudnych do zmycia filtrów ochronnych lub kremowych produktów do makijażu). Biorąc pod uwagę właściwości akcesorium, gąbeczkę Konjac widzę raczej w połączeniu z delikatniejszymi środkami myjącymi - stosowana z pieniącymi się detergentami, czy zasadowymi, naturalnymi piankami i mydłami, będzie wzmagać ich właściwości drażniące oraz wysuszające.
Gąbeczki Konjac to również codzienny sposób regulowania naskórka zrogowaciałego i szybko zanieczyszczającego się. Mimo że masaż gąbeczką nie jest niczym nieprzyjemnym i organoleptycznie jest zdecydowanie delikatniejszy od tradycyjnych peelingów ziarnistych, czy nawet szczotkowania skóry, regularne oczyszczanie skóry z zastosowaniem gąbeczki może odczuwalnie sprzyjać lepszej kondycji skóry szczególnie trudnej w pielęgnacji. Akcesorium nie jest na tyle agresywne, by działało toksycznie na skórę, ale również nie jest aż tak delikatne, by jego stosowanie nie przynosiło nawet wymiernych efektów.
Niespotykana, wyczuwalnie porowata struktura gąbki to jednak jej duża zaleta, ta porowatość jest zupełnie rozbieżna z tradycyjnymi gąbkami, a nawet z gąbeczkami Konjac kiepskiej jakości - unikalna faktura chwyta i pochłania mechanicznie zabrudzenia oraz zapewnia jednocześnie przyjemny, oczyszczający masaż. Sowicie przesiąknięta wodą gąbeczka jest łagodna dla skóry, choć można nią wykonać bezdrobinkowy peeling mechaniczny, zatem zachowałabym rozwagę przy stosowaniu Konjac w nasilonych, ropnych odmianach trądziku, szeroko pojętych infekcyjnych zakażeniach mieszków włosowych oraz przy uszkodzonej i nadreaktywnej, rumieniowej skórze.
Zdolności absorbujące gąbeczki można wykorzystać przy spłukiwaniu i pochłanianiu substancji trudnych do zmycia bez zastosowania silnych detergentów lub emulgatorów - pozostałości tłuszczu lub związków tworzących dyspersje w wodzie i tłuszczach (na przykład pigmenty mineralne). Jest to pomocne szczególnie na typach cery, które błyskawicznie odwadniają się, ale jednocześnie brak redukcji okluzji ze środków myjących wróży jedynie pogorszenie stanu skóry. Włączenie gąbeczki Konjac do rytuału oczyszczania to mądry i sprytny sposób ograniczenia wysuszenia skóry podczas jej mycia oraz bezpiecznego zwiększenia siły myjącej (skóra się wysusza, ale wymaga łagodnego domywania produktów / problem z odwadnianiem z jednoczesnym noszeniem trudnych do zmycia filtrów ochronnych lub kremowych produktów do makijażu). Biorąc pod uwagę właściwości akcesorium, gąbeczkę Konjac widzę raczej w połączeniu z delikatniejszymi środkami myjącymi - stosowana z pieniącymi się detergentami, czy zasadowymi, naturalnymi piankami i mydłami, będzie wzmagać ich właściwości drażniące oraz wysuszające.
Gąbeczki Konjac to również codzienny sposób regulowania naskórka zrogowaciałego i szybko zanieczyszczającego się. Mimo że masaż gąbeczką nie jest niczym nieprzyjemnym i organoleptycznie jest zdecydowanie delikatniejszy od tradycyjnych peelingów ziarnistych, czy nawet szczotkowania skóry, regularne oczyszczanie skóry z zastosowaniem gąbeczki może odczuwalnie sprzyjać lepszej kondycji skóry szczególnie trudnej w pielęgnacji. Akcesorium nie jest na tyle agresywne, by działało toksycznie na skórę, ale również nie jest aż tak delikatne, by jego stosowanie nie przynosiło nawet wymiernych efektów.
- Samodzielny sposób oczyszczania skóry. Jeśli nie nosisz makijażu, unikasz ciężkich kremów ochronnych, problem wzmożonego łojotoku Cię nie dotyczy, nie masz trudności z utrzymaniem prawidłowego nawilżenia skóry, ale zauważasz u siebie problem zaskórników i/lub nadmiernego rogowacenia, to oczyszczanie gąbeczką w wyjątkowo łagodny, mało problematyczny i niewymagający jednocześnie restrykcyjnej ochrony przed słońcem sposób, wyreguluje Twoją skórę. Gąbeczka Konjac z wodą to idealny sposób oczyszczania dla osób z cerą bez większych problemów z wyjątkowo minimalistyczną, prostą pielęgnacją, ale z tendencją do zanieczyszczania się.
- Drugi, bezdetergentowy etap oczyszczania. Jeśli borykasz z problemem szybko odwadniającej się skóry, negatywnie reagujesz na większość pieniących się detergentów oraz akcesoriów, które okazują się zbyt ostre w swej fakturze, a wymagasz tłustego, olejowego rozpuszczenia zanieczyszczeń i równorzędnie skutecznego, efektywnego i bardzo delikatnego usunięcia tłustej fazy, włączenie gąbeczki Konjac do drugiego etapu (spłukiwania pierwszej fazy), pozwoli uniknąć tak silnego wysuszenia, ściągnięcia i dyskomfortu. Gąbeczka znacznie delikatniej pochłonie nadmiar tłuszczu i obejdzie się ze skórą łagodniej niż pieniące się detergenty. Ponadto gąbeczka pozwala na zastosowanie bardziej kremowej, treściwej konsystencji do oczyszczania, można nią świetnie zrównoważyć etap myjący bez większych szkód i ryzyka nagłego pogorszenia stanu skóry.
- Mało agresywny sposób usuwania masek nawilżających (kremowych i hydrożelowych). Zwilżoną gąbeczką szybko i bezboleśnie usuniesz maski nawadniające - silny strumień wody, detergenty lub nadmierne pocieranie w celu pozbycia się konsystencji, może zniweczyć efekty nawet najwspanialszego zabiegu upiększającego. Gąbeczki Konjac dzięki właściwościom absorbującym bardzo szybko i wybiórczo usuwają zabrudzenia, przy ich użyciu, zabiegi tego typu mają jakiś sens i zwiększają swoją efektywność działania.
- Akcesorium zwiększające siłę myjącą i oczyszczającą detergentów, glinek oraz alg. Gąbeczki skracają znacznie czas usuwania masek i środków myjących ze skóry przy jednoczesnym zwiększeniu ich właściwości oczyszczających.
- Bezdrobinkowy peeling mechaniczny. Jeśli peelingi ziarniste i szczotkowanie twarzy okazują się zbyt ostre, a enzymatyczne sposoby złuszczania naskóka albo wysuszają skórę lub są zupełnie nieefektywne, codzienne lub okazjonalne oczyszczanie skóry przy pomocy gąbeczki Konjac może okazać się przemyślaną i skuteczną metodą peelingującą, sprzyjającą normalizacji skóry.
ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.
Pozdrawiam,
Ewa06:00
ZGRANY DUET | ESSE CREAM CLEANSER AND GEL CLEANSER
Oczyszczanie skóry jest kluczowym elementem przemyślanej pielęgnacji, bowiem wystarczą nawet pozornie nieszkodliwe niedociągnięcia na tak często wymijająco traktowanym etapie, by borykać się z problemami w dalszych krokach pielęgnacyjnych i tym samym generować niepotrzebne, nierzadko wymuszone problemy z cerą.
Po latach tułaczki i głoszonych gwałtownie ze swadą tyrad, zdałam sobie sprawę z ogromnego problemu dostępności środków myjących, które nie wyrządzają szkody - nie tylko mającej przeszłość dermatologiczną, traktowaną dostępnymi lekami niczym batem, skórze, ale również zupełnie normalnej, nieposiadającej jakichś wyjątkowych problemów.
Muszę przyznać, że bardzo miłą odmianą, choć niekoniecznie ekonomiczną, okazała się marka Esse, a szczególnie kremowy cleanser z serii uniwersalnej.
GEL CLEANSER
Zacznę zgrabnie od produktu, który lubię znacznie mniej - owszem, żel Esse to bardzo dobry kosmetyk o niesamowicie przyjemnych walorach użytkowych, zwłaszcza dla mężczyzn (dlaczego, napiszę o tym poniżej), aczkolwiek w moim mniemaniu niewarty tak wysokiej, narzuconej ceny. Podobny efekt pielęgnacyjny można osiągnąć znacznie tańszym, będącym zamiennikiem, żelem rumiankowym polskiej marki Sylveco, dostrzegam tutaj mnóstwo podobieństw, choć wersja z olejkiem rumiankowym posiada nieco rzadszą, gorszą w użytkowaniu i bardziej klejącą się formułę.
Żel Esse posiada treściwszą, gęstszą, bogatszą konsystencję, ale nie jakoś wybitnie, wątpliwie przekłada się to na finalną wydajność, bowiem produkt nie posiada mocnych właściwości pianotwórczych i zazwyczaj do pełnego uczucia czystości dozuję zamiast jednej pompki - dwie. Domyślam się, iż w podobny sposób postąpiłaby większość tutaj zgromadzonych. Skóra po zastosowaniu żelu może nie jest do końca tak świetnie oczyszczona (produkt świetnie spłukuje produkty mineralne, tworzące zawiesinę, ale nie rusza nawet łagodnych produktów kremowych), ale efekt ten wzmacnia niezwykle świeży, przyjemny i niesztuczny zapach ziołowej mięty. Muszę przyznać, że struktura żelu i kompozycja zapachowa bardzo umilają stosowanie powyższego produktu, nawet pomimo tego, że nie spełnia on w większości moich oczekiwań. Skóra po zastosowaniu żelu nie klei się, nie lepi, produkt łatwo spłukuje się ze skóry i nie ma przedziwnej tendencji do tworzenia zawiłych farfocli lub też śliskiej, trudno spłukiwanej warstwy. Używa się go dość przyjemnie - szybko i bezproblemowo, już ten sam fakt wystarczy, by zaskarbić sobie sympatię płci przeciwnej.
Delikatne, chociaż skuteczne właściwości myjące nie są w tym przypadku tożsame niezwykle subtelnej formulacji. Już sama konsystencja żelu powinna uruchomić wewnętrzny alarm u posiadaczy cery delikatnej, z dużą tendencją do odwodnienia, bowiem kosmetyki o takiej konsystencji, i nie pozostawię tutaj złudzeń, zawsze będą w mniejszym, lub też większym stopniu wysuszać skórę. Owszem, mogą sprawdzić się stosowane raz na jakiś czas, aby zredukować ilość emolientów i zapobiegać zanieczyszczaniu się cery przez zbyt łagodną pielęgnację (dlatego też żel świetnie uzupełnia kremowy cleanser), szczególnie, gdy masz do tego tendencję, ale z reguły nie są to produkty do stosowania codziennego. Żel Esse wysusza dosyć mocno - efekt odwadniający umieściłabym pomiędzy naturalnymi mydłami, a żelami micelarnymi.
Nie jest to zatem delikatny żel. Na skórze odwodnionej może powodować świąd, podrażnienia i zaogniać rumień, a także wzmagać nadmierny łojotok (choć równie dobrze może i go normalizować), czy zaostrzać stan zapalny. Formuła jest całkowicie domywająca się, choć nie zostawia skrzypiącej, skalanej intensywnymi detergentami skóry. Pory są ładnie obkurczone. Efekt oczyszczający i zwężający pory waloryzuje zawartość kwasu salicylowego. Żelu powinny unikać osoby uczulone lub też nadwrażliwe na salicylany.
Żel doskonale sprawdza się jako drugi etap dwuetapowego, spłukiwanego oczyszczania, mimo że jestem raczej zwolenniczką jednoetapowego mycia, tak czasami moje tradycjonalistyczne zapędy muszą gdzieś znaleźć swe ujście, chociażby w sferze kosmetycznej. Esse świetnie łączy się z olejami i gęstszymi, kremowymi konsystencjami, które stosowane samodzielnie w pielęgnacji okazują się zbyt powlekające i pojawia się spory problem z ich domyciem/ nadmierną tłustością, ale jednocześnie w jakimś stopniu spłukują się samodzielnie (żel nie domyje czystych olejów). Uważałabym jedynie na oczy i nie stosowałabym żelu w tym rejonie - nie powoduje on silnego szczypania i ich pieczenia, ale już sama zawartość kwasu salicylowego wystarczy, by pilnować gdzie żel ląduje na twarzy.
Bardzo nie podoba mi się mechanizm dozowania produktu - mimo że szklane, porządne opakowanie cieszy me artystyczne oko, o tyle dozownik rzuca produktem gdzie popadnie. Chwila nieuwagi i mam cały, upaprany zlew, który później ciężko jest doczyścić.
Bardzo nie podoba mi się mechanizm dozowania produktu - mimo że szklane, porządne opakowanie cieszy me artystyczne oko, o tyle dozownik rzuca produktem gdzie popadnie. Chwila nieuwagi i mam cały, upaprany zlew, który później ciężko jest doczyścić.
Trochę mi smutno, ale nie dostrzegam niczego wyjątkowego w Gel Cleanser Esse - a na pewno nie tyle, by za pojemność 100 ml płacić ponownie prawie 100 złotych. To łagodnie oczyszczający (choć potencjalnie wysuszający - i ze względu na formułę, i zawartość kwasów, i delikatnie kwasowe 4.5pH) produkt skórę, w sam raz dla osób, które nie stosują makijażu i nie posiadają zbyt wygórowanych oczekiwań, a mycie ma przede wszystkim zapewnić uczucie świeżości, czystości i normalizować skórę,z którą na co dzień ktoś nie robi niczego szczególnego. Przy większym zapotrzebowaniu na okluzję lub ogromnej tendencji do wysuszania się cery, żel Esse będzie jedynie nasilał problemy z cerą i komplikował pielęgnację. W moim przypadku to bardzo dobry produkt do stosowania "w ramach potrzeby", ale już wiem, że jego obecność na mojej kosmetycznej półce mogę zastąpić wieloma tańszymi zamiennikami. I tak też zrobię.
INCI: Aspalathus Linearis (Rooibos) Leaf Extract*, Decyl Glucoside, Glycerin, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sclerocarya Birrea (Marula) Seed Oil, Xanthan Gum, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Extract*, Salicylic Acid, Glyceryl Caprylate, Mentha Viridis (Spearmint) Leaf Oil*, Levulinic Acid, Sodium Levulinate, Aqua (Water), Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Oil*, Citric Acid, Carum Carvi (Caraway) Leaf Oil, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil*, Limonene***
*ingredients from organic farming
***component of natural essential oils
99.8% of the total ingredients are from natural origin
70% of the total ingredients are from Organic Farming
INCI: Aspalathus Linearis (Rooibos) Leaf Extract*, Decyl Glucoside, Glycerin, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sclerocarya Birrea (Marula) Seed Oil, Xanthan Gum, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Extract*, Salicylic Acid, Glyceryl Caprylate, Mentha Viridis (Spearmint) Leaf Oil*, Levulinic Acid, Sodium Levulinate, Aqua (Water), Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Oil*, Citric Acid, Carum Carvi (Caraway) Leaf Oil, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil*, Limonene***
*ingredients from organic farming
***component of natural essential oils
99.8% of the total ingredients are from natural origin
70% of the total ingredients are from Organic Farming
CREAM CLEANSER
W moje niewymyślne, aczkolwiek konkretne potrzeby idealnie wkomponował się cleanser kremowy, nie bez powodu tak często go polecam. To produkt, który zapewnia doskonałą okluzję i ochronę podczas mycia, ale jednocześnie dobrze się spłukuje i nie obciąża skóry tuż po wykonaniu powyższej czynności.
Cleanser nie jest aż nadto kremowy, jego konsystencja jest niezwykle miła i przyjemna w dotyku. Struktura nie jest tłusta, to cudownie delikatna, zrównoważona emulsja, pozbawiona nadmiernej ilości fazy olejowej, przez co cleanser sprawdza się do codziennego zmywania lekkich zanieczyszczeń, w tym również makijażu mineralnego, z którym na pewno świetnie sobie poradzi.
Kosmetyk zaaplikowany na delikatnie zwilżoną skórę, odczuwalnie ją uspokaja, otula, ma niebywale gładką, jednolitą strukturę. Świetnie powleka podczas mycia cerę podrażnioną, odwodnioną nadwrażliwą - jego delikatnie śliska konsystencja zapobiega szarpaniu cery, nadmiernemu pocieraniu, a sama formuła cleansera - doskonale spłukuje się, choć nie pieni się i nie ściąga nawet przesuszonych typów cery. Podczas mycia strukturalnie przypomina jogurt grecki.
Znam niewiele produktów myjących, kremowych, które nie zaczynają mi po jakimś czasie przeszkadzać, szczególnie gdy stosuję je regularnie. Kosmetyk nie obciąża skóry i nie sprzyja zanieczyszczaniu się naskórka, chociaż czasami, ze względu na posiadany typ cery, potrzebuję kosmetyków o mocniejszej sile myjącej.
To niezwykle delikatna - zarówno pod względem konsystencji, jak i właściwości myjących, kremowa emulsja, nie zmyje cięższego, kremowego makijażu, obawiałabym się, czy samodzielnie da sobie radę nawet z lżejszymi kremami barwiącymi bez trudno spłukiwanych silikonów, jednak świetnie sprawdza się w pielęgnacji naprawdę trudnej cery, której pielęgnacja balansuje na pograniczu lekkiej. Kremowa emulsja Esse to także doskonały środek do oczyszczania skóry bezproblemowej - jest niewiele środków myjących, które rzeczywiście nie napędzają problemów z cerą - a pozwalają je skutecznie ograniczać. Emulsja kremowa w zależności od potrzeb, sprawdza się w oczyszczaniu porannym, jak i wieczornym.
Ze względu na właściwości, nie do końca traktowałabym na serio zalecenia producenta kosmetyków Esse. Nie widzę tego produktu w dwuetapowym oczyszczaniu, zwłaszcza w połączeniu z rekomendowanym, powyżej recenzowanym żelem - każdy z tych produktów idealnie spłukuje się samodzielnie, a połączenie ich właściwości myjących jest w stanie zafundować przesuszenie nawet typom cery niemających z tym ogromnego problemu. Poza tym kremowa emulsja mimo że ma niezwykle przyjemną konsystencję, nie jest w stanie zemulgować kremowego makijażu, ani tym bardziej kremów ochronnych, filtrów - jest przeznaczona raczej do zmywania lekkich zanieczyszczeń dnia codziennego.
Oczywiście działanie (zwłaszcza emulgujące i usuwające tłuszcz) emulsji można skutecznie modyfikować. Podoba mi się nieprzytłaczająca okluzyjność Esse, dzięki temu dodatek olejków myjących lub też tradycyjnych olejów (jeśli pożądane jest pozostawienie ochronnej warstwy), niweluje ich nadmierną tłustość i podczas mycia, i po zwieńczeniu rytuału, a kremowość skutecznie zapobiega wysuszaniu się skóry. Aspekt powlekania można również bezproblemowo modulować, szczególnie, gdy borykasz się jednocześnie z problemem wysuszającej się cery nie tylko podczas mycia, ale i tuż po jej oczyszczeniu (uszkodzona bariera hydrolipidowa, deficyt lipidowy). Ciężko nie utrafić w grupę docelową, jak sam widzisz, działanie emulsji można regulować na wiele różnych sposobów i tym samym za każdym razem uzyskiwać zupełnie inny efekt końcowy.
Naprzeciw zaleceniom producenta, to właśnie kremowy cleanser widzę bardziej w drugim, aniżeli pierwszym etapie głębokiego oczyszczania cery. Emulsja doskonale emulguje pozostałości po pierwszej, typowo olejowej fazie, a jednocześnie nie wysusza skóry tak jak żele, pianki, mydła. W dwuetapowym oczyszczaniu znaczenie ma nie tylko pierwsza faza - to właśnie sposób domywania produktów olejowych ma największy wpływ na końcowy efekt oczyszczający, ale i potencjalnie wysuszający/nawadniający.
Zapach świeży - ziołowy, chociaż zaczyna mi przeszkadzać, gdy mam z nim dłuższy kontakt - jakoś dziwnie zaczyna imitować zapach szaty liturgicznej i zwiędłych, białych kwiatów pogrzebowych. Źle mi się to kojarzy i wywołuje dość mocne bóle głowy. Na szczęście aromat bardzo szybko ulatnia się (w odróżnieniu od żelu antybakteryjnego) i podczas tradycyjnego stosowania spłukiwanego pojawiają się jedynie te milsze, ziołowe skojarzenia.
Największym minusem jest z całą pewnością bardzo słaba wydajność kremowej emulsji oraz jej stosunkowo wysoka cena (100 ml to koszt około 120-150 zł). Problemem jest również brak sprzedaży internetowej produktów i dość dziwne, osobliwe formy ich sprzedaży detalicznej (na pośrednictwem konsultantów na portalu facebook). Poza tym ceny produktów Esse zawsze w jakiś dziwny sposób wywindują w górę, gdy są dostępne stacjonarnie, chociażby na targach. Nie mam również do końca pozytywnego zdania na temat sprzedających, mam wrażenie, że nie do końca ogarniają.
INCI: Aspalathus Linearis (Rooibos) Leaf Extract*, Glycerin**, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Decyl Glucoside, Cetearyl Alcohol, Sclerocarya Birrea (Marula) Seed Oil, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Xanthan Gum, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Extract*, Pelargonium Graveolens (Rose Geranium) Oil*, Sodium Phytate, Cymbopogon Martini (Palmarosa) Oil*, Citric Acid, Carum Carvi (Caraway) Oil, Benzyl Alcohol, Ascorbyl Palmitate, Dehydroacetic Acid, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Mentha Viridis (Spearmint) Leaf Oil*, Linalool***, Citronellol***, Geraniol***, Limonene***
*ingredients from organic farming
**made using organic ingredients
***component of natural essential oils
99% of the total ingredients are from natural origin
86% of the total ingredients are from Organic Farming
ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.
Pozdrawiam ciepło,
Ewa
14:06
Whamisa Cleansing Oil | Delikatny, esencjonalny olejek do demakijażu
Wciąż odkrywam nowe formuły kosmetyczne i nie poprzestaję na tym, co było mi dane już poznać, bowiem każdy produkt, mimo że zalicza się do pewnej kategorii, może zupełnie inaczej oddziaływać na skórę i tym samym sprawdzi się bardziej lub też mniej na pewnych typach skóry. Mimo że olejki myjące mogłabym zaliczyć do dość agresywnych form oczyszczania skóry (zwłaszcza, gdy spłukują się całkowicie), ich łagodność, właściwości nawilżające i powlekające, delikatność oraz skuteczność jest całkowicie uzależniona od doboru składników oraz zastosowanych detergentów i emulgatorów, dlatego olejki myjące mają zupełnie różny wpływ na skórę i jeden kosmetyk, nie jest równy innemu produktowi z tej samej kategorii.
06:00
Antipodes Grapeseed Butter Cleanser with antioxidant vinanza grape, harekeke flax &hibiscus bloom | Roślinne masełko oczyszczające
07:00
CZY OLEJE NATURALNE MOGĄ POGARSZAĆ KONDYCJĘ SKÓRY?
Naturalne oleje, gotowe olejki do pielęgnacji, odżywcze eliksiry z kwasami omega 3-6-9, robią prawdziwą furorę, kto z nas nie słyszał o drogocennych, odżywczych olejach do twarzy, mających zakończyć problemy z cerą? Producenci zapewniają o naturalnym pochodzeniu surowców, wspaniałych właściwościach pielęgnacyjnych: przywróceniu gładkości, nawilżenia, a nawet! redukowaniu trądziku i dermatoz skórnych. Naturalne surowce i powrót do natury jest na czasie, ale czy tak bliski kontakt z naturą, według wielu, lekiem na całe zło, nie okaże się toksyczny i szkodliwy dla skóry?
11:11
Olejki myjące z kwasami | Olejowe oczyszczanie dla skóry trądzikowej i zanieczyszczonej
Często dostaję od Was pytania o obsługę olejków myjących, gdyż oleje stosowane w takiej ilości i częstotliwości mogą faktycznie pogorszyć stan skóry podatnej na trądzik i zanieczyszczenia. Aby rozwiać Wasze obawy,a także nieco rozjaśnić sytuację, postanowiłam poświęcić oddzielny wpis w jak bezpieczny sposób można oczyszczać cerę trądzikową bez ryzyka zapychania porów oraz jak w prosty sposób zmodyfikować olejek myjący, aby nie rozpulchniał porów, a działał przy tym antybakteryjnie i obkurczająco na pory.
11:18
Podstawy dobrej, przemyślanej pielęgnacji
Bardzo długo rozmyślałam nad tym, co tak naprawdę przyczyniło się do lepszego stanu mojej skóry. Analizowałam, rozważałam każde, nawet najdrobniejsze ale i stwierdziłam, ze tak naprawdę, wypracowany schemat pielęgnacyjny miał największy wpływ na stan mojej cery. Wszak, codzienne, na pozór prozaiczne czynności i stosowane codzienne kosmetyki, mają największą styczność,a tym samym i działanie na skórę. Oczywiście, borykając się z trądzikiem, niezbędne jest podjecie się leczenia dermatologicznego, aczkolwiek retinoidy traktuję jako kropkę nad i, i absolutnie nie rozważam ich jako zamiennik mojej pielęgnacji, bądź jej uproszczenie. Nie mogę jednak nie podkreślić roli codziennej dopracowanej pielęgnacji, gdyż bez odpowiedniego traktowania, żadna kuracja nie przyniosła by u mnie większego skutku.
07:00
Dynjo | Mydło dyniowe, Sztuka Mydła
Od pewnego czasu jestem fanką naturalnych mydeł. Moje wcześniejsze relacje z zasadowymi środkami myjącymi mogłabym określić jako burzliwe, dlatego przez długi czas używałam żeli, które z czasem zaczęły bardziej odwadniać moją skórę niż pieniące się mydła. Zmieniłam swoje zdanie, gdy poznałam mocno glicerynowe czarne mydło afrykańskie, zaczęłam coraz bardziej interesować się naturalnymi kostkami i tak zaczęłam swoją przygodę ze SztukaMydła..
13:02
Sztuka Mydła | Mydło węglowe Czarna Sztuka
Dokładne i głębokie oczyszczanie skóry jest moim priorytetem w pielęgnacji skóry. Dzięki dokładnemu usuwaniu zanieczyszczeń, moja cera wygląda znacznie lepiej, nie sprawia mi tylu problemów, a kosmetyki znacznie lepiej wchłaniają się i nie obciążają tak bardzo jak kiedyś mojej kapryśnej cery. Można więc powiedzieć, że opracowanie własnego schematu demakijażu przyczyniło się w znacznej mierze do jej aktualnego, dobrego stanu.
15:43
Olejki myjące | KOMPENDIUM
Wpis o olejkach myjących obiecałam jakiś czas temu, dlatego po dość długim czasie wywiązuję się ze swojej obietnicy. Wykonanie olejku myjącego jest banalnie proste, nie wymaga żadnych umiejętności biochemicznych, żadnych przeliczeń (co i mi wychodzi słabo przez ostatni natłok obowiązków, zresztą, zdążyliście już to zauważyć:P) a to, czego potrzebujesz, to olej spożywczy i emulgator. Ograniczę się do bardzo prostej formuły na zasadzie proporcji (bez żadnych procentów, zrobimy sobie olejek myjący na oko, a co), dlatego taki olejek może zrobić KAŻDY. Jest to doskonały, pierwszy krok demakijażu, który rozpuści zanieczyszczenia , a także makijaż. O olejkach i ich roli w demakijażu piszę bardzo często i zawsze podkreślam, iż są niezastąpione w mojej pielęgnacji i zapewniają mi idealnie czystą skórę. Poza tym są niezwykle WYDAJNE i TANIE, dlatego każdy, nawet Ty możesz pozwolić sobie na tak skuteczny kosmetyk, gdyż cena wyjściowa produktu zależy głównie od użytego oleju.
12:09
Najwyższy poziom oczyszczenia skóry | Czarne mydło afrykańskie
Nie należałam do zwolenników oczyszczania skóry mydłem. Aleppo, które było wręcz zalecane do mojej trądzikowej cery skutecznie zniechęciło mnie do dalszych eksperymentów i postawiłam na żele myjące. Niestety, wraz z czasem moje pozytywne zdanie diametralnie uległo zmianie, bowiem żele nie usuwały zbyt dobrze zanieczyszczeń (a mają szerokie pole do popisu), a powodowały tylko dodatkowe podrażnienia i odwadniały moją cerę.
Przetestowałam wiele mydeł, przeszmuglowałam wiele półek drogeryjnych, jak i oferty sklepów z kosmetykami naturalnymi, by odnaleźć produkt myjący, który okazałby się chociaż neutralny dla mojej problematycznej cery. Po miesiącach nieudolnych nieposzukiwań, przeglądając ofertę serwisu BiochemiaUrody, zdecydowałam się na czarne mydło afrykańskie. Przywykłam do ubliżania zasadowym środkom myjącym,a gloryfikacji żeli, które wraz z czasem pogarszały stan mojej cery. Dlatego w tym momencie mogę powiedzieć, że nawróciłam się i w oczyszczaniu mojej skóry prym wiedzie mydło roślinne, które jest tradycyjnym, znanym od wieków środkiem myjącym.